Czeska spółka zarabia na strachu Niemców

Marek DruśMarek Druś
opublikowano: 2016-02-08 13:37

Niemcy zaczęli kupować sprzęt obronny, w tym paralizatory po atakach terrorystycznych w Paryżu i noworocznych incydentach w niemieckich miastach. Cieszy się z tego czeski producent, który niemal zmonopolizował rynek.

Spółka Euro Security Products (ESP) z Pragi informuje, że jest zalana zamówieniami z Niemiec na paralizatory. Przyznaje, że nie nadąża z zaspokajaniem popytu. Bretislav Kostal, właściciel ESP, mówi, że popyt zaczął rosnąć we wrześniu. Ujawnia, że w ubiegłym roku spółka dostarczyła 25 tys. paralizatorów do Niemiec, z czego tylko w ostatnich czterech miesiącach ok. 15 tys.

youtube

- Nasze zdolności produkcyjne wynoszą 3 tys. sztuk miesięcznie. Teraz pracujemy nad ich zwiększeniem do 4 tys. miesięcznie – powiedział Kostal. - Zamówienia, które już mamy, wystarczą nam na trzy miesiące produkcji – dodał.

Ingo Meinhard, szef niemieckiego stowarzyszenia sprzedawców broni, powiedział, że branża dostrzega zwiększony popyt na sprzęt do samoobrony, jak paralizatory, czy gaz.
Paralizatory można sprzedawać w kilku europejskich krajach, m.in. Czechach, Polsce, Słowacji, Francji, a wkrótce we Włoszech.

ESP był pierwszym producentem, który wypełnił wszystkie warunki wynikające z nowych regulacji w Niemczech w 2012 roku. Twierdzi, że ma ok. 90 proc. rynku tego kraju.