Konieczne są natychmiastowe zmiany w prawie i wyrzucenie do kosza projektu ustawy o speckomisji ds. badania rosyjskich wpływów — uważają członkowie Gospodarczego Gabinetu Cieni BCC, czyli think tanku organizacji przedsiębiorców.

— Trzeba natychmiast dokonać zmian prawnych, aby Unia Europejska mogła wypłacić Polsce pieniądze z KPO oraz z bieżącej perspektywy finansowej do roku 2030. Chodzi łącznie o kilkaset miliardów złotych. Gdyby z powodu niepodjęcia takich kroków przez Polskę doszło do opóźnienia wypłaty, byłoby to bardzo kosztowne dla całej naszej gospodarki — mówi prof. Stanisław Gomułka, minister finansów w Gospodarczym Gabinecie Cieni BCC i główny ekonomista organizacji przedsiębiorców.
Jego zdaniem równie pilną sprawą jest dokonanie zmian w standardach dotyczących danych makroekonomicznych, konkretnie zaś deficytu finansów publicznych oraz długu publicznego.
— Obecnie stosuje się w Polsce dwie metodologie — krajową i unijną. W efekcie dochodzi do sporego zamieszania w ocenach. Trzeba natychmiast przyjąć unijny sposób liczenia tych wskaźników — uważa Stanisław Gomułka.
Przypomina, że niedawno Komisja Europejska opublikowała prognozę dotyczącą polskich finansów publicznych. Wynika z niej, że w perspektywie najbliższej dekady naszemu państwu grozi skok relacji długu publicznego do PKB z obecnego poziomu około 50 proc. do aż 70 proc.
— To oznaczałoby, że już w najbliższych latach dług publiczny przekroczyłby konstytucyjny próg wynoszący 60 proc. PKB. To z kolei skutkowałoby radykalnym, bo nawet czterokrotnym wzrostem kosztów obsługi długu — ostrzega główny ekonomista BCC.
W dalszej konsekwencji uderzyłoby to w tempo wzrostu gospodarczego ze średniego w ostatnich latach poziomu 3,5 do 1,5 proc.
— Gospodarczy Gabinet Cieni BCC wyraża oburzenie uchwaloną przez Sejm ustawą o powołaniu państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-22. To ewidentne złamanie konstytucji, dlatego zwracamy się do Senatu o odrzucenie tego projektu w całości — mówi Ryszard Kalisz, minister ds. prawa w tym gremium.
Przestrzega, że jedynym kryterium, które komisja ma brać pod uwagę, jest kontakt z jakimkolwiek podmiotem, który ma siedzibę na terenie Federacji Rosyjskiej, importuje lub eksportuje stamtąd towary. W jego opinii głównym celem ma być uderzenie w polityków opozycji, ale ucierpieć mogą także przedsiębiorcy.
Co konkretnie może czekać Michała Sołowowa, Jerzego Staraka czy Marka Piechockiego, których firmy we wskazanym w projekcie ustawy okresie robiły interesy w Rosji?
— Jeśli PiS lub współrządząca Solidarna Polska zechce, to oni oraz wszyscy inni przedsiębiorcy musieliby stanąć przed komisją. To oznaczałoby obniżenie ich reputacji, a także brak możliwości robienia interesów w tzw. wrażliwej sferze. Informacja o postawieniu biznesmena przed tą komisją błyskawicznie dotarłaby do banków, funduszy inwestycyjnych i uderzyłaby w wiarygodność ich firm — twierdzi Ryszard Kalisz.