Energochłonne firmy wychodzą z dołka

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2024-03-20 20:00

Gospodarka powoli wydobywa się z zaburzeń wywołanych przez kryzys energetyczny. Widać to m.in. w przemyśle, gdzie sektory energochłonne stopniowo podnoszą wolumen produkcji. Polski przemysł w ogóle radzi sobie ostatnio lepiej niż średnia dla krajów UE, a szczególnie lepiej niż przemysł niemiecki. Utrzymujemy dobrą trajektorię konwergencji pod tym względem.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zgodnie z najnowszymi danymi GUS produkcja przemysłowa w Polsce wróciła wyraźnie do dodatniej dynamiki. W lutym wzrosła o 3,3 proc. rok do roku, a średnia trzymiesięczna dynamika znalazła się na dodatnim terytorium po raz pierwszy od roku (0,9 proc.). Jest to pełzające ożywienie, które nie może nabrać większego dynamizmu z powodu słabej koniunktury w Niemczech. W styczniu produkcja w największej gospodarce Europy spadła o ponad 5 proc. rok do roku (nie mamy jeszcze danych za luty).

W najnowszych danych na uwagę zasługuje kilka zjawisk. Wyraźnie odbija produkcja w sektorach energochłonnych, czyli chemicznym, papierniczym, hutniczym i materiałów budowlanych. W lutym produkcja w nich była o 8 proc. wyższa rok do roku. Przy czym jest to głównie zasługa pierwszych dwóch z czterech wymienionych sektorów. Pomocny jest zapewne głęboki spadek cen gazu na rynkach hurtowych, który czyni produkcję bardziej opłacalną. Obserwujemy tym samym skutki ustępowania wstrząsów podażowych.

Wart uwagi jest też wysoki wzrost produkcji motoryzacyjnej. W lutym była ona o 13,9 proc. wyższa rok do roku, mimo że w innych krajach UE doszło do wyraźnego spowolnienia. Pisałem o tym kilka dni temu. Spadek produkcji w styczniu w UE sięgnął niemal 8 proc. Polskie fabryki jakby odczepiły się od ogólnoeuropejskiej koniunktury, jadą po swojej własnej trajektorii.

Wydaje się, że najgorsze za sobą mają też producenci mebli. Tam wolumen produkcji zwiększył się w lutym o 4 proc. rok do roku, co jest najwyższym wynikiem od 21 miesięcy. Aczkolwiek nie ma mowy o dynamicznym wybiciu z dołka. Dodatnia dynamika na razie jest raczej pokłosiem głębokiego załamania z przełomu lat 2022/23 niż wyrazem rosnącego popytu u klientów końcowych.

Przemysł europejski znajduje się między młotem a kowadłem. Z jednej strony ustępujący kryzys energetyczny i niższe ceny towarów pozwalają odbudować sprzedaż. Z drugiej — wysokie stopy procentowe utrzymują niechęć konsumentów do nabywania dóbr trwałych. Te warunki nie zmienią się szybko, dlatego dalsza trajektoria produkcji będzie prawdopodobnie cechowała się niską dodatnią dynamiką.