Odległość między północnoafrykańską Nigerią a Chinami to mniej więcej 10,6 tys. km. Co dzień pokonują ją m.in. ryż i pomidory, które Nigeryjczycy na potęgę importują właśnie z Państwa Środka.

Rocznie płacą za sprowadzany przecier pomidorowy 360 mln USD, choć ich własne, zbierane kilka razy do roku, pomidory gniją na straganach (aż 900 tys. ton z 1,5 mln produkowanych).
Tracą na tym przede wszystkim utrzymujący się z rolnictwa ubodzy Nigeryjczycy z północy kraju, bo często muszą przeżyć za mniej niż dolara dziennie, a owoców ich pracy sąsiedzi nie chcą kupować, bo ceną produkty z Chin przebijają lokalne.
Do walki z tą patologią przystąpił nie tylko nigeryjski bank centralny, ale też najbogatszy Afrykanin — Aliko Dangote, z pochodzenia także Nigeryjczyk.
Jego Dansa Holdings Ltd. rozpoczęła już budowę zakładu, który będzie produkował przecier pomidorowy wyłącznie z pomidorów wyprodukowanych w Nigerii. Rolnicy będą mieli zagwarantowaną cenę — 700 USD za tonę surowca, dwukrotnie przewyższającą tę, którą dziś otrzymują w punktach skupu (350 USD). Jednocześnie Dansa chce sprzedawać go na tyle tanio, by mieszkańcom opłacało się kupić zamiast chińskiego.
— Tylko rolnictwo jest w stanie zredukować obecny poziom biedy, bo nie potrzeba wiele czasu, by farmer zobaczył owoce swojej pracy — powiedział Sani Dangote, wiceprezes Dansa Holding i brat najbogatszego Afrykanina. Akcję firmy wspiera finansowo nigeryjski bank centralny i rząd.