Dobra zmiana? Zależy dla kogo...

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2017-08-01 22:00
zaktualizowano: 2017-08-01 20:24

Nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii czeka już tylko na podpis prezydenta. Budzi potężne emocje — z kilku powodów.

 Po pierwsze, została uchwalona w trybie ekspresowym. Od wniesienia projektu poselskiego do przyjęcia przez Senat minęło zaledwie 15 dni. Nie było konsultacji społecznych, a zaproszenia na posiedzenia komisji w Sejmie nie otrzymał nawet prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Pojawił się dopiero podczas dyskusji w Senacie i nie szczędził słów krytyki.

Po drugie, planowana zmiana wzoru wyliczania opłaty zastępczej wpłynie na kształt długoterminowych kontraktów na odbiór energii i zielonych certyfikatów. Kontrakty podpisywali inwestorzy wiatrowi z koncernami energetycznymi. Wedle zgodnej opinii ekspertów, nowelizacja to dobre wieści dla państwowej Energi, a złe dla wiatrowych kontrahentów. Nowelizacja zmieni bowiem odgórnie punkt odniesienia dla cen w kontraktach, którym jest opłata zastępcza.

Po trzecie, nowelizacja dotknie również banki finansujące inwestycje wiatrowe. Instytucje obawiają się, że dłużnicy nie będą w stanie spłacać zobowiązań.

Wreszcie po czwarte, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej uważa, że zmiana może wywołać roszczenia odszkodowawcze wobec skarbu państwa i zostać uznana za złamanie umów w sprawie wzajemnego popierania i ochrony inwestycji, a także Traktatu Karty Energetycznej. Ponadto może wymagać notyfikacji w Komisji Europejskiej. Andrzej Piotrowski, wiceminister energii, podkreślał w Sejmie i Senacie, że w nowelizacji chodzi o reformę rynku zielonych certyfikatów, a nie o wspieranie państwowych koncernów. Protesty banków uznał zaś za „apel pewnego środowiska, które zostało — wstyd powiedzieć — przyzwyczajone do tego, że może się mylić bezkarnie”. „(Banki) mogą również upaść i dlatego powinny bardzo intensywnie ważyć ryzyka” — mówił wiceminister w Senacie.

OKIEM EKSPERTA

To brak szacunku do państwa i prawa

JANUSZ STEINHOFF

były wicepremier i minister gospodarki

atrzę na tę nowelizację

P wyjątkowo krytycznie. W gospodarce nie można zmieniać reguł gry w takim trybie, czyli projektem poselskim i bez konsultacji społecznych, a ustawy pisać na kolanie. To skandal, brak szacunku dla państwa i prawa. Poza tym firmy inwestują w Polsce, licząc na stabilność regulacyjną, którą gwarantuje im państwo. Znam krytyczne argumenty Urzędu Regulacji Energetyki

wobec tej nowelizacji [prezes URE argumentował, że zmiany służą państwowym koncernom — red.] i uważam je za racjonalne. Samą koncepcję powiązania opłaty zastępczej z ceną zielonych certyfikatów uważam zaś za interesującą, ale takie zmiany należy wprowadzać ostrożnie. Kiedy w poprzednim rządzie Jacek Rostowski, minister finansów, napisał na kolanie ustawę o podatku miedziowym, też uważałem to za skandal. W ten sposób nie budujemy zaufania do państwa polskiego.