W środowy ranek 29 lipca 2015 r. z renomowanej kliniki uniwersyteckiej Allgemeines Krankenhaus (AKH) w Wiedniu nadeszła wieść, która bliskich i otoczenie miliardera zszokowała, zaś polską opinię publiczną zaskoczyła. Urodzony 24 czerwca 1950 r. w Bydgoszczy Jan Kulczyk zmarł z powodu pooperacyjnych powikłań teoretycznie nieskomplikowanego zabiegu chirurgicznego. Następnego dnia miał wyjść ze szpitala, poumawiał już pilne firmowe spotkania. 5 sierpnia 2015 r. spoczął na cmentarzu Jeżyckim w Poznaniu w grobie rodzinnym, w którym w 2013 r. złożył ojca, 87-letniego Henryka Kulczyka. Ich wspólną mogiłę zdobią dwie rzeźby autorstwa Igora Mitoraja, ulubionego artysty Jana Kulczyka.
Rodzina Kulczyków wywodziła się z zaboru pruskiego, kultywując polskość w wielkopolskiej Krajnie. Dziadek Władysław był kupcem, polskim działaczem społecznym i samorządowym. Ojciec Henryk po wojnie założył pierwszą firmę, ale w 1951 r. została ona przez władze PRL upaństwowiona. Po tragedii poznańskiego Czerwca 1956 wyjechał do Niemieckiej Republiki Federalnej, gdzie rozwinął działalność gospodarczą. Stworzył i przez wiele lat był prezesem Klubu Polonijnych Kupców i Przemysłowców w Niemczech i Berlinie Zachodnim.
Mieszkający w kraju Jan Kulczyk ukończył w Poznaniu prawo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza oraz handel zagraniczny na Akademii Ekonomicznej. Jako zaledwie 25-latek obronił na UAM w 1975 r. nowatorską pracę doktorską na bardzo aktualny temat układu z 1972 r. o stosunkach państwowych między NRD a RFN. Dekada Edwarda Gierka była okresem specyficznym – PRL utrzymywała tzw. braterskie stosunki z komunistyczną NRD, ale również prowadziła korzystne interesy z kapitalistyczną RFN po uznaniu przez nią granicy na Odrze i Nysie. W tamtej epoce i atmosferze młody doktor Jan Kulczyk pracował naukowo w poznańskim Instytucie Zachodnim, stając się ekspertem od spraw niemieckich. W jego małżeństwie z Grażyną Kulczyk rodziły się dzieci – Dominika (1977) i Sebastian (1980).
Zwrot w kierunku biznesu wykonał jako 30-latek na fali generalnego ożywienia aktywności Polaków podczas tzw. karnawału Solidarności 1980-1981. Pierwszy kapitał na rozpoczęcie interesów otrzymał z RFN od ojca Henryka, dzięki czemu założył polsko-polonijną firmę handlu zagranicznego Interkulpol. Pod koniec PRL, naturalnie również dzięki pomocy ojca, został w 1988 r. oficjalnym dealerem Volkswagena w Polsce. Po zmianie ustroju pierwszym wielkim interesem Jana Kulczyka w III Rzeczypospolitej stała się w 1991 r. dostawa 3 tys. samochodów VW dla policji i UOP na zamówienie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Po takim finansowym zastrzyku Kulczyk Holding mógł rozwijać skrzydła. Doktor Jan – tak był powszechnie znany i nazywany – wykazywał niezwykłą intuicję do bardzo korzystnego kupowania oraz sprzedawania udziałów w firmach, zarówno państwowych, jak też prywatnych. Uczestniczył w największych transakcjach oraz przekształceniach własnościowych w Polsce, inicjował i realizował duże projekty z zakresu partnerstwa publiczno-prywatnego. Stał się w Polsce i stopniowo także za granicą wręcz ikoną biznesowego sukcesu. Nieustannie zachęcał polskich przedsiębiorców do pójścia jego śladami – odważnej ekspansji, pokonywania barier, przełamywania schematów zgodnie z mottem „Sięgaj gdzie wzrok nie sięga”. Środowisku imponowało jego wizjonerstwo oraz filozofia przełamywania oporów, także urzędniczo-politycznych, wobec gospodarczego wzrostu. Wywoływał skrajne oceny – drapieżny kapitalista i hojny filantrop, kolekcjoner zarówno dzieł sztuki, jak też znajomości z decydentami i możnymi tego świata. Gdy w 1992 r. zawiązywała się Polska Rada Biznesu skupiająca najwyższą półkę menedżerów i przedsiębiorców, Jan Kulczyk naturalnie był jej współzałożycielem, a potem dwukrotnym prezesem. Od 2012 r. PRB przyznaje prestiżowe nagrody w kilku kategoriach, Jan Kulczyk bywał ich jurorem, a po śmierci symbolicznie stał się patronem jednej z kategorii – nieprzypadkowo statuetki przyznawanej za „sukces”.
