Od dekady Komisja Europejska stara się nakłonić państwa członkowskie do wdrożenia jednolitego systemu opłat elektronicznych dla ciężarówek. Drogowe administracje z krajów należących do Unii do niedawna wolały budować własne systemy. Powoli zwycięża jednak idea unifikacji. Dlatego resort infrastruktury przedstawił projekt ustawy dotyczący włączenia w przyszłości polskiego e-myta w interoperacyjny system europejski. Wielki Brat, czyli jeden międzynarodowy operator, będzie współpracował i rozliczał się z zarządcami systemówelektronicznych opłat w państwach wspólnoty.

— ViaToll przeszedł już audyt potwierdzający, że może zostać włączony w interoperacyjny system europejski — mówi Marek Cywiński, prezes Kapsch Telemetric Services, będącej operatorem e-myta w Polsce.
Wypełniona luka
Resort infrastruktury przewiduje, że ogólnoeuropejski operator dostarczy użytkownikom systemu jedno urządzenie, dzięki któremu naliczone zostaną opłaty za przejazd po trasach objętych e-mytem w całej UE. Ograniczona zostanie także biurokracja, bo każdy z przewoźników podpisze z operatorem e-myta tylko jedną umowę, ten zaś wystawi mu jedną fakturę za jazdę po drogach w różnych krajach.
— Największą korzyścią dla przewoźników może być posiadanie jednego urządzenia, a nie, jak obecnie, kilku w jednym samochodzie. Wdrożenie ogólnoeuropejskiego systemu jest już jednak spóźnione, a lukę wypełnili operatorzy kart flotowych, którzy już wystawiają przewoźnikom jedną fakturę za poruszanie się po drogach w różnych krajach — mówi Marek Cywiński. Przewoźnicy chętnie korzystają z kart flotowych, bo pozwalają na bezgotówkowy przejazd nie tylko po europejskich drogach objętych e-mytem, ale także po wielu odcinkach zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy, którzy mogą, ale nie muszą, włączyć się do europejskiego systemu opłat elektronicznych. Operatorzy kart flotowych wystawiają też użytkownikomviaToll zabezpieczenia, bez których nie mogliby oni wejść w system i rozliczać się w formule post-pay, w której wymagane jest przedstawienie przez użytkownika gwarancji. Wiele wskazuje na to, że w systemie ogólnoeuropejskim także będą konieczne. Polscy urzędnicy przewidują, że na operatora systemu „spadnie ciężar uiszczania opłat, jeśli użytkownik nie wywiąże się ze swojej części umowy”, czyli nie zapłaci za przejazd. Operator zapewne wyceni to ryzyko i rozliczy je w cenie usług lub zażąda zabezpieczeń od użytkowników. Obecnie wiele małych firm nie jest w stanie ich przedstawić, więc za przejazd po drogach objętych e-mytem płacą w formule pre-pay (70 proc. z zarejestrowanych 434 tys. firm mających prawie 800 tys. samochodów jeżdżących po drogach objętych viaToll). Dla nich jednak system ogólnoeuropejski nie będzie miał wielkiego znaczenia.
Drogi monopol
Marek Cywiński obawia się, że jeden paneuropejski operator może być drogi.
— Dlatego bardziej realne wydaje się powstanie kilku regionalnych operatorów systemów elektronicznych — uważa prezes Kapsch Telemetric Services. Jego zdaniem, jeden podmiot współpracujący z zarządcami systemów z całej Unii Europejskiej musiałby zbudować bardzo skomplikowany system kontroli i rozliczania użytkowników, który mógłby okazać się droższy od obecnie funkcjonujących na europejskich rynkach.
OKIEM PRZEWOŹNIKA
Kierowca jak saper
ANDRZEJ SZYMAŃSKI, dyrektor zarządzający firmy transportowej Dartom
Dzięki wprowadzeniu ogólnoeuropejskiego systemu kierowcy będą mogli ograniczyć się do jednego urządzenia. Obecnie mają kilka, które w dodatku często się psują. Trzeba więc na bieżąco kontrolować ich sprawność, a w razie awarii czekać na naprawę lub wymianę, co jest sporym problemem. Kij ma jednak dwa końce, bo jeśli zepsuje się jedyne urządzenie, kierowca będzie miał problem z poruszaniem się nie tylko w jednym kraju, ale w całej Europie.