W przedsiębiorstwie, którego prezesem jest Xavier Belison, niemal wszyscy znają bon mot autorstwa Benjamina Franklina. Głosi, że piwo jest dowodem na to, że Bóg nas kocha i chce, byśmy byli szczęśliwi. W Grupie Żywiec pół żartem, pół serio dodają, że ktoś musi na to szczęście pracować i mieć szczęście na nim zarabiać.



Szef piwnego potentata jako menedżer internacjonał tego szczęści doświadczał w niejednym kraju. Dokumentują to zdjęcia na ścianie naprzeciwko biurka w jego gabinecie. Za oknem widok na zieleń Ochoty, a na ścianie Budapeszt, Praga…
Smile, Polak!
Obok panoram miast wisi duże logo Grupy Żywiec. Sam prezes kazał je zamontować, gdy niecałe dwa lata temu objął stery w spółce. Bo choć piwny koncern należy do Heinekena, to francuski prezes woli przypominać sobie, że:
— Pracuję w polskiej firmie, warzymy piwo dla Polaków, z polskiego chmielu i to jest ważne — przekonuje Belison.
(...)
Minimalizm abstynenta
Wejść do jego gabinetu jest szaremu pracownikowi o tyle łatwiej, że to nie ociekający przepychem bunkier pełen prezentów, trofeów i ważnych tajnych projektów. Króluje funkcjonalny minimalizm.
Współpracownicy Belisona uważają, że zna swoją wartość i nie musi dopieszczać ego gadżetami. W gabinecie jest więc jasno, schludnie, harmonijnie.
Na biurku laptop, podłączony do niego ekran, iPad i BlackBerry. Żadnego stosu papierów, żółtych karteczek z pilnymi sprawami. Na szafach z dokumentami są i zdjęcia rodziny, i pamiątki z branży piwowarskiej, np. kufle i książki. Aktualna lektura: „Wygrywanie w trudnych czasach”, opracowanie analityków Boston Group.
Liczniej stoi to tu, to tam tylko piwo marek i form wszelakich. Uzbierałoby się tego całą skrzynkę, ale prezes zastrzega, że w pracy złocistego trunku nie tyka. A jakby go pragnienie naszło później, to na drugim końcu korytarza jest efektowny bar dla pracowników.
(...)
Cały artykuł przeczytasz w archiwum PB Weekend