Dług publiczny przekroczy Rubikon. Idziemy nową drogą

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-08-28 18:08

Wskaźnik długu publicznego z impetem przekroczy 60 proc. PKB. Będą duże inwestycje, duże wydatki na armię i zdrowie oraz brak podwyżek podatków. Ryzyko rośnie, ale dopóki się rozwijamy, to jest ono ograniczone.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Nawet w okresie największej od 100 lat pandemii rząd pilnował, by wskaźniki długu publicznego nie wyskoczyły nam zbyt wysoko. W ostatnich latach minister finansów wielokrotnie powtarzał, że będzie pilnował unijnego limitu 60 proc. PKB dla długu. Teraz jednak wszelkie ograniczenia zostały zniesione. Duże potrzeby inwestycyjne, zbrojeniowe i zdrowotne wraz z klinczem politycznym wprowadzą nam wskaźniki zadłużenia na niewidziane wcześniej poziomy. Wchodzimy w nowe czasy.

W czwartek rząd zaprezentował podstawowe parametry budżetu na 2026 r. Najważniejszy wniosek jest taki, że będzie dużo więcej wydatków i dużo, dużo więcej długu. Wskaźnik długu liczony według metodologii UE ma wynieść 66,8 proc. PKB (dane na ten roku nie zostały pokazane, ale pewnie będzie to ok. 60 proc.). A jeszcze w kwietniu rząd w tzw. planie budżetowo-strukturalnym przewidywał, że w przyszłym roku wskaźnik wyniesie 60,9 proc. Różnica wobec poprzednich prognoz przekłada się na aż 240 mld zł dodatkowych kredytów i emisji obligacji. Ewidentnie ktoś w Kancelarii Premiera i Ministerstwie Finansów uznał: „a niech tam...”. Kalkulacja jest jak sądzę taka, że obecny rząd nie chce brać na siebie politycznego ciężaru oszczędności, skoro społeczeństwo już dało mu żółtą kartkę.

Jednocześnie istotnie zwiększają się wydatki na duże inwestycje, jak Centralny Port Komunikacyjny, elektrownia jądrowa, a także wydatki na zbrojenia oraz wydatki na zdrowie (które rosną aż o 12 proc. rok do roku). Stawki podatkowe nie rosną oprócz CIT dla banków, ale zamrożenie progów podatkowych oznacza efektywne zwiększenie obciążenia obywateli – choć rośnie ono wolniej niż wydatki.

Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych ma wynieść w 2026 r. 6,5 proc. PKB, wobec 6,9 proc. PKB w tym roku – po rewizji w górę. Dla porównania, jeszcze w kwietniu rząd planował ten wskaźnik na przyszły rok na poziomie tylko 4,5 proc. PKB. Okazało się jednak, że wzrost gospodarczy jest niższy od oczekiwań, ceny rosną wolniej, wraz z tym wyraźnie niższe są dochody podatkowe, a jednocześnie Komisja Europejska wyłączyła część wydatków zbrojeniowych w unijnych reguł fiskalnych. W ostatnich miesiącach obraz finansów publicznych uległ znacznej zmianie.

W przestrzeni publicznej na pewno pojawi się dużo alarmistycznych głosów ostrzegających przed tym, że będziemy jak druga Grecja itd. Ja bym radził zachować wobec nich dystans i spojrzeć na problem ostrożnie. Rośnie na pewno ryzyko fiskalne i widać to w notowaniach polskich obligacji, które spadły w dniu ogłaszania budżetu. Rentowności (poruszające się odwrotnie do ceny) wzrosły w ciągu dwóch dni w podobnym stopniu co po pierwszej turze wyborów prezydenckich w maju. Ryzyko fiskalno-polityczne wróciło na radar.

Jednocześnie w analizie sprzed kilku dni wymieniłem kilka powodów, dla których inwestorzy są gotowi kupować polskie obligacje nawet przy dużo wyższym długu: relatywnie wysoki wzrost gospodarczy, spadek wskaźników długu prywatnego, duży wzrost emisji obligacji w krajach rozwiniętych.

Najważniejsze pytanie jest dziś takie, czy dzięki wysokim inwestycjom publicznym i generalnie mocnemu popytowi wewnętrznemu będziemy w stanie utrzymać wyraźnie wyższy niż w innych krajach UE wzrost gospodarczy. Możliwe, że w gospodarce są niewykorzystane moce produkcyjne i wzmocniony popyt będzie je uwalniał. Jeżeli tak, to na razie nic złego się nie wydarzy. Inwestorzy będą dalej chętnie kupowali polskie papiery skarbowe, nawet jeżeli zażądają za to nieco wyższego oprocentowania.

Gorzej, jeżeli rosnącemu długowi będzie towarzyszyć znacząca utrata potencjału rozwoju. Wtedy wpadniemy w to, co dziś przeżywa Francja – permanentny kryzys polityczno-budżetowy.

Klucz do tych dylematów tkwi w potencjale rozwojowym.