Dwóch mocnych kandydatów na szefa PKO BP

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-05-23 20:00

Odpowiedź na pytanie, kto zostanie prezesem, zależy od tego, kto dostanie zgodę, żeby go wskazać. Jeśli będzie to premier, wówczas kandydatów jest dwóch.

Z artykułu dowiesz się:

  • jakie są silne i słabe strony poszczególnych członków zarządu w konkursie na prezesa PKO BP?
  • kto wskaże nowego szefa banku
  • którzy kandydaci mają największe szanse, żeby uzyskać nominację

„Nowym prezesem PKO BP ma zostać człowiek, który jest w zarządzie banku, fachowiec, który nie jest związany z partią” — słowa te brzmią jak proroctwo współczesnej wyroczni delfickiej. Faktycznie można je traktować jak przepowiednię, bo wypowiedział je Jarosław Kaczyński, prezes PiS, w rozmowie z Interią.

Od tego czasu posiedzenia zarządu banku wyglądają jak stół podczas Ostatniej wieczerzy po słowach Chrystusa „jeden z was mnie zdradzi”: ukradkowe spojrzenia i kalkulacje, kogo może mieć na myśli mistrz. Kierownictwo liczy obecnie osiem osób. Szanse niektórych kandydatów z góry można uznać za niewielkie, inni w ogóle nie są brani pod uwagę, są też wreszcie ci, którzy mogą uzyskać namaszczenie na następcę Zbigniewa Jagiełły.

Kto zostanie szefem? Odpowiedź na to pytanie w dużym stopniu zależy od tego, kto uzyska prawo wskazania nowego szefa PKO BP. Naturalnym rozprowadzającym jest Jacek Sasin, silny człowiek w PiS i szef Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), któremu bank podlega. MAP włożył sporo wysiłku w to, żeby pozbyć się z banku Zbigniewa Jagiełły. Według naszych źródeł musi jednak zadowolić się tylko tym, że byłego prezesa udało się z posady wysadzić. Prawo wskazania jego następcy, twierdzą nasze źródła, ma jego dotychczasowy patron — Mateusz Morawiecki.

Teoretycznie wszyscy członkowie zarządu mają w plecakach buławy marszałkowskie i szanse na objęcie schedy po byłym szefie: są fachowcami nie są związani z partią. Przynajmniej formalnie. Z naszych rozmów wynika, że obecnie najbliżej fotela prezesa jest dwóch członków zarządu: Jan Emeryk Rościszewski i Rafał Antczak.

Człowiek PC i premiera

Jan Emeryk Rościszewski pełni obecnie obowiązki prezesa. Do banku przyszedł w 2016 r. niemal wprost z Cardiff Polska, towarzystwa ubezpieczeniowego, w którym spędził 16 lat. Jest osobą o niebagatelnym życiorysie i backgroundzie rodzinnym. Skończył historię na KUL oraz Institut d’Etudes Politiques de Paris. Kontakty, jakie nawiązał we Francji wtedy i podczas pracy dla grupy BNP Paribas, wykorzystywał podobno premier Mateusz Morawiecki. Jan Emeryk Rościszewski jest osobą ustosunkowaną w różnych środowiskach dzięki solidarnościowej przeszłości, arystokratycznym korzeniom, przynależności do zakonu kawalerów maltańskich. Dużo tego, co zresztą może zostać wykorzystanie przeciw niemu, jak np. znajomość z Bronisławem Komorowskim. Z drugiej strony jest on mocno osadzony w legendzie PC, ponieważ należy do grupy ojców założycieli obecnej partii władzy.

Jan Emeryk Rościszewski uchodzi za człowieka Mateusza Morawieckiego. Część mediów pisała, że to on wprowadził obecnego premiera do środowiska PiS.

Czarny koń

Rafał Antczak był już dwa razy przymierzany do fotela prezesa ważnych spółek skarbu państwa. Za pierwszym razem był już w ogródku, już witał się z załogą giełdy, kiedy nadzór niespodziewanie powiedział „non possumus”. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) aptekarską miarką zmierzyła długość zawodowego stażu kandydata, uprawniający go do objęcia stanowiska prezesa GPW. Zabrakło mu kilku centymetrów.

