Pandemia COVID-19 i wzrost popytu na środki ograniczające jej rozprzestrzenianie zmieniły strategię biznesową wielu firm — nie tylko z sektora chemicznego czy farmaceutycznego. Jedną z takich firm jest Excellence, producent soków i syropów, który z 24-procentowym udziałem jest wiceliderem rynku po Herbapolu. Miesięcznie wytwarza ich około 1,5 mln litrów — w opakowaniach o różnej pojemności, pod własnym brandem i jako marki dużych sieci handlowych. Od poniedziałku sprzedaje także, za 99,99 zł, sprowadzone z USA testy na koronawirusa. Spółka zapewnia, że mają „wysoką skuteczność”.

— Zamówiliśmy ich kilkadziesiąt tysięcy i w zależności od zapotrzebowania możemy domówić kolejne. Sytuacja zmienia się tak dynamicznie, że trudno ocenić, na jak długo wystarczą zapasy. Zainteresowanie będzie rosło, ponieważ ciągle słyszymy o dużej liczbie zachorowań, więc część osób będzie chciało się testować np. raz w tygodniu — mówi Dariusz Borowski, członek zarządu Excellence.
Słaby start
Spółka od 2014 r. notowana na NewConnect rozważa przejście na GPW. W 2019 r. miała 46,3 mln zł przychodów, co oznacza spadek r/r o około 4,5 mln zł. Zysk netto wyniósł 108 tys. zł wobec 4 tys. zł straty rok wcześniej. W pierwszym półroczu 2020 przychody Excellence były o 0,5 proc. wyższe r/r (wyniosły 21,8 mln zł), a strata urosła do 300 tys. zł z 11,5 tys. zł przed rokiem. — Z powodu nieregularnych zamówień wiosną w związku z pandemią pierwsze półrocze było nieco słabsze, niż oczekiwaliśmy. Pojawiły się też drobne koszty, wynikające m.in. ze strat produkcyjnych, co wpłynęło na wynik netto. Trzeci kwartał był już dobry, wakacje to najlepszy okres w branży napojowej — komentuje Dariusz Borowski. W całym roku też spodziewa się dobrych wyników.
Nadzieja w chemii
Excellence ma plan na polepszenie wyników. Już w ubiegłym półroczu spółka poszerzyła asortyment — zaczęła produkować i sprzedawać środki do dezynfekcji. Nie ograniczyła wytwarzania syropów, bo dzięki zrealizowanym w ostatnich latach inwestycjom w urządzenia i wzrost wydajności, które pochłonęły ok. 4 mln zł, ma zapas mocy produkcyjnych.
— Wpisaliśmy do statutu produkcję środków chemicznych do dezynfekcji i pielęgnacji. Zamierzamy utrzymać tę dodatkową działalność i rozwijać asortyment, dostosowując go do potrzeb rynkowych. Możemy produkować np. wszelkiego rodzaju środki czystości — informuje członek zarządu Excellence.
Zaznacza, że efekt rozwoju tej nogi biznesowej będzie widoczny dopiero w wynikach za IV kwartał. Na razie udział w sprzedaży środków do dezynfekcji wynosi kilka procent.
— Będzie większy, dopiero składamy oferty firmom, urzędom i instytucjom. Rozważamy też inwestycje w opakowania i urządzenia do produkcji środków dezynfekujących lub ulepszenie linii do pakowania testów na COVID-19 — mówi Dariusz Borowski.
Więcej planów
To nie koniec covidowych innowacji. 15 października Excellence podpisało umowę o współpracy z JPBC — oferują wspólnie bramki, które podczas przejścia wydzielają dezynfekującą mgiełkę. Niespełna tydzień później firma zawarła porozumienie w sprawie dystrybucji z producentem maseczek ochronnych Sequoia Tech. W obu przypadkach to dopiero początek kooperacji, dlatego trudno mówić o skali. Nowe perspektywy spółki wiążą się też z przetasowaniami w akcjonariacie, które zaszły na początku miesiąca. JR Holding ASI kupił poza systemem obrotu 16 mln akcji, które stanowią 10,14 proc. kapitału i 6,76 proc. głosów.
Głównymi akcjonariuszami pozostają: szef rady nadzorczej Marcin Ciecierski (28,89 proc. akcji i 36,63. proc. głosów) i prezes Dariusz Polinceusz (odpowiednio — 21,41 i 28,43 proc.). Excellence liczy na zlecenia produkcyjne od firm z portfela nowego inwestora.
— JR Holding planował np. sprzedaż preparatów do testowania obecności koronawirusa przy utracie smaku. Moglibyśmy je wyprodukować, podobnie jak suplementy diety albo syropy wykorzystywane w leczeniu objawów kaszlu i kataru — mówi członek zarządu Excellence.
OKIEM EKSPERTA
Gorączka złota
MAŁGORZATA KUIK, partner w firmie Grant Thornton
Dostrzegam dwie grupy firm, które dopiero zaangażowały się w działalność związaną z przeciwdziałaniem pandemii. Jedne, które potrafią szybko wychwytywać szanse rynkowe, dostrzegły w zapotrzebowaniu na środki dezynfekujące, maseczki itd. możliwość zbudowania nowej nogi biznesowej, dostosowanej do popytu. Inne uznały, że skoro notują duży spadek w podstawowej działalności, a znają procedury sprowadzania produktów z Chin, postawią na „pandemiczny biznes”. Zanim jednak sprowadziły towar i przygotowały się do sprzedaży, liczba zachorowań się unormowała, a one zostały z pełnymi magazynami. W marcu trwała gorączka złota. Wiele firm liczyło na szybkie i znaczące zyski, ale niektóre zareagowały zbyt późno. Przekonanie, że każdy może zarobić na tym segmencie, jest błędne. Nie wiadomo, czy to biznes na rok czy półtora roku, do momentu wynalezienia szczepionki czy pojawienia się kolejnego koronawirusa. Istotne jest utrzymanie ciągłości i finansowania podstawowej działalności.