Długi to niezła inwestycja

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 2001-10-24 00:00

Wierzytelności Skarbu Państwa wobec PKS, które ma zakupić Bank Handlowy, mogą okazać się dobrą inwestycją dla warszawskiego banku. Wprawdzie takie operacje zdarzają się rzadko, ale mogą gwarantować przyzwoity zysk dla nabywcy długu.

Bank Handlowy w Warszawie ma kupić wierzytelności budżetu wobec PKS. Zdaniem specjalistów, 330 mln zł, bo na tyle szacuje się ich wartość, to zbyt wiele, by bank we własnym imieniu kupował wierzytelności Skarbu Państwa.

— Do tej pory dość rzadko mieliśmy do czynienia z takimi operacjami. Kilka lat temu BIG BG zdecydował się na przejmowanie zobowiązań Skarbu Państwa wobec zakładów opieki zdrowotnej. Później okazało się, że była to dla banku dość dobra inwestycja. Sądząc po wielkości tej transakcji, Bank Handlowy może kupować wierzytelności na zlecenie. Być może zainteresowanie nimi wyraził jakiś inwestor — ocenia Marek Świętoń, analityk ING IM Polska.

Specjaliści rynku obrotu długami oceniają, że Bank Handlowy nie wystąpi w roli pośrednika. Raczej będzie oczekiwał na ich windykację.

— Przypuszczam, że Bank Handlowy potraktuje zakup wierzytelności jako inwestycję długoterminową i poczeka do ich windykacji. Nie zdarza się często, by banki odsprzedawały nabyte wierzytelności. Nie przypominam sobie, by warszawski bank handlował wierzytelnościami. Zatem także w tym przypadku powinno dojść do wykupu długu. Ten scenariusz wydaje się realny, ponieważ wartość transakcji jest zbyt wysoka, by mogła trafić na rynek do swobodnego handlu — podkreśla Jerzy Masłowski, wieceprezes Agencji Obrotu Wierzytelnościami Kinkel i Masłowski.

Na rynku długów firm komunikacyjnych brylowały dotąd wierzytelności Polskich Kolei Państwowych.

Agencje chętnie pośredniczą w sprzedaży wierzytelności PKP. Mało natomiast jest transakcji, których przedmiotem są zobowiązania samochodowego przewoźnika.

— Niedawno mieliśmy dwa zgłoszenia dotyczące wierzytelności PKS. Jednak ostatecznie wierzyciele wycofali się z transakcji. Generalnie na rynku obrotu długami nie pojawiają się jego długi — przyznaje Jerzy Masłowski.