W minioną sobotę Joe Biden, amerykański prezydent, wezwał w Warszawie Europę do odejścia od importu rosyjskich surowców energetycznych. Zaraz po jego przemówieniu premier Mateusz Morawiecki powiedział do kamer, że na początku tygodnia ogłosi „jeden z najbardziej radykalnych planów odejścia”.
Tak też de facto się stało. W środę 30 marca, premier przestawił zamierzenia rządu w tym kierunku.
– Ogłaszamy dziś plan odejścia od węglowodorów, najbardziej radykalny w Europie. Niech wszyscy w Europie idą w nasze ślady - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Plan derusyfikacji węglowodorów w Polsce obejmuje:
- plan odejścia od węgla, ustawa o embargo trafia do parlamentu. W kwietniu-maju planowane całkowite odejście od tego węgla,
- odejście od rosyjskiej ropy. Rząd “ma robić wszystko, by do końca tego roku odejść od importu rosyjskiej ropy”,
- plan derusyfikacji sektora gazowego w tym roku.
– Wyobraźmy sobie jednak, że inne państwa tak nie zrobią. Wzywam więc KE do ustanowienia podatku od rosyjskich węglowodorów. By szanse były równe - stwierdził polski premier.
Morawiecki powiedział również, że w dłuższej perspektywie nie powinniśmy płacić bardzo bogatym Norwegom za ich bardzo drogi gaz. Jego zdaniem, musimy więc mieć bloki węglowe.

Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz. Już dziś przerabiamy ponad 50 proc. ropy z kierunku innego niż wschodni - to Arabia Saudyjska, Morze Norweskie czy Angola. Potrzebna jest jednak solidarność europejska, bo nie możemy sobie pozwolić, by inne państwa zalewały nas tanią ropą z Rosji.
W tym roku na pewno nastąpi połączenie związane z przejęciem Lotosu i PGNiG. Warunki zaradcze pozwalają nam przeprowadzić ten proces. Saudi Aramco nie tylko przejmuje udziały w rafinerii, ale i nas zabezpiecza. Stabilizujemy w ten sposób bezpieczeństwo paliwowe Polski, ale i regionu.
Zakaz, ale jaki?
Na wtorkowym posiedzeniu rząd przyjął aktualizację Polityki energetycznej Polski do 2040 r., wpisując do niej odejście od importu rosyjskich surowców energetycznych. Węglem rząd zajął się bardziej konkretnie.
„Rada Ministrów przyjęła zapisy ustawowe blokujące na poziomie krajowym import węgla z Rosji” – tak PAP cytowała rzecznika rządu po posiedzeniu.
Import rosyjskiego węgla nie ma większego znaczenia dla energetyki zawodowej, która wykorzystuje węgiel krajowy.
- Ma jednak kolosalne znaczenie dla ciepłownictwa i gospodarstw domowych ogrzewających się za pomocą pieców węglowych. Trudno przewidzieć, jak odcięcie dostaw z Rosji przełożyłoby się na ceny w tym segmencie rynku, ponieważ globalne ceny zależą m.in. od koniunktury w Chinach – mówi Paweł Puchalski, analityk banku Santander.
Robert Maj z Ipopemy Securities zwraca uwagę, że węgla w Polsce brakuje i będzie drożał.
- Bogdanka już wspomina o podnoszeniu cen, podobne informacje płyną z Polskiej Grupy Górniczej. Ewidentnie węgiel przeżywa renesans wynikający z postpandemicznego ożywienia, któremu towarzyszy wzrost cen konkurencyjnego gazu – mówi Robert Maj.
Tyle węgla, według GUS, Polska kupiła od Rosji w styczniu 2022 r. (udział Rosji w całkowitym imporcie węgla wyniósł 63 proc.)...
...a tyle w całym 2021 r. Dla porównania: całkowity import węgla wyniósł w tym czasie 12,58 mln ton.
Ciepłownicy chcą pieniędzy
W związku z blokadą rosyjskiego węgla alarm już we wtorek podniósł Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
„Deficyt paliwa to problem, który odczują m.in. odbiorcy ciepła systemowego. Grozi nam drastyczny wzrost cen i zahamowanie inwestycji związanych z transformacją sektora” – stwierdził przedstawiciel branży.
