Donald Tusk przedstawił plan na gospodarkę

ARŻ, DI
opublikowano: 2025-02-10 11:04
zaktualizowano: 2025-02-10 12:19

Inwestycyjna ofensywa m.in. w energetyce i transporcie oraz deregulacja w bliskiej współpracy z przedsiębiorcami - to główne hasła zaprezentowanej przez premiera rządowej strategii gospodarczej. Biznes ocenia ją z ostrożnym optymizmem.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Polska. Rok przełomu” – pod takim hasłem premier Donald Tusk zaprezentował w poniedziałek na warszawskiej giełdzie gospodarcze pomysły i cele rządu.

- Trochę wzorem Bolesława Chrobrego, do którego koronacji doszło tysiąc lat temu, postanowiliśmy rozpocząć nowy etap. Do tej pory marzyliśmy, żeby doganiać najbardziej dostatnie kraje. Dzisiaj jest chyba ten moment, żeby powiedzieć, że możemy je przegonić - stwierdził Donald Tusk.

Premier zapowiedział, że nakłady na inwestycje w Polsce w tym roku wyniosą ponad 650 mld zł.

- Jesteśmy przekonani, że to jest ostrożny szacunek, ostateczna kwota może być bliższa 700 mld zł - powiedział Donald Tusk.

Szef rządu prognozuje ponadto, że w 2025 r, „będziemy dochodzili do wzrostu PKB na poziomie 4 proc.".

Energetyczne priorytety

Donald Tusk poinformował, że ma za sobą rozmowy z przedstawicielami największych firm technologicznych na świecie. Wskazał, że szefowie Microsoftu i Google'a przyjadą w najbliższych dniach do Polski, aby „dopiąć ich plany inwestycyjne".

Zaznaczył, że najwięksi zagraniczni inwestorzy zwracają uwagę na niedoskonałości polskiego sektora energetycznego.

- Energii musimy mieć w Polsce więcej i ta energia musi być tańsza. Musimy podjąć bardzo konkretne decyzje dotyczące stabilnych, gwarantowanych dostaw energii dla tych wszystkich, którzy chcą u nas inwestować. Oni chcą natychmiast zaangażować się w takie działania, które uczynią nasze sieci energetyczne inteligentnymi. Wszyscy jesteśmy gotowi do tego wyścigu o najnowocześniejsze źródła energii - stwierdził Donald Tusk.

Minister finansów Andrzej Domański również położył duży nacisk na energetykę.

- Bez stabilnej i taniej energii nie będzie transformacji technologicznej, a tym samym kontynuacji niekwestionowanego sukcesu gospodarczego naszego kraju. Naszym celem jest, aby ceny energii w Polsce stały się atutem naszych firm. W ciągu dekady zainwestujemy 65 mld zł w rozwój sieci przesyłowej. Oznacza to budowę 30 nowoczesnych stacji energetycznych - powiedział minister finansów.

Dotyczące strategii energetycznej deklaracje z poniedziałkowej konferencji w większości były potwierdzeniem wcześniejszych zapowiedzi.

- To, co było nowe, to informacja, że druga elektrownia jądrowa będzie finansowana z prywatnych pieniędzy. Wiemy, że rząd chce inwestować w sieci i budować moce wytwórcze - gazowe, jądrowe i w morskiej energetyce wiatrowej. To jest dobry kierunek i w energetyce trudno czegoś więcej się spodziewać - mówi Paweł Puchalski, analityk Biura Maklerskiego Santander.

Analitykom zajmującym się branżą energetyczną w strategicznej prezentacji rządu zabrakło konkretów, ale inwestorom giełdowym zapowiedzi wystarczyły.

- Na wypowiedzi premiera i ministra finansów pozytywnie zareagowały kursy spółek energetycznych. Nie było w tym obszarze dużych zapowiedzi, ale padły deklaracje wspierające wiarygodność sektora. Spodziewałem się na przykład, że będzie więcej na temat energetyki wiatrowej na lądzie czy aukcji na zdolności przesyłowe. Pojawiły się raczej ogólnikowe hasła, brakowało szczegółów - ocenia Michał Kozak, analityk Trigona.

