Elon Musk zarobi na wpadce

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2020-01-15 22:00

Miliarder udowadnia, że można postawić na poczucie humoru i autoironię zamiast chować głowę w piasek

Jedni go nie znoszą i nie potrafią uwierzyć w jego kosmiczne — dosłownie i w przenośni — pomysły, inni traktują jak guru i wcielenie Tony’ego Starka z filmów Marvela. Trzeba jednak przyznać, że Elon Musk zna się na internecie i marketingu. Tesla Motors sprzedaje w swoim internetowym sklepie koszulki z grafiką przypominającą rozbite okno nowego prototypu cybertrucka.

Bawełniany T-shirt dostępny jest w różnych rozmiarach w cenie 45 USD. Z tyłu znajduje się napis „cybertruck” i charakterystyczne kontury samochodu. Żeby zrozumieć aluzję, trzeba się cofnąć w czasie do drugiej połowy listopada poprzedniego roku. Elon Musk pokazał wtedy dziwnego, kanciastego pick-upa, który wygląda jakby trafił na drogę prosto z planu „Batmana” albo „Mad Maksa”. Karoserię wykonano ze stali nierdzewnej o pancernej wytrzymałości.

Franz von Holzhausen, główny projektant Tesli, na polecenie Elona Muska uderzał w drzwi młotem podczas premiery — po przeprowadzeniu testu nie został nawet ślad. Później przyszła pora na test szyb, które Tesla opracowała samodzielnie, gwarantując, że przetrwają uderzenie stalową kulą. W tym przypadku cybertruck oblał sprawdzian, a Musk musiał zgrabnie wybrnąć z sytuacji, posiłkując się niezawodnym poczuciem humoru. Na kuloodpornych szybach zostały charakterystyczne ślady — pajęczyna na szkle. Chwila konsternacji, kilka zgrabnych żartów i mu się upiekło.

Następnego dnia opublikował zresztą na Twitterze filmik z testów wewnętrznych — szyba wytrzymała rzut Franza. Wpadka miała być spowodowana strukturalnym osłabieniem szyby w pokazowym samochodzie. Niejeden menedżer spanikowałby w takim momencie i chciał jak najszybciej zamieść całą sprawę pod dywan, a już na pewno nie przypominać o niej opinii publicznej. Elon Musk postanowił pójść pod prąd i jeszcze bardziej podkręcił sprawę, wypuszczając koszulkę z nadrukiem, bo i tak sytuacja zaczęła żyć swoim życiem w sieci i generować różnego rodzaju żarty. Portal technologiczny TechCrunch docenia, że Tesla nie boi się wykorzystać nawet najbardziej zawstydzających momentów.

Dziennik „USA Today” dodaje, że T-shirt jest zgodny z „typowo nietypowym” humorem Muska. Czasami jest on dziwaczny i lekceważący, ale na portalu społecznościowym Twitter miliarder ma ponad 30 mln obserwujących i jest wymieniany jako wpływowy członek tej społeczności. Ludzie może i podśmiewali się ze szklanej afery, ale na pewno nie zachęciła ich do rezygnacji z chęci zakupu nowego auta. Szybko zaczęły spływać zamówienia, i to w lawinowym tempie, osiągając po kilkudziesięciu godzinach 200 tys. egzemplarzy. Elon Musk mówił, że chciał stworzyć pick-upa, który całkowicie różni się od dotychczas oferowanych modeli i — jak widać — spora grupa klientów podziela to pragnienie.

Cybertruck oferuje przedział ładunkowy o długości 1981 mm, ładowność do 1587 kg i możliwość holowania ładunku o wadze 6350 kg. W topowej specyfikacji pick-up ma zasięg 500 mil i przyspiesza do setki w około trzy sekundy. Podstawowa wersja ma kosztować 39,9 tys. USD, ale w tym przypadku właściciel otrzyma dużo gorsze możliwości. Najlepsza wersja z trzema silnikami to wydatek co najmniej 70 tys. USD. Zachęceni mogą wpłacać depozyt w wysokości 100 USD. Jak zwykle w przypadku Tesli, trzeba się uzbroić w cierpliwość — produkcja topowej wersji ruszyć ma pod koniec 2022 r. Elon Musk nie otrzymuje wynagrodzenia ani premii — tylko opcje na akcje Tesli po spełnieniu wskazanych w kontrakcie warunków.

Nie licząc szyby firma ma ostatnio dobrą passę, szczególnie na giełdzie — akcje drożeją, dzięki czemu kapitalizacja rynkowa sięga już niespełna 100 mld USD. Zbliżył się do uzyskania transzy opcji wartości 346 mln USD, przysługującej mu w ramach pakietu wynagrodzenia przy spełnieniu określonych warunków. Ma też sukcesy produkcyjne, bo na przełomie roku z fabryki w Szanghaju zaczęły wyjeżdżać pierwsze „chińskie” modele „3”. Dobre informacje płyną również z Europy.

Parlamentarzyści Brandenburgii, kraju związkowego Niemiec, zgodzili się na zakup terenu przez Teslę pod budowę fabryki samochodów elektrycznych. Ma ona kupić teren o powierzchni 300 ha w Grüneheide, gminie położonej na wschód od Berlina. Gigafabryka położona więc będzie niedaleko granicy z Polską.