Do kogo leciał śmigłowiec?

IAR
opublikowano: 2008-03-13 11:02

Prokuratorzy i agenci CBA, którzy w lipcu ub.r. udali się wojskowymi śmigłowcami do Trójmiasta, chcieli jedynie przesłuchać Ryszarda Krauzego - donosi "Rzeczpospolita".

Wcześniej portal dziennik.pl podał, że celem tego lotu było zatrzymanie biznesmena. Według informacji gazety, prokuratorzy chcieli jedynie, aby Krauze złożył zeznania. Śledczy i agenci pojawili się też pod jego rezydencją, by przeprowadzić przeszukanie. Ostatecznie do tego nie doszło.

Drugim celem śledczych - według "Rzeczpospolitej" - było równoczesne przesłuchanie byłego prezesa PZU, Jaromira Netzla, byłego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i byłego szefa MSWiA, Janusza Kaczmarka.

Osoba znająca kulisy akcji powiedziała dziennikowi, że chodziło o to, by nie mogli oni uzgodnić zeznań. Dlatego - jak pisze gazeta - ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro osobiście poprosił Netzla o stawienie się na przesłuchanie w siedzibie CBA w Gdańsku. Netzel wspominał o tym w telefonicznej rozmowie z Konradem Kornatowskim.

"Rzeczpospolita" dodaje, że warszawscy prokuratorzy polecieli do Gdańska śmigłowcem, gdyż obawiano się, iż tamtejsi śledczy mogą uprzedzić o spraiwe Janusza Kaczmarka. Były szef MSWiA miał w tym mieście znaczne wpływy. Zgodę na użyczenie helikoptera prokuratorom z Warszawy wydał ówczesny szef resortu obrony Aleksander Szczygło.

"Rzeczpospolita" podaje też, że - wbrew temu, co pisze dziennik.pl - śmigłowiec nie zawrócił do Warszawy. Według gazety, udało się przesłuchać Netzla, choć Kornatowski usiłował odwieść go od pójścia do siedziby CBA.