Złoty w dłuższym okresie będzie się umacniał — twierdzą eksperci. Dla przedsiębiorców ważniejsze od kursu rodzimej waluty jest jednak samo wejście do UE i stabilizacja gospodarki.
Strategia dochodzenia Polski do strefy euro zakłada, że jednym z podstawowych celów jest dążenie do możliwie najszybszego członkostwa w Unii Walutowej i Gospodarczej. Problem w tym, że na tej drodze czeka nas wiele znaków zapytania. Analitycy ostrzegają, że zbliżające się referendum w Irlandii oraz zakończenie negocjacji z UE mogą osłabić złotego. Będzie to jednak efekt krótkotrwały.
Zakładając, że — jak twierdzą eksperci — w dłuższym okresie złoty będzie się umacniał, rząd, chcąc pobudzić polską gospodarkę, prawdopodobnie będzie dążył do jego osłabienia. Można zrobić to na dwa sposoby — albo zdewaluować rodzimą walutę, albo interweniować na rynku walutowym.
— Raczej nie spodziewałbym się dewaluacji, dlatego, że musiałoby nastąpić usztywnienie kursu złotego, na co z kolei nie zgadza się NBP. Bank centralny zastrzegł również, że jakakolwiek interwencja na rynku walutowym jest możliwa wyłącznie w nadzwyczajnych sytuacjach — mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK.
Niektórzy analitycy twierdzą jednak, że do dewaluacji może dojść przy samym wejściu polskiej waluty do systemu notowań ERM2. Jednak scenariusz osłabienia złotego poprzez dewaluację wydaje się być rozpatrywany przede wszystkim w kołach rządowych.
MF i NBP zamierzają wynegocjować z Europejskim Bankiem Centralnym taki kurs złotego w stosunku do euro w momencie wejścia do ERM2, który będzie stwarzał warunki do trwałego wzrostu gospodarczego. Przy ustaleniu parytetu centralnego ma być brany pod uwagę średni kurs złotego z okresu poprzedzającego wejście do ERM2.
— Problem tkwi w tym, że wspólna komisja NBP i MF nie określiła, z jakiego przedziału czasowego będzie ta średnia. Komisja tak naprawdę nie powiedziała nic nowego. Pozostaje również obawa, że rząd może poprzez wystąpienia publiczne wpływać na kurs złotego, chcąc go osłabić. Naturalną jednak tendencją złotego jest jego systematyczne umacnianie — twierdzi Iwona Pugacewicz-Kowalska, główny ekonomista CA IB Securities.
Zdaniem Piotra Bielskiego, najbardziej optymalnym okresem, który może być brany pod uwagę, są 2- -3 lata.
— W naszej opinii parytet centralny powinien ukształtować się na poziomie 4,10 zł za euro. Raczej wątpię, by udało się rządowi przeforsować w negocjacjach z ECB kurs złotego, który będzie zasadniczo odbiegał od sytuacji na polskim rynku walutowym — dodaje Piotr Bielski.
Według Richarda Mbewe, głównego ekonomisty WGI, ujawnienie zbyt wcześnie parytetu centralnego może wywołać bardzo silne wahania złotego na rynku walutowym. Z drugiej strony jego poziom może być przedmiotem kolejnych napięć na linii rząd — NBP.
Przedsiębiorstwa oczekują przede wszystkim stabilizacji na rynku walutowym. Manipulacje kursem złotego poprzez nieodpowiedzialne wypowiedzi polityków źle wpływają na ocenę poczynań rządu.
— Niech rząd zrobi wszystko, byśmy znaleźli się we wspólnej Europie, a dopiero potem zastanowi się, z jakim kursem złotego należy wejść do ERM2. Nie wydaje mi się jednak, by udało się Polsce przystąpić do systemu już w 2005 r. Najpierw należy ustabilizować gospodarkę, spełnić wszystkie warunki, a wtedy próbować dostać się do węża walutowego — mówi Jerzy Majchrzak, członek zarządu ZM Sokołów.
Okiem ekonomisty
Wostatnich miesiącach tego roku zauważalny jest bardzo duży spadek inwestycji bezpośrednich w Polsce. Proces ten będzie trwał jeszcze przez kilka następnych kwartałów. Zakończenie procesu obniżek stóp procentowych przez RPP spowoduje w 2003 r. mniejszy napływ inwestycji portfelowych. Pod koniec przyszłego roku może więc nastąpić osłabienie złotego. W 2004 r. Polska znajdzie się w UE i inwestycji bezpośrednich powinno być znacznie więcej. Złoty znów zyska.
Jeżeli rząd rzeczywiście będzie gotowy do wejścia do systemu ERM2, będzie musiał podjąć odpowiednie decyzje dotyczące kursu centralnego. Chcąc dać gospodarce impuls rozwojowy, resort finansów będzie dążył do jednorazowej dewalucji złotego, by poprawić konkurencyjność naszego rynku.
Konrad Soszyński analityk finansowy