Drogowa dyrekcja zabiega o 3 mld zł

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-04-02 00:00

Kredyt z Europejskiego Banku Inwestycyjnego to próba łatania dziury w portfelu GDDKiA — uważają eksperci

Wkrótce do Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) wpłynie kolejny polski wniosek o kredyt na inwestycje transportowe. Do jego złożenia przymierza się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

Na drogi w budowie

— Do EBI zostały przekazane wstępne materiały dotyczące projektów dróg ekspresowych S7 i S8, co umożliwi rozpoczęcie procedury aplikacyjnej. Według propozycji GDDKiA, wysokość kredytu może sięgnąć 2,8 mld zł — szacuje Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA. Podkreśla, że ostateczna kwota zależy od ustaleń z EBI oraz kursu euro w dniu przyznania decyzji.

Zaskakujący jest jednak cel zaciągania kredytu przez GDDKiA. Rządowa instytucja szuka w EBI pieniędzy na finansowanie inwestycji, które są już w trakcie realizacji (większość w końcowej fazie). Zamierza skredytować 10 odcinków na trasach S7 i S8 — m.in. dobiegającą końca budowę południowej obwodnicy Gdańska oraz miejscowości Zambrów i Wiśniewo czy stołecznego odcinka drogi prowadzącej do Janek.

Na liście są także projekty S8 między Łodzią i Wrocławiem, na wykonanie których dyrekcja podpisała umowy kilka miesięcy temu.

Łatanie dziury

Dlaczego dyrekcja dopiero teraz zaczyna starania o kredyt na inwestycje, których realizacja jest w toku? Eksperci są zaskoczeni i obawiają się, że GDDKiA brakuje pieniędzy.

— To bardzo dziwne. Dyrekcja powinna mieć zabezpieczone finansowanie już w momencie podpisywania kontraktu. Wygląda na to, że musi łatać dziury w budżecie — mówi Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego i były szef GDDKiA.

Problem w tym, że umowy na inwestycje, dla których dyrekcja szuka w EBI finansowania,były podpisywane znacznie poniżej kosztorysów. Trudno więc mówić o budżetowych dziurach.

Urszula Nelken zapewnia, że wszystkie projekty na S7 i S8 mają zabezpieczenie finansowe w programie budowy dróg na lata 2011-15. Eksperci obstają jednak przy tezie o braku pieniędzy.

— Jestem zaskoczony. Wygląda na to, że dyrekcja ma braki we wkładzie własnym na inwestycje albo musi zabezpieczyć jakąś lukę w finansowaniu. Mam tylko nadzieję, że nie wynika ona z utraty jakichś unijnych funduszy — przypuszcza Marek Michałowski, prezes Związku Pracodawców Budownictwa.

Na unijne dofinansowanie zwraca także uwagę Jerzy Polaczek, poseł PiS oraz były minister transportu.

— Wygląda na to, że Komisja Europejska nie zgodzi się na przesunięcie funduszy z kolei na drogi [1,2 mld EUR — red.], więc GDDKiA szuka alternatywnego finansowania — uważa Jerzy Polaczek.

— Trudno mi spekulować, dlaczego dyrekcja chce zaciągnąć kredyt na już realizowane projekty. Może dotychczas dostępne pieniądze zostały wydane na jakieś dodatkowe prace przy realizacji innych kontraktów i potrzebuje dodatkowego finansowania — zastanawia się Janusz Piechociński, poseł PSL i wiceszef Sejmowej Komisji Infrastruktury.

Operacje finansowe

GDDKiA zapewnia jedynie, że kredyty z EBI to fundusze celowe, przeznaczone na z góry określone inwestycje, i sugeruje, że kredyty, o które zamierza zabiegać, mogą stanowić refinansowanie dotychczasowych wydatków.

— Wszystkie umowy finansowe z EBI oparte są na podobnych zasadach, tzn. regulują wysokość udziału kredytu w wartości projektu, przy jednoczesnym zachowaniu proporcji udziału funduszy krajowych i unijnych. EBI nie kredytuje inwestycji zakończonych, chociaż dopuszcza możliwość refinansowania części wydatków poniesionych do momentu zawarcia umowy kredytowej w trakcie realizacji inwestycji — enigmatycznie stwierdza Urszula Nelken.