EBOR ma swoich pupilków, którym wszystko wybacza
Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju rozdał ostatnio 26. krajom, w których działa, doroczne cenzurki za postępy w transformacji gospodarczej. Zdaliśmy do następnej klasy ze średnią oceną 3,5 punktu, w 4,5-stopniowej skali. Dało nam drugie miejsce, dzielone z Czechami. Pierwsze miejsce zajął, jak łatwo się domyśleć, ulubieniec międzynarodowych sfer gospodarczych, Węgry, z oceną niemal 4 punkty.
Tak jak nauczyciel w szkole ma swoich pupilków, którym łatwo wybacza nie najlepsze przygotowanie do lekcji, często zawyżając oceny, tak i Zachód ma swoich faworytów. Są nimi od lat Węgry i Czechy. Międzynarodowe organizacje gospodarcze i finansowe ślepe są przy tym i głuche na wszystkie potknięcia i błędy w polityce makroekonomicznej swoich ulubieńców.
SPÓJRZMY, JAK przekładają się te wysokie oceny EBOR na rzeczywiste osiągnięcia Węgier i Czech w wytwarzaniu produktu krajowego brutto. Jest cieniutko. Węgry dopiero w 1994 roku osiągnęły dodatnie tempo wzrostu PKB (3 proc.), które zresztą po dwóch latach, w 1996 r., spadło do 1 proc. Prognozy na najbliższe dwa lata też nie są rewelacyjne. Zdaniem Komisji Europejskiej, w 1999 r. tempo wzrostu PKB na Węgrzech wyniesie 3,9 proc., a w 2000 roku — 4,5 proc.
Nie lepiej jest w Czechach. Również dopiero w 1994 r. tempo wzrostu PKB było dodatnie i wyniosło 3 proc. Wzrosło do 5 proc. w 1995 r. i od tego czasu spada, w tym roku wyniesie zapewne minus 1 proc. W dwóch najbliższych latach ma wzrosnąć odpowiednio do 1,3 i 2,5 proc.
NATOMIAST POLSKA dodatnie tempo wzrostu PKB osiągnęła już w 1992 roku i od tej pory gospodarka pędzi, jak dobrze naoliwiona maszyna, by osiągnąć w 1995 i 1997 roku wskaźnik 7 proc. Tempo wzrostu było tak wysokie, że trzeba było nieco przyhamować lokomotywę.
Ale nawet po tym wyhamowaniu i mimo kryzysu finansowo-walutowego, jaki dotknął Rosję (ciągle naszego poważnego partnera handlowego) i inne kraje rozwijające się, osiągniemy w tym roku tempo wzrostu PKB ponad 5 proc. Ten wynik, który w Polsce budzi niezadowolenie i wywołuje krytykę polityki makroekonomicznej i monetarnej, był, jest i jeszcze długo będzie nieosiągalny dla naszych przemiłych sąsiadów w poczekalni do Unii Europejskiej, tak głośno i powszechnie chwalonych.
Jaką zatem ma wartość ocena EBOR? Transformacja gospodarcza nie jest przecież celem samym w sobie. Ma służyć rozwojowi gospodarczemu, a jego najpełniejszym i najbardziej obiektywnym wskaźnikiem jest tempo wzrostu produktu krajowego brutto. Transformacja, której nie towarzyszy wzrost gospodarczy, jest nikomu niepotrzebna. Albo więc ocena, jakiej dokonał EBOR, jest tendencyjna i nieobiektywna, albo też kryteria transformacji przyjęte przez fachowców banku, są funta kłaków niewarte.
NIEWYKLUCZONE jest to ostatnie. Jak przed laty mawiał pewien profesor na Politechnice Warszawskiej, liczba uczonych nie jest równa liczbie nauczonych. Nie po raz pierwszy eksperci zachodni wykazują brak elastyczności, gdy nie wystarczy zmierzyć coś i przyrównać do wzorca, lecz trzeba pomyśleć. Dobitnym tego przykładem był niedźwiedzi ratunek, jaki zafundowano Indonezji i kilku innym krajom tamtego regionu.
MOŻNA BY ocenę EBOR skwitować wzruszeniem ramion i natychmiast o niej zapomnieć, robiąc dalej swoje, ale sprawa ma poważniejsze konsekwencje. Wielu zachodnich inwestorów bierze bowiem takie ekspertyzy pod uwagę przy planowaniu nowych przedsięwzięć. Dzięki temu napływ zachodnich inwestycji na Węgry jest, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, 3 razy, a do Czech 2 razy większy niż do Polski, mimo braku w tamtych krajach jakichś spektakularnych sukcesów.
WZROST GOSPODARCZY: Wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej tylko Polska może pochwalić się wysokim i stabilnym tempem wzrostu.
TRANSFORMACJA GOSPODARCZA: Mimo zdecydowanie gorszych wyników gospodarczych Węgry i Czechy ciągle są lepiej postrzegane od Polski przez międzynarodowe sfery gospodarcze.