Później Mateusz Morawiecki, bo to patron Rafała Antczaka, próbował go obsadzić w fotelu prezesa PZU, po burzliwym odwołaniu Michała Krupińskiego, ale progi ubezpieczyciela okazały się za wysokie i na przymiarkach się skończyło. Jeśli wierzyć w zasadę do trzech razy sztuka, przyszedł właśnie czas na Rafała Antczaka. Niektórzy nasi rozmówcy twierdzą, że ma on nawet większe szanse niż p.o. prezesa ze względu na bliższe relacje z premierem. Minusem kandydata jest niewielkie doświadczenie biznesowe. Ma on jednak duże kompetencje analityczne. Po ostatnich zmianach wprowadzonych przez KNF nie miałby żadnych problemów z uzyskaniem zgody nadzoru na objęcie funkcji prezesa.

Przyszły prezes

Maks Kraczkowski — przed laty cudowne dziecko PiS, najmłodszy szef sejmowej komisji finansów, gdzie popełnił honorowe samobójstwo polityczne, jako jedyny w PiS głosując za ustawą o objęciu SKOK-ów nadzorem KNF. Jego przyjście do PKO BP odczytywane było jako zamysł wychowania następcy Zbigniewa Jagiełły. Wtedy wydawało się to niedorzeczne, dzisiaj Maks Kraczkowski legitymuje się sześcioletnim stażem w bankowości i mógłby stanąć w szranki o fotel prezesa. Formalnie nie jest związany z PiS, choć nadal ma kontakty w partii. W obecnym rozdaniu raczej nie będzie brany pod uwagę, ale niewykluczone, że w kolejnym naborze na prezesa zajmie pole position.

kandydaci na prezesów
kandydaci na prezesów

Bankier Kaczyńskich

W PKO BP pracuje „od zawsze” — Mieczysław Król jako kierownik oddziału przy pl. Wilsona otwierał przed laty rachunek braciom Kaczyńskim. Zna wszystkich na Nowogrodzkiej. Sześć lat temu uchodził za jednego z kandydatów na prezesa banku, dzisiaj jest o sześć lat bliżej emerytury, co może wpływać na jego chęci i plany na przyszłość.

Fachowiec

Określenie „fachowiec”, o którym mówił prezes Kaczyński, dobrze pasuje do Piotra Mazura, menedżera, który uporządkował stajnię Augiasza, jaką w pewnym momencie było ryzyko w banku. Uchodzi za człowieka premiera — razem pracowali w BZ WBK. To jednak prawdopodobnie nie wystarczy, żeby zostać prezesem. Zresztą pytanie, czy Piotr Mazur by tego chciał.

Spec od IT

Człowiek, bez którego program 500+ ruszyłby, ale z dużym opóźnieniem. Z punktu widzenia banku ważniejszy jest udział Adama Marciniaka, szefa IT cyfrowej transformacji banku. Z punktu widzenia gry o fotel prezesa — bez zaplecza i wsparcia.

Księgowy

Fachowości nie można odmówić Rafałowi Kozłowskiemu, dyrektorowi finansowemu. Nie jest też powiązany z partią. Dlatego m.in. prezesem zostać raczej nie może.

Ostatni Mohikanin

Najdłużej urzędujący członek zarządu obok Zbigniewa Jagiełły. Jeśli prezes Kaczyński w wywiadzie dla Interii szczerze i na serio mówił, że usunięcie szefa PKO BP nie ma związku z żadnymi zarzutami pod jego adresem, Jakub Papierski, szef korporacji, powinien odetchnąć. W „PB” pisaliśmy, że Zbigniew Jagiełło ostatecznie stracił posadę wskutek zanoszonych na Nowogrodzką zastrzeżeń dotyczących przejęcia przed laty Nordea Banku. Jakub Papierski brał udział w tej transakcji. Podobnie zresztą jak w wielu innych, np. z Raiffeisen Leasing, Masterlease, które uczyniły z PKO BP hegemona na tym rynku. Za jego rządów bank dobudował silną linię biznesową — obsługę dużych firm, wcześniej był głównie bankiem detalicznym.

Pogłoski o dymisji Jakuba Papierskiego były równie częste jak w przypadku Zbigniewa Jagiełły. Na razie wynik tej specyficznej rywalizacji wynosi 1:0 dla jego byłego szefa.

Kiedy nowy prezes

Nie wiadomo, jak długo przyjdzie czekać na wybór nowego prezesa. Być może stanie się to jeszcze w czerwcu, po walnym. Z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wynika, że konkursu raczej nie będzie, co zaoszczędzi czas i fatygę radzie nadzorczej. Formalnie o wyborze prezesa decyduje przecież rada, którą na najbliższym WZA może wymienić MAP. Może to skomplikować proces wyłaniania nowego szefa PKO BP.