Domy na razie dla odważnych

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2020-07-15 22:00

Pandemia koronawirusa spowodowała zainteresowanie Polaków domami, jednak dla wielu skończyło się na marzeniach.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czy inwestycja w dom jest alternatywą dla zakupu mieszkania
  • czy praca zdalna wpłynie na wzrost popularności domów
  • jak wzrosły ceny tych nieruchomości
  • czy większe zainteresowanie przekłada się na wzrost budowlanych inwestycji

COVID-19 zwiększył popularność działek rekreacyjnych, większych mieszkań, ale też domów jednorodzinnych.

— Popyt na domy jest bardzo wysoki. Klienci szukają takich nieruchomości m.in. dlatego, że ceny mieszkań są już nie do zaakceptowania i taniej jest zbudować czy kupić kompaktowy dom jednorodzinny niż przepłacać za mieszkanie — twierdzi Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

O rosnącej popularności domów mówi także Barbara Bugaj, główny analityk rynku nieruchomości w SonarHome.pl.

— Część osób planujących zakup mieszkania zmienia preferencje, przenosząc się na rynek domów szeregowych czy bliźniaczych. Sprzyja temu fakt, że praca zdalna jest już standardem — twierdzi Barbara Bugaj.

Potwierdzeniem trendu są najnowsze dane serwisów ogłoszeniowych, takich jak np. Gratka.pl. W kwietniu 2020 r. najwięcej jego użytkowników interesowało się domami wybudowanymi po 2000 r., a także budynkami w stanie deweloperskim albo surowym, o powierzchni 130-185 m kw. Także na portalu Otodom.pl, o powierzchni ponad 100 m kw. i cenie 300-500 tys. zł. Co ciekawe, twarde dane pokazują jednak, że zainteresowanie to jedno, a realne inwestycje — drugie. Wyniki sprzedażowe deweloperów za pierwsze półrocze 2020 r. wskazują na wstrzemięźliwość Polaków, natomiast z analizy, przygotowanej przez portal RynekPierwotny.pl na podstawie danych GUS wynika, że od marca do maja 2020 r. w Polsce rozpoczęto znacznie mniej budów domów jednorodzinnych niż przed rokiem.

— Ujemną zmianę odnotowano w niemal 300 badanych powiatach i miastach na prawach powiatu. Spadek aktywności inwestorów prywatnych miał wymiar ogólnopolski i wyniósł średnio 26 proc. — mówi Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

Zaznacza jednak, że część danych GUS napawa optymizmem. W marcu, kwietniu i maju 2020 r. liczba rozpoczętych budówdomów jednorodzinnych była większa niż na początku roku. To pokazuje, że zawirowania na rynku nie stłumiły całkowicie sezonowego wzrostu liczby nowych budów, które zwykle ruszają wiosną.

— Tegoroczne ożywienie działalności prywatnych inwestorów nie było tak widoczne jak rok wcześniej, co na pewno miało związek z koronawirusem. Jednak najnowsze wyniki nie prezentują się szczególnie źle — przekonuje Andrzej Prajsnar.

Optymistycznym sygnałem jest także majowy wzrost liczby uzyskanych pozwoleń na budowę prywatnych domów — do 8299, w porównaniu z 6893 w kwietniu. Niektórzy eksperci nie wykluczają też, że w najbliższym czasie może wzrosnąć zainteresowanie budownictwem wielopokoleniowym, które największą popularnością cieszy się na południu Europy.

— Do tej pory wielu z nas, kupując nieruchomości albo działki, kierowało się przede wszystkim miejscem zatrudnienia. W świecie, w którym będziemy mogli pracować w trybie home office, prawdopodobne jest, że postanowimy przeprowadzić się z dala od centrum miasta, nawet do sąsiednich miejscowości. Oznacza to także, że chętniej zwrócimy się w kierunku domów wolnostojących, w których postanowimy zatrzymać nasze dzieci, a później i ich dzieci — przewiduje Rafał Buczek, przedstawiciel spółki Awilux.