Enea żyje węglem i KDT-ami

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2015-08-30 22:00

Solidne wyniki Enei zostały przysłonięte przez tematy węglowe, a także przez dodatkowe 300 mln zł, które firma dostanie z rozliczenia KDT-ów.

Wokół Enei, czwartej pod względem kapitalizacji państwowej firmy energetycznej, głośno jest głównie z powodu możliwego zaangażowania tej firmy w ratowanie bankrutującego sektora węglowego. Tak bowiem rynek zinterpretował wypowiedzenie przez Eneę kontraktu Bogdance, kopalni będącej w rękach prywatnych. Mimo że sama Enea uzasadniała to brakiem elastyczności cenowej po stronie Bogdanki. Na piątkowej konferencji wynikowej też dominował temat węgla.

MILIONY ZA KDT-Y:
MILIONY ZA KDT-Y:
Enea, którą zarządza Krzysztof Zamasz, wynegocjowała z URE wypłatę prawie 300 mln zł z tytułu rozliczenia KDT-ów. To sukces — ta kwota to aż 5 proc. kapitalizacji firmy.
Marek Wiśniewski

— Rozmawiamy o wszystkim — tak ucinał jednak pytania Grzegorz Kinelski, wiceprezes Enei, odpowiedzialny za sprawy handlowe. A pytano m.in. o ewentualnych nowych dostawców węgla dla Enei. Na naszym rynku, poza Bogdanką, w grę wchodzą już tylko państwowe koncerny, czyli Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy. Oba mają problemy finansowe, oba walczą o wzrost sprzedaży.

— Nie wykluczamy powrotu do rozmów z Bogdanką. Poza tym rozmawiamy w zasadziecały czas, ze wszystkimi. To nie jest rynek z wieloma podmiotami — tłumaczy Grzegorz Kinelski.

W grę mogą wchodzić nie tylko kontrakty handlowe, ale również przejęcia. Krzysztof Zamasz, prezes Enei, podtrzymał swoje wcześniejsze zapowiedzi, mówiące o „strategii krokodyla”, czyli czekaniu na okazje. O konkretach nikt nie chce jednak mówić. W strategii czekania na okazje mieści się też zainteresowanie przejęciami aktywów ciepłowniczych. W zeszłym roku Enea kupiła MPEC Białystok, teraz interesuje się wystawionym na sprzedaż ZEC, należącym do KHW.

— W okolicy jest też kilka innych możliwości akwizycyjnych w cieple — zauważa Krzysztof Zamasz. Eneę stać na przejęcia. W tym roku ponosi jeszcze wprawdzie kluczowe wydatki związane z inwestycją w nowy blok w Kozienicach (wartą ok. 6 mld zł brutto), ale — jak wskazuje Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK — potem będzie tylko lepiej. Wyniki Enei analitycy oceniali jako „solidne” lub „nijakie”. Mimo to kurs giełdowy Enei wzrósł w piątek aż o 6,6 proc. To efekt wydarzenia jednorazowego, czyli zawarcia z Urzędem Regulacji Energetyki ostatecznego porozumienia w sprawie rozliczenia tzw. KDT-ów, czyli kontraktów długoterminowych.

Dla spółki oznacza to prawie 300 mln zł dodatkowej gotówki, co stanowi 5 proc. kapitalizacji firmy i daje 0,7 zł w przeliczeniu na jedną akcję. Po oczyszczeniu liczb z wpływu KDT-ów widać, że pierwszym półroczu firma osiągnęła praktycznie takie same przychody jak rok wcześniej (4,6 mld zł), o 5 proc., do 894 mln zł, wzrósł natomiast wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację).

— Spółce pomagają niskie ceny energii na spocie, a także niskie ceny kolorowych certyfikatów, które obowiązkowo musi kupować. Ten efekt będzie widoczny w całym 2015 r. — wskazuje Paweł Puchalski.