Jacek Szymczak przyznał, że decyzja o wstrzymaniu zakupów w Rosji jest wynika z solidarności z Ukrainą i jest oczywista, choć jednocześnie trudna. Dlatego wzywa do wsparcia zakupu węgla z funduszy publicznych, by ceny ciepła nie poszybowały do poziomu nieakceptowalnego dla odbiorców.
„(...) obecne nadzwyczajne warunki sprawiają, że taka forma pomocy publicznej uzyskałaby pozytywną opinię UE” – napisał Jacek Szymczak.
Gaz z Rosji jeszcze tu będzie
Mówiąc o odchodzeniu od gazu, Mateusz Morawiecki podał w sobotę datę „do końca trzeciego kwartału”. To oznacza, że wiąże to wydarzenie z planowanym na 1 października uruchomieniem Baltic Pipe, czyli gazociągu łączącego Polskę poprzez Danię z Norwegią. Rurociąg umożliwi Polsce wygaszenie z końcem roku kontraktu z rosyjskim Gazpromem.
- PGNiG i Gaz-System [państwowy sprzedawca gazu i państwowy operator sieci gazowej – red.] od lat przygotowywały się do rezygnacji z dostaw z Rosji. Zbudowany został terminal LNG w Świnoujściu, na ukończeniu jest Baltic Pipe. Zakładam, że zgodnie z planem dostawy gazu bezpośrednio z Rosji skończą się z początkiem 2023 r. We wcześniejszym terminie byłoby to trudne, ponieważ w kontrakcie z Gazpromem obowiązuje zasada „take or pay”, ważna do końca roku – podkreśla jednak Tomasz Krukowski, analityk Santandera.
„Take or pay” oznacza, że nawet rezygnując z dostaw, trzeba uiścić zapłatę.
- Jednocześnie warto pamiętać, że Rosja dostarcza do Europy ok. 150 mln m sześc. gazu rocznie. Gdyby wszystkie kraje nagle postanowiły go nie kupować, innego szybko by nie znalazły. To oznacza, że nawet w przyszłym roku gaz z Rosji, choć nie bezpośrednio, nadal będzie trafiał do Polski. Będzie to jednak niewielka ilość, nie powodująca uzależnienia – tłumaczy Tomasz Krukowski.
Naftoport da radę?
Planowanie briefingu na terytorium Orlenu oznacza, że Mateusz Morawiecki będzie chciał również wyznaczyć datę odejścia od importu rosyjskiej ropy. Zdaniem Tomasza Krukowskiego taka operacja wydaje się technicznie nawet łatwiejsza niż odejście od gazu.
- Naftoport w Gdańsku ma niewykorzystane moce, które nominalnie wystarczają do pełnego zaopatrzenia polskich rafinerii. Nominał ten nie był jednak nigdy wykorzystywany – może się okazać, że istnieją wąskie gardła – zauważa Tomasz Krukowski.
Nie znamy zapisów kontraktów Orlenu i Lotosu. Analityk przewiduje, że będą stopniowo wygasały, bez przedłużania.
- Problem pojawi się wtedy, gdy każdy kraj w Europie zacznie szukać dostaw ropy innej niż rosyjska. Pytanie, skąd ją weźmie i za ile. Wzrost cen, ale niewielki, będzie wynikał raczej z kosztów logistyki, bo transport statkiem jest droższy niż rurą – szacuje Tomasz Krukowski.
Strumień deklaracji
W miniony piątek plan odejścia od surowców energetycznych z Rosji ogłosiły Niemcy. Z dostaw rosyjskiej ropy zrezygnują do końca 2022 r., węgla – do jesieni 2022 r., a gazu - do połowy 2024 r. W tym ostatnim przypadku muszą najpierw zbudować stacjonarny terminal LNG i wynająć trzy pływające.
Wcześniej, 16 marca, Francja zapowiedziała zakończenie importu ropy i gazu z Rosji do 2027 r.
Ten sam temat omawiali w zeszłym tygodniu w Brukseli Ursula Von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, i Joe Biden. USA zadeklarowały dostarczenie Europie do końca roku co najmniej 15 mld m sześc. skroplonego gazu ziemnego.