Piłka jest okrągła, a transmitujące ją telewizje będą dwie. Od przyszłego sezonu rozgrywki piłkarskiej Lotto Ekstraklasy będą dostępne w płatnych kanałach Canal+ (wszystkie mecze) oraz w kanałach otwartych Telewizji Polskiej.

— Podpisaliśmy rekordowy kontrakt na transmisję rozgrywek w krajowych telewizjach w dwóch najbliższych sezonach. To prawie 250 mln zł za sezon, co oznacza kwotę wyższą o 60 proc. niż do tej pory. Przełoży się to na około 70 mln zł rocznie więcej w kasie klubów. Jeden mecz pierwszego, drugiego lub trzeciego wyboru w każdej kolejce, rozgrywany w sobotę lub niedzielę, pojawi się w kanałach otwartych TVP, co oznacza dla nas większe otwarcie na kibiców i powinno pomóc w popularyzacji rozgrywek — mówi Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy.
Transmisyjna ofensywa
Umowy w sprawie transmisji Ekstraklasy w krajowych stacjach telewizyjnych zostały podpisane z dużą pompą w środę w Serocku.
— Mogę w końcu powiedzieć: mamy to! Spełniamy obietnice, nie rzucamy słów na wiatr. Nigdy wcześniej Ekstraklasa nie była obecna w takim wymiarze w Telewizji Polskiej. Widzowie TVP będą mogli oglądać mecze na żywo — nie tylko w TVP Sport, lecz także w TVP1 czy w TVP2. Będziemy mieli transmisję w internecie i na urządzeniach mobilnych, Magazyn Ekstraklasy i pakiet newsowy. To produkt, w który warto zainwestować, pokazywać i promować — mówi Jacek Kurski, prezes TVP, cytowany w informacji prasowej.
Jeszcze latem nie było jasne, w jakiej formule odbędzie się nowy przetarg na prawa telewizyjne. W grę wchodziła ich sprzedaż na cztery lata (jak w poprzednim przetargu) lub najpierw na dwa lata, a dopiero potem na cztery. Niewykluczone, że za dwa lata zmieni się formuła rozgrywek, w ramach których w każdym sezonie jest 37 kolejek — 30 w sezonie zasadniczym i 7 w rundzie finałowej, już po podziale na grupę mistrzowską i spadkową.
— W najbliższych dwóch sezonach zmieni się nieco układ rozgrywek — mecze będą co do zasady rozgrywane od piątku do niedzieli. Ze względu na kalendarz rozgrywek międzynarodowych kilkanaście odbędzie się w poniedziałki. Po sezonie 2020/21 modyfikacje mogą być większe — wciąż nie znamy kalendarza międzynarodowego, nie ma też decyzji, czy pozostaniemy w formule sezonu zasadniczego i fazy finałowej, ale na tym etapie wszyscy nadawcy, z którymi rozmawialiśmy, są zainteresowani zachowaniem tej formuły — mówi Marcin Animucki.
Większe wpływy
Ekstraklasa jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji z nadawcami miała spory apetyt — oczekiwała znacznie większych pieniędzy niż teraz, gdy Canal+ za jeden sezon płaci niespełna 160 mln zł. Jej przedstawiciele mówili nawet o podwojeniu sezonowych wpływów w ciągu kilku lat. Zamknięcie negocjacji w sprawie krajowych praw telewizyjnych to pierwszy krok, ale inne rozmowy trwają.
— Negocjacje w sprawie transmisji krajowych zamknęliśmy zgodnie z harmonogramem. Teraz chcemy sfinalizować rozmowy w sprawie pozostałych pakietów. Widzimy duże zainteresowanie prawami międzynarodowymi,zwłaszcza transmisjami w języku polskim dla Polaków, którzy mieszkają za granicą — w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, USA czy Kanadzie. W grę wchodzą też transmisje w języku angielskim na inne rynki, np. azjatyckie. Nowością będzie pakiet dla bukmacherów, którzy będą mogli pokazywać rozgrywki w swoich placówkach. Zaczniemy też testowo transmitować rozgrywki ligi e-sportowej. Na razie zagwarantowaliśmy klubom wpływy wyższe o 60 proc. rocznie, budżet na przyszły sezon będziemy zamykać na przełomie maja i czerwca, i ta kwota może jeszcze wzrosnąć — mówi Marcin Animucki.
Rozgrywki na mocy nowych kontraktów mają być łatwiej dostępne nie tylko dla kibiców przed telewizorami, lecz także przed ekranami komputerów i smartfonów.
— Dzięki nowemu kontraktowi Ekstraklasa będzie mocniej obecna w sieci — obaj nadawcy będą pokazywali mecze również w internecie, nc+ będzie dodatkowo zamieszczał w sieci „near live clips”, czyli np. krótkie klipy z bramkami tuż po ich strzeleniu. Takie materiały pojawią się też w aplikacji Ekstraklasy. Jednocześnie najlepsze akcje będzie można obejrzeć po zakończeniu meczu w mediach społecznościowych nadawców: Ekstraklasy i klubów. To wszystko powinno przełożyć się na wzrost popularności ligi wśród młodych widzów — mówi Marcin Animucki.
Przy okazji poprzedniego przetargu na prawa do transmisji Ekstraklasy spółce, która prowadzi rozgrywki, doradzała agencja MP & Silva. Zagwarantowała ona Ekstraklasie 1 mld zł przychodów w ciągu sześciu lat, a wszystkim, co udało się wynegocjować powyżej tego progu, liga dzieliła się z agencją. MP & Silva popadła jednak w kłopoty finansowe i w nowych negocjacjach nie uczestniczyła.
— Negocjacje z nc+ i TVP przeprowadziliśmy samodzielnie, dzięki własnym kadrom i wsparciu rady nadzorczej. Rozliczyliśmy się już ostatecznie za ostatni sezon z agencją MP & Silva, w tym roku i w latach kolejnych nie otrzyma już od nas żadnych płatności — mówi Marcin Animucki.
Mastalerek zagra w Ekstraklasie
Kolejny głośny transfer z udziałem Marcina Mastalerka, byłego posła i rzecznika PiS. Współautor sukcesu kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy w lutym 2016 r. porzucił politykę i przeszedł do biznesu. Został dyrektorem komunikacji korporacyjnej w PKN Orlen. W państwowym gigancie popracował nieco ponad 1,5 roku i odszedł, by „przejść do prywatnego biznesu”. Od tego czasu nie było o nim specjalnie słychać — zajmował się projektami z obszaru komunikacji i marketingu. Gdy we wrześniu Krzysztof Łapiński, rzecznik prasowy prezydenta Dudy, a przez wiele lat bliski współpracownik Mastalerka, ogłosił, że zakłada agencję komunikacji, wiele osób plotkowało, że Mastalerek wkrótce do niej dołączy. Okazuje się jednak, że wybrał pracę w dużej organizacji. Według ustaleń „PB” w środę został wiceprezesem Ekstraklasy, organizacji zrzeszającej kluby piłkarskie najwyższego szczebla rozgrywek. Będzie odpowiadał za wizerunek, komunikację, marketing i sponsoring. Jego głównym zadaniem ma być poprawa wizerunku Ekstraklasy, w tym przełamanie negatywnych skojarzeń i stereotypów, co ma się przełożyć na przyciągnięcie kibiców i sponsorów. Marcin Mastalerek z Ekstraklasą łączony był od momentu odejścia z Orlenu, ale według ustaleń „PB”, nie dochodziło do głosowania, aż do teraz, gdy rada nadzorcza uznała, że musi wzmocnić zarząd.