DC i Bombardier zamierzają postawić PKP przed sądem
Jeżeli do 30 lipca PKP nie zagwarantują finansowania kontraktu na zakup 42 lokomotyw od ADtranz Pafawag Wrocław, to sprawa trafi do sądu. Dawny i obecny właściciel ADtranza będą się domagać nie tylko odszkodowania wysokości wartości kontraktu (630-672 mln zł), lecz także unieważnienia umowy sprzedaży Pafawagu Wrocław oraz zwrotu włożonych w spółkę pieniędzy.
Wszystko wskazuje na to, że kontrakt PKP i ADtranzu na zakup lokomotyw — po ponad czterech latach negocjacji — trafi wreszcie do sądu. Do końca lipca Polskie Koleje Państwowe muszą przedstawić sposób zabezpieczenia akredytywy otwartej w BRE Banku w celu sfinansowania kontraktu na 42 lokomotywy od ADtranz Pafawag Wrocław. W przeciwnym wypadku kolej zostanie pozwana przez Daimler- Chrysler oraz Bombardiera.
Kontrakt niezgody
Taki warunek postawił nowy właściciel ADtranz Pafawag Wrocław — kanadyjski Bombardier. Szacunkowa wartość kontraktu wynosi 150-160 mln USD (630-672 mln zł).
— Jeżeli do 30 lipca PKP nie przedstawi nam sposobu zabezpieczenia akredytywy bankowej, skierujemy sprawę do sądu. Roszczenia obejmą nie tylko PKP, lecz także SP. Nasz dawny właściciel, czyli DaimlerChrysler, zażąda unieważnienia umowy sprzedaży Pafawagu Wrocław i zwrotu poniesionych nakładów inwestycyjnych (25 mln USD). Jednym z punktów tej umowy był właśnie zakup przez narodowego przewoźnika 50 lokomotyw z Pafawagu — mówi Mirosław Szeleziński, prezes ADtranz Polska.
Jego zdaniem, wieloletni proces może zakończyć się wyłącznie jednym werdyktem.
— Kolej będzie musiała wypłacić nam odszkodowanie równe wartości kontraktu — ostrzega Mirosław Szeleziński.
Przedstawiciele PKP twierdzą, że aby sfinalizować transakcję, potrzebne są gwarancje SP.
— Nie wiemy jednak, czy przy takiej sytuacji budżetowej kraju jest to możliwe — zastanawia się Roman Hajdrowski, rzecznik prasowy PKP.
Koleje zapewniają, że nawet w ciągu dwóch dni mogą odebrać 15 lokomotyw, dzięki środkom z już posiadanych kredytów. Następne lokomotywy chciałyby wyleasingować, co oznacza konieczność zmian postanowień kontraktu, a taki scenariusz jest raczej niemożliwy.
— W sprawie kontraktu prowadziliśmy rozmowy z ministrem transportu i ministrem finansów. W rozmowy zaangażowała się również Ambasada Kanady. Jeżeli dojdzie do procesu, to poważnie ucierpi prestiż Polski — mówi Mirosław Szeleziński.
Wiadomo, że zarząd PKP, nad którym nadzór sprawuje minister transportu, od dłuższego czasu namawia resort finansów do udzielenia gwarancji. Sprawa jednak ma drugie dno. W tym roku Skarb Państwa poręczał już wielokrotnie kredyty zaciągane przez PKP (700 mln zł w bankach komercyjnych oraz 150 mln EUR w EBOR). Przed budżetem jeszcze najważniejsza operacja kolejowa — gwarancje obligacji na kwotę 2 mld zł. W związku z tym zabiegi kolejarzy o kolejną gwarancję mogą zakończyć się fiaskiem.
— Najgorsze jest to, że nie ma już żadnych kwestii spornych. Aneks do umowy podpisaliśmy 28 marca. Od tego czasu zamówienie powinno być realizowane — mówi Mirosław Szeleziński.
Umowa pięcioletnia
Umowa z 1996 r. zakładała dostarczenie dla kolei 8 elektrowozów dwusystemowych i 42 jednosystemowych. Pierwsze lokomotywy miały trafić do PKP jeszcze w 1998 r. Pafawag się spóźnił, a PKP anulowały zakup 19 elektrowozów. Jednocześnie zarząd PKP zadeklarował chęć zakupu 42 elektrowozów, lecz na korzystniejszych warunkach. Do sfinalizowania kontraktu niezbędny był aneks do wcześniejszej umowy. Strony wynegocjowały w nim zapis o kontynuacji umowy na 42 elektrowozy jednosystemowe. Wartość renegocjowanego kontraktu opiewa na około 600 mln zł. Wrocławski producent zobowiązał się nawet do zapłacenia kar umownych wysokości 15 proc. wartości umowy, czyli około 100 mln zł.