Dobiega końca czas zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem ustawy zmieniającej zasady opłacania składek ZUS przez przedsiębiorców. Elżbieta Witek, marszałek Sejmu, przyjęła w styczniu zawiadomienie o utworzeniu komitetu takiej inicjatywy ustawodawczej. Miał on trzy miesiące na zebranie minimum 100 tys. podpisów na poparcie pomysłu, aby osoby prowadzące działalność gospodarczą przystępowały dobrowolnie do systemu ubezpieczeń społecznych. Zgodnie z tą ideą obowiązkowa pozostałaby jedynie składka zdrowotna.
Komitet zbierający podpisy pod projektem „Dobrowolny ZUS dla Przedsiębiorców w Polsce” powstał z inicjatywy firm zrzeszonych w organizacjach członkowskich Rady Przedsiębiorców, działających przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców (MŚP). Pełniący tę funkcję Adam Abramowicz ocenia obecny publiczny system ubezpieczeniowy jako zabójczy dla miejsc pracy. Mówi, że jest on źródłem spirali zadłużenia, w które wpadają małe firmy. Zdaniem Rzecznika MŚP winna temu jest konstrukcja zryczałtowanej składki ZUS, którą trzeba opłacać niezależnie od tego, czy przedsiębiorca uzyskał dochód, czy nie.
Argumenty za zmianą
– To nie motywuje ludzi, którzy mają jakiś pomysł na biznes, do jego założenia. Ponadto obecny system jest zły także dla budżetu, bo wypycha firmy do szarej strefy. Proponujemy uczciwe rozwiązanie. Przedsiębiorca sam zdecyduje, czy na przykład najpierw chce zainwestować w rozwój, by dopiero, gdy odpowiednio rozwinie działalność, przeznaczyć uzyskane z niej pieniądze na zabezpieczenie emerytalne. Ci, którzy mają finansowe trudności, nie będą wpadali w długi, inni z większą odwagą założą firmy, a jeszcze inni wyjdą z szarej strefy – prognozuje Adam Abramowicz.

Zmiany miałyby dotyczyć przede wszystkim tzw. ulgi na start. Jest to dobrowolne sześciomiesięczne zwolnienie z uiszczania składek na ubezpieczenia społeczne przez przedsiębiorców, którzy po raz pierwszy prowadzą działalność gospodarczą lub rozpoczynają ją po raz kolejny po pięciu latach od zawieszenia lub zamknięcia poprzedniej. Projekt zakłada zniesienie ograniczenia możliwości korzystania z ulgi przez sześć miesięcy i tym samym przekształcenie jej w uprawnienie bezterminowe.
Poza tym przewiduje likwidację wspomnianego okresu 60 miesięcy karencji od wcześniejszego prowadzenia biznesu. Nie zakłada natomiast przyznania prawa do dobrowolnego ZUS osobom świadczącym usługi dla pracodawców, u których tuż przed rozpoczęciem takiej działalności byli zatrudnieni na umowy o pracę lub na podstawie spółdzielczego stosunku pracy i wykonywali wówczas takie same zadania, jakie zaczęli realizować jako przedsiębiorcy.
„Tym samym projekt przewiduje utrzymanie rozwiązań mających na celu przeciwdziałanie sytuacjom, w których pracodawcy wymuszaliby na pracownikach rozwiązanie stosunku pracy, przejście na samozatrudnienie i dalsze wykonywanie obowiązków objętych wcześniej umową stosunku pracy” – podkreśla w uzasadnieniu do projektowanych regulacji dr Marek Woch, zastępca Rzecznika MŚP, pełnomocnik komitetu.
Tego optymizmu nie podziela Michał Zdanowski, menedżer z kancelarii Russell Bedford. Jego zdaniem utrzymanie dotychczasowych mechanizmów przeciwdziałania wymuszaniu na pracownikach przechodzenia na samozatrudnienie raczej niczego nie zmieni.
– Są to jedynie przypuszczenia. Ponadto, biorąc pod uwagę, że pracodawcy już teraz znajdują sposoby, aby pracownicy przechodzili na samozatrudnienie, to brak wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń przed takim procederem może jedynie pogłębić problem – wyjaśnia Michał Zdanowski.