Deregulacja: decyzje, nie slogany

Dużo miejsca w prezentacji poświecono zapowiedziom deregulacji we współpracy z przedstawicielami świata biznesu. Premier wskazywał, że deregulacja to warunek sukcesu planów inwestycyjnych oraz zachowania konkurencyjności przez Polskę i całą Europę i musimy do niej przystąpić szybko.

Donald Tusk zwrócił się do obecnego na sali prezesa InPostu Rafała Brzoski, aby przygotował listę oczekiwanych przez biznes zmian prawnych, które nie wymagają nowelizacji ustaw.

- Chciałbym, aby to był precyzyjny zestaw działań przygotowany przez takich ludzi jak wy, a nie urzędników. Powtarzam to też w Unii Europejskiej. Legislatorzy, nawet gdy mówią „deregulacja", wymyślają nowe przepisy, mają to we krwi. Bez waszego mocnego, a nawet agresywnego wkładu, będziemy się ciągle obracali w obszarach fikcji - powiedział Donald Tusk.

Szef InPostu, słuchający przemówienia premiera z pierwszego rzędu (w asyście m.in. Macieja Wituckiego z Lewiatana i Wojciecha Kostrzewy z Polskiej Rady Biznesu), zadeklarował przygotowanie propozycji deregulacyjnych.

"Cieszę się, że rząd dostrzega potrzebę dialogu z biznesem – to krok w dobrym kierunku. Rozwój polskiej gospodarki wymaga jednak nie tylko rozmów, ale przede wszystkim realnych działań. Na konferencji rzucono mi rękawicę – podejmuję wyzwanie. Zrobię wszystko, by zjednoczyć środowiska przedsiębiorców i wspólnie – z politykami wszystkich opcji, rządem, urzędnikami oraz organizacjami społecznymi – przygotować konkretne propozycje zmian deregulacyjnych. Tak przygotowane propozycje deregulacji zbierzemy w otwartym dokumencie i przedstawimy politykom. To oni zdecydują, czy wybierają realne wsparcie dla biznesu, czy pozostają przy pustych deklaracjach" - napisał Rafał Brzoska w serwisie X.

Donald Tusk wskazał również, że chciałby ponownego powołania Rady Gospodarczej przy premierze, czyli gremium znanego z czasów jego pierwszych rządów. Razem z przedsiębiorcami chciałby wybrać do rady kilkanaście osób, w tym naukowców.

- Mam nadzieję, że przed rocznicą, tą okrągłą, tysięczną koronacji Bolesława Chrobrego, Rada Gospodarcza już będzie pracowała i szybko przyniesie nam efekty, jeśli chodzi o strategię rozwoju - wskazał Donald Tusk.

Okiem organizacji biznesowej
Propozycje deregulacyjne zaległy w szufladach
Łukasz Bernatowicz
prezes Związku Pracodawców BCC

Nie rozumiem, dlaczego premier powierza panu Rafałowi Brzosce, z całym szacunkiem dla jego dokonań biznesowych, misję sformułowania dla rządu propozycji deregulujących gospodarkę. Przecież istnieją platformy współpracy rządu z biznesem, choćby takie jak Rada Dialogu Społecznego czy Rada Gospodarcza, reprezentująca wszystkie największe i reprezentatywne organizacje przedsiębiorców, a przy ministrze rozwoju funkcjonuje zespół ds. deregulacji. Czyżby szef rządu zapatrzył się w Donalda Trumpa i chce powierzyć sprawy gospodarcze oligarchom? Oby tak się nie stało. Przypomnę tylko, że Rada Gospodarcza od roku zaprasza premiera na spotkanie - i niestety bez skutku. Pytanie więc, czy premier zamierza rozpocząć prawdziwą współpracę z szerokim środowiskiem przedsiębiorców, czy ułożyć sobie bilateralne stosunki z panem Rafałem Brzoską? Pragnę też przypomnieć, że organizacje biznesowe od roku przedstawiają rządowi pakiety zmian deregulacyjnych. Niestety zaległy one w urzędniczych szufladach. Dlaczego teraz miałoby być inaczej? Czy obecne deklaracje wynikają z potrzeb gorącego okresu kampanii prezydenckiej? Co do powołania Rady Gospodarczej przy premierze, to nie mam nic przeciwko temu, jeżeli w jej skład wejdą przedstawiciele reprezentatywnych organizacji przedsiębiorców.

