Donald Trump nakręcił rosyjską giełdę

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2017-01-29 22:00

Fundusze lokujące w Rosji solidnie zarabiają. Jedną trzecią zysków z ostatnich dwunastu miesięcy wygenerowały po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa

O 75 proc. wzrósł w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy rosyjski indeks RTS. Niewiele gorsze były wyniki dwóch polskich funduszy inwestycyjnych otwartych, wyspecjalizowanych w inwestycjach na rynku rosyjskim. Quercus Rosja urósł o 69 proc., a Investor Rosja o 58 proc. Z moskiewskiej hossy uszczknął też swoje PKO Akcji Nowa Europa. W tym czasie fundusz przysporzył swoim uczestnikom 22 proc. zysku. Należy jednak pamiętać, że nie jest to fundusz lokujący tylko w jednym kraju. Rosja odpowiada w nim za 29 proc. aktywów, czyli trochę mniej niż Turcja i trochę więcej niż Polska. Cała trójka funduszy znaczną część zysku zanotowała też w ostatnich trzech miesiącach.

Indeks RTS wzrósł w tym czasie o 22 proc. Wartość jednostek Quercus Rosja zwiększyła się o 18 proc., Investor Rosja o 17 proc., a PKO Akcji Nowa Europa o 8 proc. Punkt wyjścia do ostatniego odbicia pokrywa się z dniem, w którym stało się jasne, że Donald Trump uzyskał większość głosów elektorskich w amerykańskich wyborach prezydenckich. Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych wielokrotnie kwestionował sankcje wobec Rosji wprowadzone w związku z wojną z Ukrainą.

— Oczywiście, że wzrost rosyjskiego indeksu jest bezpośrednio związany z wynikiem wyborczym Donalda Trumpa. Zresztą ogólnie giełdy dzięki temu rosną. Nie tylko rosyjska, ale amerykańskie, europejskie i polska. Rosyjska wzrosła jednak bardzo wyraźnie — komentuje Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO Banku Polskiego. Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM, ma trochę inne zdanie.

Głównej przyczyny zwyżek upatruje w porozumieniu OPEC i innych państw eksportujących ropę, w sprawie ograniczenia jej wydobycia. Tezy tej broni, mimo że zwyżki indeksu RTS rozpoczęły się trzy tygodnie przed porozumieniem OPEC.

— Podstawową przyczyną ostatniego wzrostu rosyjskiego indeksu jest porozumienie OPEC i wzrost cen ropy. Korelacja indeksu RTS z ceną ropy Brent jest bardzo wysoka, a Rosja jest olbrzymim beneficjentem porozumienia. Dopiero na drugim miejscu ustawiłbym wpływ wyniku wyborczego Donalda Trumpa — mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM. — Ceny ropy wzrosły i oczywiście ma to znaczenie. Ale jest to czynnik, który wzmocnił trend — oponuje Mariusz Adamiak.

Bez sankcji dalej w górę

Nasi rozmówcy zgodnie uważają, że gdyby werbalne deklaracje Donalda Trumpa o bez celowości sankcji przekształciły się w czyny, byłby to dla rosyjskiego rynku akcji kolejny impuls prowzrostowy. — Z ekonomicznego punktu widzenia zniesienie sankcji byłoby pozytywne. Z tym nie ma co dyskutować — podkreśla Przemysław Kwiecień.

— Zniesienie sankcji byłoby na pewno korzystne dla sytuacji na rosyjskiej giełdzie. Jednocześnie jest tylko częściowo zdyskontowane w cenach — uważa Mikołaj Stępniewski, zarządzający funduszem Investor Rosja. Przemysław Kwiecień zwraca jednak uwagę, że z obozu politycznego nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych płyną niejednoznaczne sygnały wobec Rosji. Sam Donald Trump puszcza oko do Rosji, ale wielu republikanów chciałoby zaostrzenia kursu, co było widać nawet podczas przesłuchania kandydata na sekretarza stanu w Kongresie.

— Do zniesienia sankcji może dojść na przełomie 2017 i 2018 r., może nawet wcześniej, biorąc pod uwagę tempo ostatnich decyzji Donalda Trumpa. Ale na pewno nie będzie to jedna z pierwszych decyzji — twierdzi Mikołaj Stępniewski.

— Mimo że zniesienie sankcji w ogóle jest niepewne, to prawdopodobieństwo takiej decyzji jest nieporównywalnie większe, niż gdyby prezydentem została Hillary Clinton — dodaje Mariusz Adamiak.

Samodzielnie czy w grupie

Wpływ zniesienia sankcji na rosyjską giełdę zależy też od tego, w jakiej formie by do tego doszło. Czy byłaby to jednostronna decyzja Stanów Zjednoczonych czy grupy państw, które je wprowadziły, a więc również Unii Europejskiej (UE).

— Wymaga to pewnego konsensu. Zakładam, że podjęta zostałaby w tej sprawie pewna próba koordynacji działań, niemniej jednak w tym momencie nie można wykluczyć jednostronnej decyzji Stanów Zjednoczonych — mówi Mikołaj Stępniewski. Pozostali nasi rozmówcy zdecydowanie bardziej biorą pod uwagę ten drugi wariant. Ewentualnie widzą w UE siły, które chętnie poparłyby zniesienie sankcji. — Stany Zjednoczone w tej odsłonie politycznej nie będą się szczególnie przejmować tym, co myśli Europa — zakłada Przemysław Kwiecień.

— Donald Trump nie szanuje UE jako bloku, a w UE też jest wiele krajów, które do sankcji przyłączyły się niechętnie, jak np. Włochy i Francja. Gdyby miały pretekst do zniesienia sankcji, to chętnie by to zrobiły. Donalda Trumpa hamować mogą relacje z Brytyjczykami, którzy byli jednak zwolennikami twardego kursu — tłumaczy Mariusz Adamiak.