Bez wielu formalności
Projektowane regulacje zapowiadają jednoczesne zwolnienie z podlegania obecnie trzem obowiązkowym ubezpieczeniom: emerytalnemu, rentowemu oraz wypadkowemu, czyli z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Osoby prowadzące działalność w chwili wejścia w życie nowelizacji i zgłoszone z tego tytułu do systemu ZUS będą musiały złożyć wniosek o wyrejestrowanie, aby móc korzystać z ulgi. Zdecydowani pozostać w nim nie mieliby obowiązku dopełniać żadnych formalności. Ponadto zachowają prawo do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, jak jest obecnie.
Projekt przewiduje też skutki wyjścia z systemu w trakcie opłacania preferencyjnych stawek składkowych: emerytalnych i rentowych. Zgodnie z przepisami można je stosować przez 24 miesiące. Według założeń, przedsiębiorca korzystający z tych ulg także będzie mógł zwolnić się z ubezpieczeń społecznych. Nie będzie też przeszkód, aby przed upływem tych 24 miesięcy ponownie przystąpił do systemu, rezygnując ze zwolnienia. Wtedy preferencyjne oskładkowanie będzie mu przysługiwało tylko do końca tego okresu. Nie zostanie on wydłużony o czas niepodlegania ubezpieczeniom.
Dr Marek Woch zauważa, że co prawda skutkiem proponowanych zmian mogą być uszczuplone wpływy do funduszy ubezpieczeniowych, ale jednocześnie zmniejszą się ich wydatki na świadczenia dla osób, które nie będą objęte ubezpieczeniami. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), zwraca uwagę, że przedsiębiorca, który nie będzie opłacał składek ZUS, znajdzie się jednak na utrzymaniu państwa.
– Osoby, które nie zgromadzą w czasie prowadzenia mikrofirmy wystarczających oszczędności, będą uzależnione od wsparcia systemu pomocy społecznej finansowanego z budżetu państwa. Jest to realne, skoro mowa o rozwiązaniu, które ma służyć przedsiębiorcom, dla których nadmiernym obciążeniem jest opłacanie składek zryczałtowanych, naliczanych od podstawy wymiaru wyższej od płacy minimalnej o jedynie niecałe 20 proc. – tłumaczy przedstawiciel FPP.
Dodaje, że brak składek oznacza wyższą podstawę obliczania PIT, więc przedsiębiorcy raczej będą woleli opłacać daninę na ZUS. Z tego tytułu otrzymują oni bowiem – jak podkreśla – ekwiwalentne świadczenie zwrotne, podczas gdy żadne konkretne nie przysługuje za zapłacony podatek.
Nic pochopnie
Michał Zdanowski zwraca uwagę, że według uzasadnienia do projektu jednym z pośrednich skutków proponowanych zmian będzie rozwój sektora ubezpieczeń prywatnych jako alternatywnego dla ubezpieczeń społecznych. Jego zdaniem wymagałoby to kontroli nad prywatnymi ubezpieczycielami i zabezpieczenia dla przedsiębiorców.
– Po to, aby zbyt duża swoboda i wolność ubezpieczycieli nie doprowadziła do ubezpieczeniowego “kapitalistycznego dzikiego zachodu” – argumentuje przedstawiciel kancelarii Russell Bedford.
– Na pewno otwartą kwestią jest świadomość co do skutków dokonywanych wyborów. Rodzi się bowiem pytanie, czy każdy będzie w stanie zabezpieczyć odpowiednie środki na emeryturę – mówi Grzegorz Ogórek, doradca podatkowy z Vialto Partners.
Przyznaje zarazem, że proponowane zmiany mogą być ułatwieniem dla mikro i małych firm. Mogą pomóc wyjść z szarej strefy również tym, dla których składki ZUS blokują prowadzenie działalności ze względu na nieregularne z niej przychody. Jednak z drugiej strony nadal pozostaną obowiązkowe składki zdrowotne.
– W takim razie można mieć wątpliwość, czy projekt w pełni rozwiązuje problem opłacania składek w przypadku braku dochodów – zwraca uwagę Grzegorz Ogórek.
Uważa on - jak i Michał Zdanowski - że proponowane regulacje na pewno będą wymagały szerokiej kampanii informującej o ich zaletach i wadach. Natomiast niezależnie od tego, jak wielu zwolenników znajdą, mogą być wstępem do dyskusji o niezbędnej dogłębnej zmianie systemu ubezpieczeń społecznych, z którego obecnie wielu przedsiębiorców jest niezadowolonych.
