Czeski Senat uratował polską żywność

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-03-18 16:48

Polscy eksporterzy żywności mogą zacierać ręce. Przepisy dające na czeskim rynku uprzywilejowaną pozycję rodzimym producentom zapewne upadną.

Czescy posłowie przyjęli w styczniu tego roku projekt ustawy, która nakazuje, by od 2022 r. większe sklepy spożywcze (powyżej 400 m kw.) musiały sprzedawać co najmniej 55 proc. rodzimych produktów. W kolejnych latach limit miał rosnąć, aż do 73 proc. za sześć lat. Regulacja dotyczy około setki towarów, m.in. mięsa, nabiału, warzyw i owoców, czyli tego, co bardzo często do Czech wysyłają polskie firmy. Ustawa, nazwana „ustawą o czeskich półkach’’, bije więc w naszych eksporterów, a w uprzywilejowanej pozycji stawia czeskich producentów ,w tym przede wszystkim należący do premiera Andreja Babiša rolno-spożywczy koncern Agrofert.

Premier i żywiciel:
Premier i żywiciel:
Andrej Babiš to nie tylko lider największego ugrupowania w czeskim parlamencie i premier kraju, ale także potężny biznesmen i właściciel Agrofertu, konglomeratu ponad 250 spółek, z których kilkadziesiąt działa w segmencie rolno-spożywczym. Firma jest czwartym co do wielkości podmiotem gospodarczym w Czechach.
Martin Divisek/Bloomberg

Przepisy wprowadzające limity nie spodobały się jednak wyższej izbie czeskiego parlamentu.

— Projekt jest nie tylko sprzeczny z prawodawstwem unijnym, ale także z interesem czeskich obywateli, spowoduje bowiem, że wszystko podrożeje — argumentował podczas czwartkowej debaty niezależny senator Pavel Fischer.

Zdeněk Nytra z ODS przepisy nazwał nawet logicznym nonsensem. Z ust wielu parlamentarzystów podczas dyskusji padło w czwartek także słowo „bzdura”. Ostatecznie izba wyższa parlamentu odrzuciła pomysł limitów i zwróciła projekt do izby niższej z rekomendacją, aby usunęła kontrowersyjny zapis.

Tę inicjatywę poparł również minister rolnictwa Miroslav Toman, który uznał, że zapis jest niefortunny i mógłby zaszkodzić dużej części czeskich rolników.

Według publicznej telewizji ČT24 w izbie poselskiej zapewne nie będzie wystarczającej liczby głosów, aby sprzeciwić się senatowi i zatwierdzić przepisy w pierwotnej wersji, szczególnie że z popierania ustawy już wcześniej wycofała się część parlamentarzystów z partii ANO premiera Andreja Babiša.

Obowiązek sprzedaży określonej ilości czeskich produktów znalazł się w projekcie dzięki poprawce, którą zgłosili reprezentanci skrajnie prawicowego i antyunijnego ugrupowania SPD. Argumentowali, że Czechy muszą się stać w większym stopniu samowystarczalne żywnościowo.