FIAT zwolni kolejne 8 tys. osób. To nowy, przedstawiony wczoraj związkom zawodowym, plan restrukturyzacji. Ale związki, które już wczoraj strajkowały, oraz rząd Włoch mogą zniweczyć plany koncernu.
Wczoraj FIAT przedstawił plan restrukturyzacji. Polega on na zwolnieniu 8 tys. pracowników, głównie z włoskich fabryk. Ma to przynieść rocznie 500 mln EUR (2 mld zł) oszczędności, a strata działu produkcji samochodów spadnie z 1,25 mld EUR (5,1 mld zł) w tym roku do 300 mln EUR (1,2 mld zł) w przyszłym.
— Mamy 20-30-proc. nadwyżkę produkcji. Jeśli zredukujemy załogę, znajdzie się 2,5 mld EUR (10,2 mld zł) na tworzenie nowych samochodów — zapowiadał już miesiąc temu Giancarlo Boschetti, dyrektor zarządzający działu produkcji aut.
Niecałe dwa miesiące temu koncern zapowiedział zwolnienie 3,5 tys. osób z fabryk we Włoszech. Niewykluczone, że koszty zwolnień pokryje rząd. Jest to możliwe w przypadku spółek uznanych za przeżywające kryzys. O przyznanie takiego statusu FIAT poprosił wczoraj.
Reakcja związków zawodowych, które strajkowały przeciw planom FIAT-a, była do przewidzenia. Wciąż nie wiadomo, co zrobi rząd Włoch. We wtorek Antonio Marzano, minister przemysłu, powiedział, że szefowie FIAT-a powinni poważnie rozważyć wpływ ich planów na liczbę miejsc pracy i wynikające z tego problemy. Równie enigmatycznie wypowiedział się wczoraj w tej kwestii premier Silvio Berlusconi.
— Zobaczymy — tak brzmiała jego odpowiedź na pytanie, czy rząd przedsięweźmie jakieś kroki w sprawie FIAT-a.
Plan restrukturyzacji jest konieczny, jeśli FIAT nie chce przyspieszyć opcji sprzedaży 80 proc. działu samochodowego koncernowi General Motors. Zgodnie z umową, posiadający 20 proc. udziałów amerykański gigant będzie miał od 2004 r. opcję dokupienia pozostałych akcji włoskiego producenta aut.
— Opcja sprzedaży przewiduje rok 2004. Myślę, że to mało prawdopodobne, byśmy to przyspieszyli — zadeklarował Umberto Agnelli, członek rodziny kontrolującej FIAT-a.
Akcje FIAT-a potaniały wczoraj o 7,3 proc. — do 8,16 EUR (33,2 zł).