Eksport leków ukrócony

Alina Treptow
opublikowano: 2015-09-02 22:00

Na tysiąc wniosków złożonych przez eksporterów o zgodę na wywóz wszystkie są negatywne.

Tak zwana nowela antywywozowa, czyli nowelizacja prawa farmaceutycznego, która reguluje kwestie wywozu leków do innych krajów UE, okazała się skuteczną receptą na nadmierny eksport leków i niedobory na polskim rynku.

— Spływają do nas informacje z oddziałów inspektoratu farmaceutycznego, że dostęp do deficytowych leków powoli się polepsza. Oczywiście sytuacja nie zmieni się z dnia na dzień i potrzeba czasu, by rynek, który przez ostatnie lata cierpiał niedobory, znowu się nasycił — mówi Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (GIF).

Czarna lista

Według różnych szacunków, rocznie wyjeżdżały z Polski przeznaczone na krajowy rynek leki o wartości 2-3 mld zł, przez co był problem z ich zakupem. Nowelizacja, która weszła w życie 12 lipca, wprowadziła czarną listę leków (nowelizowaną co dwa miesiące), objętych restrykcjami w wywozie. Przed sprzedażą produktu z listy poza Polskę hurtownia musi zgłosić to inspekcji farmaceutycznej. Jeżeli dostępność farmaceutyku jest zagrożona, GIF może sprzeciwić się eksportowi.

Według rożnych szacunków, rocznie wyjeżdżały z Polski przeznaczone na krajowy rynek leki o wartości 2-3 mld zł.

Ma na to siedem dni. Jeśli w tym czasie tego nie zrobi, hurtownia dostaje zielone światło. Hurtownie, które eksportowały leki, nie są zadowolone z przepisów, szczególnie że do tej pory wszystkie decyzje są odmowne.

— Rozpatrzyliśmy ponad tysiąc wniosków, wszystkie negatywnie. Łącznie wpłynęło ich 1200 — twierdzi Paweł Trzciński. Niektóre hurtownie farmaceutyczne próbowały zasypać urząd wnioskami, by nie zdążył wydać decyzji w ciągu ustawowych siedmiu dni. Na razie jednak wszystkie są wydawane na czas. Choć nowe przepisy obowiązują niecałe dwa miesiące, już okazały się gwoździem do trumny kilku biznesów. Zdaniem GIF, kilka hurtowni zostało zamkniętych.

Według naszych informacji, zamykają się przede wszystkim te, które powstały kilka lat temu, kiedy weszła ustawa refundacyjna. Nowe prawo znacząco obniżyło ceny leków, dzięki czemu firmie opłacało się kupować lek w Polsce, a sprzedawać np. w Niemczech czy Francji, gdzie ten sam produkt był nawet kilkakrotnie droższy. Eksporterzy bronią swoich praw, szczególnie że — jak podkreślają — działają zgodnie z prawem i w myśl unijnej zasady o wolnym przepływie towarów. Maciej Bieńkiewicz ze Stowarzyszenia Eksporterów Równoległych StER uważa, że restrykcje są nadmierne, nieproporcjonalnedo skali problemu i „nie mogą być uzasadniane potrzebą ochrony życia i zdrowia pacjentów”.

— Co więcej, GIF bez żadnych podstaw uznaje, że jak lek jest na liście, to trzeba wydać zakaz — mówi Maciej Bieńkiewicz.

Zapomniana zasada

Nie wszyscy jednak zgadzają się z argumentami eksporterów. Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej Farmacja Polska, uważa, że „mieli swoje pięć minut, zarobili na tym dobrze, i dobrze, że zostało to ukrócone”.

— Większość eksportujących hurtowni powoływała się na unijną zasadę o swobodnym przepływie towarów, jednak większość z nich zajmowała się przepływem tylko w jedną stronę. Czemu nie zajmą się też importem, na czym skorzystaliby również polscy pacjenci? Zapomnieli też o zapisie, że dany kraj może dla ochrony zdrowia pacjentów wprowadzić ograniczenia w eksporcie leków, co w przeszłości zrobiła już Wielka Brytania czy Grecja — przypomina Irena Rej.