kKiedy w marcu 2013 r. Tomasz Trzósło zasiadł na fotelu dyrektorskim, sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych powoli się poprawiała, ale nadal była niepewna. Nikt nawet nie marzył o powrocie przedkryzysowej koniunktury. Nowy szef JLL w Polsce planował dalszy rozwój biznesu, ale nie chciał roztaczać zbyt optymistycznych wizji. Poza pracą też mocno stąpa po ziemi. Najchętniej daleko, tam, gdzie łatwo się zmęczyć.
Sposób na urlop
Nie każdy lubi wysiłek fizyczny. Ale Tomasz Trzósło nie wyobraża sobie lepszego wypoczynku. Wysokość jest drugorzędna. Chyba też dlatego zainteresował się wyjazdem na Grenlandię. Tamtejsze szczyty nie należą do najwyższych (w granicach 2,2-3,6 tys. m n.p.m.), ale jeśli dodać do tego polarny wiatr, który szybciej wychłodzi organizm niż duży mróz, to poziom trudności wyprawy nabiera nowego znaczenia. Pikanterii dodaje to, że na Grenlandii — poza szczelinami i lawinami — problemem są niedźwiedzie polarne. Dlatego jego dwaj islandzcy przewodnicy po lodowcach nosili ze sobą strzelby. W grupie, która wiosną 2014 r. wyjechała na Grenlandię, poza Tomaszem Trzósłą znalazło się jego czterech kolegów też związanych z branżą nieruchomości: Jacek Wachowicz, członek zarządu GTC, Piotr Szafarz z firmy prawniczej Dentons, Rafał Nowicki, prezes Apollo Rida, i Andrzej Tokaj z kancelarii Magnusson. Dla podróżników dodatkową motywacją był cel wyprawy — chcieli ufundować kilka stypendiów na prestiżowej holenderskiej uczelni dla uzdolnionej, lecz niezamożnej młodzieży. Dorzucili własne pieniądze, licząc, że resztę uda się uzbierać z wpłat innych darczyńców.
— Zbieranie funduszy na szczytny cel przy okazji trudnych wypraw czy wyzwań jest dość popularne na Zachodzie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Mieliśmy nadzieję, że w Polsce ta metoda zadziała tak samo. Wprawdzie udało się znaleźć sponsorów zainteresowanych pomocą, ale niestety pieniądze, które w sumie zadeklarowali wszyscy darczyńcy, pokrywały tylko niewielki procent kosztów stypendiów. Dlatego ostatecznie musieliśmy zrezygnować z tego przedsięwzięcia. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości uda się z sukcesem zorganizować podobny projekt — tłumaczy Tomasz Trzósło. Mimo to wyprawa na lodowiec doszła do skutku. Podróżników poza wędrówką interesowały też zjazdy na nartach ze szczytów, które zdobyli. Tomasz Trzósło uważa, że najprzyjemniejsze są zjazdy po świeżym, nieubitym śniegu. Ale na podobny pomysł wpadła też inna grupa podróżników, którym przewodziło dwóch Anglików.
— Chociaż trafiliśmy na dobrą pogodę, to zanim rozpoczęliśmy podejście na szczyt, islandzcy przewodnicy sprawdzali pokrywę śnieżną, oceniając ryzyko lawinowe. Byli bardzo zdenerwowani, kiedy tego samego nie zrobili Brytyjczycy. Ostatecznie zjechaliśmy drudzy — wspomina Tomasz Trzósło.
Podróżnicza współpraca
Góry uczą pokory. Wydaje się, że to zdarta płyta, ale inne góry — w Peru — szybko utwierdziły szefa JLL w przekonaniu, że to prawda. Po przyjeździe na miejsce jego grupa dość długo oczekiwała na przewodników. Później się okazało, że… dzień wcześniej porwała ich lawina. Tomasz Trzósło przyznaje, że ryzyko nigdy nie motywowało go do wyjazdów i nie zależy mu na skokach adrenaliny w trakcie podróży, ale taka wiadomość na początku wyprawy mocno podziałała na wyobraźnię.
— Oczywiście nie da się wykluczyć ryzyka, ale zawsze staramy się je ograniczyć. Nie zależy mi na rekordach i torowaniu nowych szlaków. Sama podróż i wyciszenie, jakie przynosi, w zupełności mi wystarczają. Wyjeżdżam, żeby się odizolować, odciąć od codziennej pracy. Na szczęście w górach praktycznie nie ma zasięgu — żartuje menedżer.
Trudne podróże udzielają lekcji nie tylko pokory. Tomasz Trzósło opowiada, że próbie poddawane jest też racjonalne myślenie, które często musi brać górę nad podróżniczymi ambicjami. W trakcie wyprawy na Ruwenzori (trzeci najwyższy szczyt Afryki, na granicy Konga i Ugandy) jego grupa musiała się podzielić i ostatecznie atakował szczyt w mniejszym zespole — reszta czekała w bazie. Nie udało się jednak go zdobyć — zdecydowali się zawrócić z powodu obaw o pogodę, która mogła bardzo utrudnić zejście. Była to dobra decyzja — nie dość, że przejście do bazy zajęło im znacznie więcej czasu, niż się spodziewali, to pogoda rzeczywiście się popsuła i gdyby później schodzili ze szczytu, mieliby problem z dotarciem do bazy.
— Podczas wypraw nie wolno wywierać presji na innych uczestników, współpraca jest niezbędna — mówi Tomasz Trzósło. Podkreśla jednak, że na takie wyjazdy nie trafiają ludzie przypadkowi. Jacek Wachowicz towarzyszył szefowi JLL w niejednej podróży. Znają się już 10 lat.
— Tomek zawsze był świetnym kompanem. Trudne wyprawy wymagają dużej dyscypliny od całej grupy, a na niego zawsze można liczyć. Nawet w podbramkowych sytuacjach jest opanowany i skłonny do ustępstw, zmiany wcześniejszych planów. Dzięki tym wyprawom mam do niego duże zaufanie, nie tylko w górach, ale też w biznesie — twierdzi Jacek Wachowicz.
Piwo na czterech tysiącach
Na szczęście górskie wyprawy to nie tylko trudne decyzje i niebezpieczne szlaki. To także duża satysfakcja i momenty, które trudno wyrzucić z pamięci. — W Peru mieliśmy spory problem z aklimatyzacją. Nie spałem prawie całą noc. Kolejnego dnia, już na czterech tysiącach metrów, trafiliśmy na polanę, przez którą przepływał duży strumień. Siedziała przy nim starsza kobieta. Kiedy podeszliśmy bliżej, okazało się, że w rzeczce chłodzą się cztery piwa, tyle, ilu nas było w grupie. Chociaż przy problemach z aklimatyzacją alkohol raczej przeszkadza, niż pomaga i wiedzieliśmy, że wizyta Peruwianki nie jest przypadkowa, nie potrafiliśmy sobie odmówić przerwy na piwo — wspomina Tomasz Trzósło. Jedyny problem to czas. Jeden wyjazd w roku to z reguły wszystko, na co może sobie pozwolić. Wprawdzie wyprawy zajmują raptem kilka dni, ale razem z podróżą to często 2-3 tygodnie, które trudno wygospodarować w napiętym grafiku. Z tego powodu musiał zrezygnować z wyprawy w Himalaje. To jedno z jego marzeń.
— Na razie muszę je odłożyć, ale kiedyś wybiorę się tam na pewno — zapowiada Tomasz Trzósło. Na osłodę planuje wyjazd w Alpy, ale — jak podkreśla — interesujących miejsc jest tyle, że pomysłów powinno wystarczyć na długie lata. &