Inwestując i obracając wielkimi pieniędzmi Jan Kulczyk był najbardziej aktywnym na arenie międzynarodowej polskim biznesmenem, prawdziwym obywatelem świata. Poza Europą działał głównie w Afryce a także Ameryce Południowej. Zajmował się inwestycjami w różnych branżach: energetyką, ropą naftową i gazem, surowcami mineralnymi, infrastrukturą, nieruchomościami. Fundamentalnym składnikiem majątku Jana Kulczyka były akcje SABMillera, światowego giganta na rynku piwa, właściciela m.in. polskiej Kompanii Piwowarskiej. Jego spółka przejęła także pakiet kontrolny akcji giełdowego Ciechu.
Dysponując wielkim majątkiem, Jan Kulczyk miał komfort podejmowania oryginalnych inicjatyw charytatywnych i społecznych. W 2010 r. powołał do życia CEED Institute (Central and Eastern Europe Development), czyli think tank promujący osiągnięcia nowych państw Unii Europejskiej z naszego regionu. Ambasadorem CEED Institute został jego przyjaciel Lech Wałęsa. W taki sposób doktor odkopał swoje naukowe korzenie z dawnych czasów, gdy wschodnia granica Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej oraz oczywiście Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego znajdowała się jeszcze umownie na odległej Łabie, zaś w PRL nikt nawet nie śmiał pomyśleć o wchodzeniu naszego regionu do obu zachodnich struktur. Jan Kulczyk stał się wielkim beneficjentem i entuzjastą przemian ustrojowych, rok przed śmiercią aktywnie świętował srebrny jubileusz ponownego odzyskania przez Polskę w 1989 r. niepodległości. W takim kontekście dość naturalnie za swoje największe osiągnięcie akurat nie finansowe, lecz materialne, takie dla bliźnich i potomności, uznawał Autostradę Wielkopolską, zbudowaną przy udziale jego holdingu w partnerstwie publiczno-prywatnym i otwartą w 2011 r. pod hasłem „Raz, że szybciej, A2 że do Europy!”.
Wśród innych inicjatyw Jana Kulczyka w sferze nadbudowy trzeba wspomnieć o przekazaniu w 2012 r. kwoty 20 mln zł na stworzenie wystawy głównej powstającego wówczas w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Został również strategicznym sponsorem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, m.in. wykonując w 2014 r. niezwykle oryginalny gest. Mistrzowie olimpijscy z Soczi (Justyna Kowalczyk, Kamil Stoch, Zbigniew Bródka) standardowo otrzymali ważące po 531 gramów medale złote jedynie z nazwy, bo naprawdę srebrne z warstwą pozłocenia ważącą zaledwie 6 gramów. Jan Kulczyk wyrównawczo sprezentował im 525-gramowe sztabki czystego złota. Niestety, nie doczekał startu narodowej reprezentacji w 2016 r. na Igrzyskach XXXI Olimpiady w Rio de Janeiro.
Miliarder przedwcześnie zmarł w wieku standardowego przechodzenia mężczyzny na emeryturę, chociaż w jego przypadku taka kategoria była niewyobrażalna. Zdając sobie jednak sprawę z nieuchronności upływu czasu, przygotowywał wzorcową biznesową sukcesję rodzinną, płynnie przekazując wiedzę oraz stery imperium dzieciom. Gigantyczny majątek Jana Kulczyka podzielony przez nie w spadku jest dobrze prowadzony. Sebastian skoncentrował się na nowych technologiach, start-upach – rozumianych dwojako, inwestycyjnie i mentoringowo przez program Incredibles – oraz nieruchomościach, chociaż nie zapomniał oczywiście o Ciechu i jego zagranicznej ekspansji. Dominika pod swoje skrzydła wzięła Polenergię, którą ojciec kiedyś stworzył w zupełnie innym celu – marzyła mu się budowa połączenia energetycznego i gazowego między Ukrainą a Polską, które wpisałoby się w dłuższy korytarz Wschodu z Zachodem. Agresja Rosji tamte wizje doktora Jana całkowicie zdezaktualizowała, natomiast Polenergia rozwijana przez Dominikę Kulczyk staje się potentatem w energetyce odnawialnej, odpowiadając na nowe wyzwania i realizując jeden z wizjonerskich pomysłów ojca – budowę ogromnej farmy wiatrowej na Bałtyku. Gdy Jan Kulczyk kupował licencję, mało kto wierzył, że takie inwestycje w Polsce będą możliwe.
Ten ostatni przykład potwierdza odwieczne prawdy ludzkości, że życie toczy się dalej, zaś ludzi niezastąpionych nie ma – zarówno generalnie, jak też w szczególności w biznesie. Z perspektywy dekady śmiało można jednak postawić tezę, że Jan Kulczyk – niekwestionowany dziekan korpusu największych polskich przedsiębiorców – był niepowtarzalny. W 10. rocznicę przedwczesnego odejścia doktora wypada nam nostalgicznie przytoczyć tytuł pożegnalnego komentarza redakcyjnego „Pulsu Biznesu” z 30 lipca 2015 r. – „Polska potrzebuje Janów Kulczyków”.
