Indonezyjski kolekcjoner Rudy Kurniawan prawdopodobnie nie opuści celi kalifornijskiego więzienia jeszcze przez kilka lat, ale na rynku wina aukcje jego zbiorów nie przestały budzić zainteresowania.
Oferty składane są, mimo że trudno przecież o gorsze pochodzenie inwestycyjnego dobra niż prywatna piwnica fałszerzaskazanego między innymi za wystawianie na licytację wysoko wycenionych roczników, o których winnice, które miały je produkować, wcześniej nie słyszały. Światowej sławy oszustem ciężko zostać, zupełnie nie inwestując, dlatego Rudy Kurniawan zaczynał od udziału w licytacjach przede wszystkim jako kupujący.
Przeznaczając na zakupy kolekcjonerskiego wina kilkanaście milionów dolarów rocznie, zyskał zaufanie środowiska, które coraz chętniej uczęszczało na organizowane przez niego degustacje, a z czasem zaczęło go nawet ciepłookreślać mianem Doktora Contiego — w nawiązaniu do entuzjazmu przejawianego w zakupach najdroższego burgundzkiego wina Domaine de la Romanée-Conti.
Wydatki nie były jednak lekkomyślne, bo już niedługo elementy cenionej kolekcji zaczęły trafiać na okładki najlepszych katalogów — w 2006 r. inwestor wystawił na przykład na aukcję 8 butelek rozmiaru Magnum, czyli półtoralitrowych, z etykietą Château Lafleur 1947, a w 2007 r. kilka kolejnych z Château Le Pin, rzekomo również z Bordeaux. Te ostatnie zdołano wycofać jeszcze przed aukcją, natomiast
to, że Lafleur wyprodukowało w rozmiarze Magnum tylko pięć butelek rocznika 1947, udało się ustalić dopiero po jakimś czasie. Okazjonalne niepowodzenia związane z nieskuteczną sprzedażą nie zniechęcały kolekcjonera i na kolejnych aukcjach oferowane były m.in. butelki roczników, których określone na etykietach winnice w ogóle nie produkowały — oszustwa były więc od czasu do czasu wykrywane, ale kolekcjonerowi w takich okolicznościach trudno było udowodnić, że działał z premedytacją, bo zapewniał, że sam musiał być wcześniej przez kogoś oszukany.
Do 2009 r., kiedy wpłynął przeciwko niemu pierwszy pozew, był już zadłużony na miliony dolarów w różnych instytucjach, których pożyczki zabezpieczone były przecież cenną kolekcją inwestycyjnych win. Podczas aresztowania w 2012 r. funkcjonariusze spodziewali się więc znaleźć przede wszystkim tańsze skrzynki z Burgundii i dodrukowane etykiety Domaine de la Romanée-Conti — Kurniawan nie sprawił im pod tym względem zawodu, ale znalazło się też coś w ramach rekompensaty dla pozostałych kolekcjonerów, którzy razem wydali ponad 20 mln USD na bezwartościowe trunki.
Ponad 5 tys. z zabezpieczonych w prywatnej piwnicy butelek okazało się być autentycznymi kolekcjonerskimi winami, które licytować będzie można na dwóch aukcjach domu Gaston & Sheehan, z których pierwsza zakończy się 8 grudnia, a druga potrwa do połowy miesiąca. Jak wynika z liczby zgłoszeń, na zbiorach Doktora Contiego niekoniecznie musi ciążyć ciemna aura kryminału, czemu nie sprzyjałyby z resztą okoliczności działania — jak podało FBI, najdroższe wino nie było przelewane do butelek w jakimś ponurym garażu, wpisującym się w przestępczy charakter, ale w domu w słonecznej Kalifornii — w kuchni, z mamą.