Destabilizacja jest nieuchronna i groźna

Jacek Zalewski
opublikowano: 2007-12-28 00:00

Wiadomość o zamordowaniu ponownie aspirującej do stanowiska premiera Pakistanu — ponad dziesięć lat temu zajmującej je dwukrotnie — Benazir Bhutto jak zwykle w takich razach wstrząsnęła światową opinią, ale nikogo nie zaskoczyła. Nie była takim szokiem jak, powiedzmy, zabicie urzędującej premier Indii Indiry Gandhi przez dwóch sikhijskich ochroniarzy, czy podobny koniec jej syna i następcy w fotelu szefa rządu, Rajiva Gandhiego. Decydując się na powrót z wygnania, Bhutto liczyła się ze śmiercią od pierwszych minut pobytu w Pakistanie.

Subkontynent indyjski generalnie charakteryzuje się nieszczęsnymi losami władców obu potężnych państw — Indii i Pakistanu. Tuż po uzyskaniu przez obu rywali niepodległości, fanatyk zabił jej ojca — Mahatmę Gandhiego, a potem tradycja była podtrzymywana. Z tym że po stronie Pakistanu dotychczas mniej było zamachów, za to obalony prezydent Zulfikar Ali Bhutto został stracony. Jego prześladowca generał Zia ul-Haq zginął w katastrofie lotniczej, co utorowało córce powieszonego prezydenta, Benazir, pierwszy raz drogę do premierostwa. I tak się to toczy.

Nieuchronnym następstwem wczorajszego zamachu będzie destabilizacja Pakistanu i wybuch zamieszek, które zwielokrotnią liczbę ofiar i mogą nawet uniemożliwić przeprowadzenie wyborów. Świat nie bardzo wie, jak na to wszystko reagować. Zabójstwo przywódczyni opozycji i rywalki kompromituje prezydenta Perveza Musharaffa, który z jednej strony jawi się silnym dyktatorem, pilnującym broni atomowej i hołubionym przez Zachód filarem walki z islamskim terroryzmem, z drugiej jednak — nie panuje nad sytuacją nawet w stolicy kraju Islamabadzie.

Wypada przypomnieć, że wiosną prezydent Musharaff podczas objazdu Europy zawitał także do Polski i między innymi uczestniczył w polsko-pakistańskim forum przedsiębiorców, zorganizowanym przez Krajową Izbę Gospodarczą. Niezależnie bowiem od tragedii i dramatów, Pakistan pozostaje ogromnym rynkiem wschodzącym. Niestety, wiele wskazuje na to, że utrzymanie jego stabilności przekracza możliwości generała Musharaffa.

Jacek Zalewski