Dodatkowy szczyt na wniosek Belgii

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2024-04-17 20:09

Spośród głównych instytucji Unii Europejskiej pięcioletnia kadencja dotyczy Parlamentu Europejskiego (PE) oraz wykonawczego gabinetu, czyli Komisji Europejskiej (KE).

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Obie instytucje będące platformą 27 państw członkowskich, czyli prezydencko-premierowska Rada Europejska (RE) oraz ministerialna legislacyjna Rada UE funkcjonują natomiast bez żadnej przerwy, zaś systematyczna wymiana ich składu personalnego wynika ze zmian rządowych w poszczególnych państwach. Koniec pięcioletniej kadencji dotyczy jedynie samego przewodniczącego RE, zatem Charles Michel 30 listopada 2024 r. działalność definitywnie zakończy. Po wyznaczonych na 6-9 czerwca wyborach do PE przez pół roku będzie tylko administratorem, ale odegra jeszcze istotną rolę jako koordynator nowej układanki władz wykonawczych – 17 czerwca odbędzie się nieformalny, zaś 27-28 czerwca formalny szczyt RE, którego dorobkiem musi być m.in. wyłonienie kandydata na przewodniczącego KE.

Trwające 17-18 kwietnia nadzwyczajne posiedzenie RE wypada zatem uznać za symboliczne podsumowanie kadencji na poziomie szefów państw i rządów. Charles Michel wstawił do agendy masę tematów, zupełnie jakby chciał nadrobić zaległości. Notabene do zorganizowania dodatkowego szczytu nakłonił belgijskiego przewodniczącego… jego kolega, belgijski premier Alexander De Croo. W obecnym półroczu 2024 właśnie Belgia sprawuje przechodnią prezydencję legislacyjnej Rady UE i jej rząd wizerunkowo bardzo cierpiał z powodu braku we wspólnotowym kalendarzu własnego szczytu. Ambicją każdej rotacyjnej prezydencji jest zorganizowanie jakiejś tematycznej zbiórki wszystkich unijnych przywódców u siebie. Miejscem obecnego szczytu, protokolarnie zaliczonego na konto Belgii jako państwa członkowskiego, naturalnie jest Bruksela…

Teoretycznie najważniejszym tematem posiedzenia RE jest konkurencyjność i jednolity rynek. Chodzi o zapewnienie długoterminowej wydajności Europy i dotrzymanie kroku w globalnym wyścigu przede wszystkim tygrysom azjatyckim, ale także innym przyspieszającym kontynentom. Prezydenci i premierzy 27 państw omawiają m.in. sposoby wzmocnienia europejskiej bazy gospodarczej, produkcyjnej, przemysłowej i technologicznej, a także korzyści z neutralnej dla klimatu cyfrowej gospodarki o obiegu zamkniętym. Kapitalne znaczenie w kontekście masowych protestów rolników, w tym na polskich drogach i w centrach niektórych miast, ma także korekta wspólnej polityki rolnej. W ofercie z Brukseli znajduje się m.in. dbanie o gleby bogate w węgiel poprzez ochronę terenów podmokłych i torfowisk, włączanie przez kraje UE do ich planów ekoprogramów, zachęcających rolników do stosowania praktyk korzystnych dla klimatu i środowiska, wychodzących poza wymogi podstawowe. Sprawiedliwsza ma być także dystrybucja płatności bezpośrednich.

Gospodarcza tematyka unijna naturalnie znajduje się jednak w cieniu agresji Rosji na Ukrainę. Prezydenci i premierzy jak na każdym szczycie RE wielce frasują się nieustającymi atakami lotniczymi i rakietowymi Rosji na ludność cywilną oraz infrastrukturę krytyczną Ukrainy, w tym wzmożonymi uderzeniami na sektor energetyczny. W tym kontekście pewnikiem jest przedłużenie wygasających 5 czerwca 2024 r. środków pomocowych dla umęczonego wojną państwa, które otrzymało rok temu oficjalny status kandydata do UE. Chodzi o zliberalizowanie wszystkich taryf celnych przewidzianych w układzie stowarzyszeniowym, zniesienie ceł antydumpingowych na import z Ukrainy, stosowanie wspólnych reguł przywozowych. Wspólnotowe ustalenia ratujące gospodarkę napadniętej republiki to zarazem wieści hiobowe dla polskich rolników ze ściany wschodniej oraz przewoźników, protestujących przeciwko właśnie wspomnianym preferencjom. Jedynym dla nich wyjściem byłby polexit, ale dwie dekady po naszej akcesji (1 maja 2004 r.) raczej nie wchodzi to w grę…