Premier wskazał, że nadrzędnym celem rządu jest to, by efekt jego działań był szybko odczuwalny dla Polaków.

- Silna Polska i szczęśliwi Polacy to znaczy naród bogaty, dzięki waszej pracy i temu, co wy zrobicie. Chciałbym, żeby wszyscy zrozumieli i wyczuli, że to jest oferta nie tylko dla świata przedsiębiorców i menedżerów. Za tym kryje się poważne zobowiązanie, że w każdym polskim domu efekt tych zmian będzie szybko odczuwany. Czy to będzie cena energii, czy atrakcyjne miejsce pracy, czy dobra, bezpieczna przyszłość dla dzieci - powiedział Donald Tusk.

Okiem organizacji biznesowej
Deregulacja powinna być ustawowa
Arkadiusz Pączka
wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich

Cieszy nas zapowiedź reaktywacji Rady Gospodarczej przy premierze, która ma koordynować współpracę rządu ze środowiskiem przedsiębiorców. W tym kontekście oczywiście liczymy na skuteczne współdziałanie przy deregulacji przepisów dotyczących gospodarki. Szkoda tylko, że premier zapowiedział „nieustawowe” rozwiązania deregulacyjne. Rozumiem to tak, że zmiany miałyby być wdrażane nie ustawami, ale decyzjami administracyjnymi czy aktami prawnymi niższego rzędu niż ustawy. To nie tak powinno wyglądać. Wprowadzanie deregulacji ustawami zwiększyłoby ich rangę, skuteczność i stabilność. Wszystkie inne sposoby mogą być łatwo zmieniane czy podważane przez urzędników. Mamy nadzieję, że administracja nie będzie już blokować zmian deregulacyjnych, których w ostatnim roku organizacje biznesowe zgłosiły całe pakiety. Niestety nic z tego nie wyniknęło. Oby sytuacja się nie powtórzyła.

Mam nadzieję, że zapowiedzi premiera będą przełomem w relacjach z przedsiębiorcami. Powierzenie misji przygotowania deregulacji panu Rafałowi Brzosce gwarantuje, że pójdzie to szybko i skutecznie. Spodziewam się, że zbierze on ze wszystkich najważniejszych organizacji przedsiębiorców propozycje zmian i skoordynuje współpracę z rządem w tym zakresie.

Filary rozwoju

Po Donaldzie Tusku głos zabrał minister finansów Andrzej Domański. Mówił o „ambitnym programie rozwoju Polski opartym na sześciu filarach".

- Po pierwsze - inwestycje w naukę i badania, po drugie - transformacja energetyczna, po trzecie - nowoczesne technologie, po czwarte - modernizacja portów i kolei, po piąte - dynamiczny rynek kapitałowy i rzecz chyba najważniejsza - wsparcie i współpraca z biznesem - wymienił szef MF.

Andrzej Domański zapewnił również, że Polska będzie aktywnie rozwijać AI i technologie kwantowe.

- Zapewnimy odpowiednią infrastrukturę i programy szkoleniowe. Już zagwarantowaliśmy 140 mln zł na najszybszy superkomputer AI, który powstanie w krakowskim centrum Cyfronet. Mamy też zabezpieczone ponad 200 mln zł dla Poznańskiego Centrum Superkomputerowego - powiedział Andrzej Domański.

Co z rynkiem kapitałowym

Giełda i kwestie ściśle z nią związane nie doczekały się wielu konkretów w wystąpieniu Andrzeja Domańskiego. Właściwie jedynym było stwierdzenie, że przymusowe umorzenie akcji zawsze będzie traktowane jako strata podatkowa.

