W programie jutrzejszego posiedzenia rady nadzorczej PKO BP jest punkt dotyczący zmian kadrowych w zarządzie. Skąd pomysł przemeblowania kierownictwa, które już siedzi na walizkach w oczekiwaniu na nowy rząd? Z informacji PB wynika, że chodzi o zadawnione frakcyjne walki w PiS. Stronnictwo związane z Jackiem Sasinem i Ministerstwem Aktywów Państwowych (MAP) dąży — według rozmówców PB — do zmiany prezesa banku. Jutro może dojść do kolejnej w ostatnich miesiącach próby wysadzenia go z siodła.
Dariusz Szwed uchodzi za człowieka Mateusza Morawieckiego, z którym sasinowcy są w konflikcie. Jeszcze przed wyborami pojawiły się spekulacje, że wykorzystując zamieszanie związane z prowadzeniem kampanii wyborczej, w którą premier był bardzo mocno zaangażowany, MAP spróbuje go odstrzelić i zastąpić swoim człowiekiem.
Wtedy udało mu się ocalić stanowisko, ale niewiele brakowało, a straciłby je po wyborach — próba zamachu na posadę prezesa została zaplanowana na 26-27 października. Data wybrana nieprzypadkowo.
— Premier wyjechał wtedy do Brukseli na spotkanie Rady Europy — mówi przedstawiciel sektora finansowego, zastrzegając sobie prawo do anonimowości.
Sposób na dokonywanie zmian podczas nieobecności patrona menedżera był już w przeszłości stosowany. W maju 2015 r. Mariusz Klimczak stracił fotel prezesa BOŚ Banku na rzecz Dariusza Daniluka. Moment na przewrót został wybrany nieprzypadkowo — patron prezesa był wtedy w Rzymie. Zanim zdążył zareagować, w banku był już nowy szef.
Tamta historia wydarzyła się jednak na kilka miesięcy przed wyborami, które — jak powszechnie wtedy uważano — Platforma Obywatelska i tak miała przegrać, choć nic jeszcze nie było pewne na 100 proc. Po co jednak wymieniać szefa PKO BP po przegranych wyborach, kiedy wiadomo, że zarząd i tak będzie zmieniony?
Według rozmówców PB plany zwolnienia Dariusza Szweda mają w pewnym sensie charakter dyscyplinarny.
— Są pretensje do prezesa, że Fundacja PKO BP w niewystarczającym stopniu zaangażowała się w finansowanie kampanii referendalnej — mówi jeden z rozmówców.
Bank poinformował, że fundacja wydała na ten cel 87 tys. zł. Jako jedyna z 13 spółek skarbu państwa, które przez własne fundacje wydawały pieniądze na promocję referendum, podał publicznie informacje, ile maksymalnie może przeznaczyć na ten cel — 120 tys. zł.
Według rozmówców PB zagrożona jest też posada Piotra Mazura. Szef ryzyka jest członkiem zarządu o najdłuższym stażu w banku, jedynym menedżerem, którego posada nie jest z nadania PiS. Cieszy się opinią doskonałego specjalisty. Miałby go zastąpić Maciej Brzozowski, obecnie szef detalu, który też kompetencje z zakresu zarządzania ryzykiem.
Dymisja Piotra Mazura, jak twierdzą źródła PB, zwolniłaby dodatkowe miejsce w zarządzie dla nominata MAP.
Sprawa zmian kadrowych będzie jednak ważyć się do końca i możliwe, że będą miały charakter kosmetyczny i nie obejmą najważniejszych posad.
PKO BP nie odpowiedział na pytania PB dotyczące środowego posiedzenia rady nadzorczej banku.