E-palaczy przybywa, a dystrybutorzy się martwią

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-11-18 00:00

Sprzedawcy e-papierosów skarżą się wicepremierowi Piechocińskiemu na rządowe szykany. Tymczasem rynek dynamicznie rośnie.

Sprzedawcy e-papierosów wychodzą z cienia. Firmy z branży ledwie dwa miesiące temu założyły Stowarzyszenie na rzecz e-palenia STEP, a już zdążyły opracować swój kodeks etyczny — i w liście otwartym poskarżyć się wicepremierowi Januszowi Piechocińskiemu na nieuczciwą konkurencję międzynarodowego kapitału, negatywne nastawienie rządu

FOT. Bloomberg
FOT. Bloomberg
None
None

oraz unijne próby uznania e- -papierosów za wyrób medyczny, co ograniczyłoby ich dystrybucję do aptek. Z tego ostatniego pomysłu niedawno wycofali się europarlamentarzyści, wykreślając te zapisy z dyrektywy tytoniowej, która ma być przyjęta w przyszłym miesiącu. To oznacza jednak, że młoda branża nadal jest w dużej mierze nieregulowana.

„Próba klasyfikacji e-papierosów jako produktu medycznego jest działaniem różnych grup interesów — często z zagranicznym kapitałem — które dążą do przejęcia branży (…). Nasza branża widzi potrzebę opracowania regulacji prawnych, które zapewnią bezpieczeństwo prowadzenia biznesu dla inwestoróworaz bezpieczeństwo stosowania produktów” — głosi list otwarty do wicepremiera, pod którym podpisana jest Katarzyna Gontarczyk, członek zarządu stowarzyszenia. Taką potrzebę — jak się okazuje — widzą też w Ministerstwie Zdrowia.

— Analizujemy przepisy i możliwości prawne, żeby to [niekontrolowany rozwój branży e-papierosów — red.] opanować. Nie będziemy czekać na UE, bo to pewnie potrwa dość długo — pisał niedawno Sławomir Neumann, poseł PO i sekretarz stanu w resorcie zdrowia. Według szacunków stowarzyszenia, e-papierosy pali już 1,2 mln Polaków, a wartość tego segmentu rynku w tym roku sięgnie 1,5 mld zł. Przedstawiciele STEP twierdzą, że branża — sprowadzająca ok. 90 proc. produktów z Chin — daje zatrudnienie aż 10 tys. osób w dwóch tysiącach małych i średnich przedsiębiorstw.

— Te szacunki oparte są na wzroście naszych przychodów i informacjach od firm. Polska jest obok Niemiec i Wielkiej Brytanii najbardziej dynamicznie rozwijającym się rynkiem e-papierosów w Europie — mówi Bartłomiej Jurczyk ze STEP.

Stowarzyszenie liczy ok. 30 członków wywodzących się spośród e-papierosowych dystrybutorów i detalistów. Nie należy jednak do niego m.in. Grupa Chic, czyli gracz numer jeden w branży, dysponujący liczącą prawie 1000 punktów siecią sprzedaży. E-papierosy dynamicznie zwiększają sprzedaż na całym świecie. W ubiegłym tygodniu raport o perspektywach globalnego rynku opublikowała agencjaratingowa Fitch.

Według jej szacunków, od 2006 r. popyt na e-papierosy każdego roku zwiększa się dwukrotnie, a wartość branży na największym rynku — USA — sięgnęła już 1,5 mld USD, wobec zaledwie 10 mln USD przed sześcioma laty.

Citibank szacuje, że za dwa lata będzie to już 3,25 mld USD. W porównaniu z tradycyjnym rynkiem tytoniowym, którego wartość globalnie sięga 800 mld USD, to kropla w morzu. Międzynarodowe koncerny tytoniowe jednak coraz mocniej interesują się młodszą branżą, kupując producentów i wprowadzając własne marki, m.in. w Wielkiej Brytanii i USA. W Polsce jeszcze tego nie zrobiły.