Chiny wznawiają produkcję i dostawy do Europy. Czesław Warsewicz, prezes PKP Cargo, informował niedawno, że w terminalu w Małaszewiczach niemal wróciły do poziomu sprzed wybuchu epidemii w Państwie Środka. Trudne i kosztowne jest natomiast realizowanie dostaw z Europy do Chin po Jedwabnym Szlaku.

Grzegorz Witkowski, wiceminister gospodarki morskiej, poinformował „PB”, że do resortu wpłynęło pismo od jednej z polskich grup mleczarskich z prośbą o wsparcie w pozyskaniu kontenerów specjalistycznych, którymi można transportować żywność do Chin. Brakuje ich bowiem na rynku. Resort zapewnił, że stara się rozwiązać problem.
Import tańszy, eksport droższy
Spedytorzy podkreślają, że zawirowania handlowe i problemy z dostępem do kontenerów przyczyniają się do ostrych wahań cenowych. Przemysław Komar, dyrektor frachtu morskiego regionu Europy Środkowo-Wschodniej w Rohlig Suus Logistics, informuje, że z powodu Chińskiego Nowego Roku oraz epidemii koronawirusa wiele statków w lutym nie wypłynęło z chińskich portów, co skutkuje niedoborem pustych kontenerów w Europie.
— W ostatnim czasie obserwujemy we frachcie morskim w Europie malejący popyt na towary z Chin, co wpływana spadek cen w imporcie z tego kierunku — dodaje Przemysław Komar.
Niedobór kontenerów w Europie podnosi natomiast ceny transportu drogą morską z Europy do Państwa Środka. To właśnie wzrost stawek frachtowych najmocniej doskwiera polskim eksporterom, np. w branży mleczarskiej. Nie tylko w przewozach do Chin.
— Z powodu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa już od stycznia zmagamy się z narastającymi problemami dotyczącymi eksportu drogą morską z portów polskich, głównie z Gdyni i Gdańska. Od początku lutego obserwujemy natomiast gwałtowny wzrost stawek frachtu morskiego na przewóz produktów mleczarskich do niemal wszystkich portów docelowych na świecie — twierdzi Adrianna Sapińska, rzecznik prasowy Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita.
Podwyżka o 150 proc.
Dodaje, że eksporterzy rozumieją, że w wyniku zatrzymania rozładunków w portach chińskich linie przewozowe mają problemy logistyczne. Klienci mocno odczuwają jednak przerzucanie na nich wyższych kosztów wynikających z zawirowań logistycznych.
— Obecny wzrost cen transportu morskiego ma charakter wręcz spekulacyjny. Tak dużych wzrostów nie tłumaczą żadne okoliczności związane ze światową pandemią — twierdzi Adrianna Sapińska.
Informuje, że jeszcze w styczniu linie oceaniczne wyceniały fracht kontenera 40-stopowego na trasie Gdynia — Xingang w Chinach na 400 USD, a w marcu za obsługę tej samej trasy żądają już 1000 USD.
— Oznacza to wzrost stawek o 150 proc. Kontrakty eksportowe zawierane są z dużym wyprzedzeniem, więc eksporter nie ma możliwości uwzględnienia takiego wzrostu cen w swoich kosztach. Finalnie taka sytuacja może doprowadzić nie tylko do strat finansowych, ale nawet do zatrzymania odbioru mleka od polskich rolników — twierdzi Adrianna Sapińska.
O tej sprawie grupa poinformowała zarówno ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, jak i ministra rolnictwa, ale problem dotychczas nie został rozwiązany.
Poznaj program konferencji "Dystrybucja w obrocie zagranicznym", 4-5 listopada 2020, Warszawa >>