Minister finansów wspominał jeszcze o zwiększeniu limitu wpłat na IKZE, choć nie podał w tej kwestii żadnych szczegółów. Równie niekonkretna była jego deklaracja o ograniczeniu tzw. podatku Belki przy długoterminowych inwestycjach i pracach na nad nowymi instrumentami, które ułatwią inwestowanie zarówno inwestorom indywidualnym, jak i instytucjonalnym, wśród których wymienił ETF-y. Napomknął też o „lepszym wykorzystaniu” funkcjonującego w PPK tzw. auto-enrollmentu, czyli autozapisu.

- Szczególnie cieszą zmiany dotyczące tzw. podatku Belki i limitów wpłat na IKZE – zaznacza Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.

- Są to działania, które – również w naszej ocenie – mogą pobudzić polski rynek kapitałowy i zachęcić inwestorów. Istotne jest także to, że reformom tym ma towarzyszyć deregulacja oraz stworzenie stabilnych ram prawnych. Teraz potrzebne jest jak najszybsze uszczegółowienie tych zapowiedzi i ich sprawne wdrożenie – mówi Małgorzata Rusewicz, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.

Jej zdaniem sam fakt, że premier i minister finansów mówili o rozwoju rynku kapitałowego, to już dobry znak. Piotr Cieślak, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, twierdzi, że już samo miejsce, w którym padły, można odbierać jako symboliczną promocję rynku kapitałowego.

- Kierunkowo zapowiedzi ministra finansów odbieramy oczywiście pozytywnie, w tym przede wszystkim to, że przynajmniej w zapowiedziach jest odczuwalne myślenie prorynkowe i proinwestorskie – twierdzi Piotr Cieślak.

Przyznaje zarazem, że póki co mowa o hasłach bez konkretów.

- Niemniej te wszystkie hasła wpisują się w nasze postulaty, które od lat adresowaliśmy do Ministerstwa Finansów. Oczywiście negatywnie oceniamy odwlekanie w czasie choćby kwestii podatku Belki. Nie ma gwarancji, że nie odwlecze się ten temat kolejny raz. Mamy jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Inwestorzy czekają, aby w końcu pojawiły się ze strony ministerstwa konkrety, a przede wszystkim realny plan i harmonogram wdrożenia zapowiadanych zmian. Jednocześnie Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych liczy na jeszcze więcej proinwestorskich rozwiązań ze strony ministerstwa w ramach zapowiedzianego planu reformy polskiego rynku kapitałowego. Szczególnie takich, które wyraźnie wesprą rynek, a także wzmocnią pozycję inwestorów indywidualnych oraz poprawią ich bezpieczeństwo. Ministerstwo dysponuje szeregiem naszych propozycji, które powinny ułatwić realizację tych celów, więc liczymy, że kolejne rozwiązania z tej listy staną się częścią planowanej reformy – dodaje Piotr Cieślak.

Czego nie było

W przemówieniach premiera i ministra finansów uwagę zwracał brak wzmianek o niektórych branżach i projektach. Mimo podkreślania roli inwestycji logistycznych, w tym kolejowych, Donald Tusk nie użył nazwy CPK. Pominiętych też zostało kilka istotnych dla gospodarki branż, jak motoryzacja i związane z nią inwestycje w elektromobilność, ochrona zdrowia wraz z przemysłem farmaceutycznym czy branża nieruchomości ze szczególnym uwzględnieniem rynku mieszkaniowego.

Przedstawiciele branży deweloperskiej pominięciem mieszkalnictwa w rządowej prezentacji się nie przejmują. Cieszą ich natomiast obietnice deregulacyjne.

- Nigdy do tej pory tyle razy w wypowiedzi premiera rządu nie słyszałem słowa „deregulacja”. To słowo klucz, również na rynku mieszkaniowym. Chodzi o znacznie szybsze tempo planowania przestrzennego, pozwoleń na budowę, mniej zbytecznych rygorów w warunkach technicznych, uczynienie procesu inwestycyjnego i budowlanego o połowę krótszym i przewidywalnym. Deregulacja jest najważniejsza. Jako branża jesteśmy gotowi do debaty, jak ją wprowadzić. Dzięki temu mieszkania mogłyby być bardziej dostępne, a podaż jest najlepszą gwarancją tego, że ceny będą stabilne. Wypada tylko wierzyć, że to, co powiedział premier, będzie dotrzymane - mówi Maciej Wandzel, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.