Film dodaje adrenaliny

ROBERT RYBARCZYK
opublikowano: 2019-02-28 22:00

Zawsze wraca do „Hrabiego Monte Christo” z Gérardem Depardieu w roli głównej. „Pulp Fiction” Quentina Tarantino uwielbia za czarny humor. Jest fanką serialu „Gra o tron”. Katarzyna Kosicka-Polak, współzałożycielka, partner Kancelarii MKZ Partnerzy, jest też współwłaścicielką i producentką studia filmowego May Way Studio.

fFilm był zawsze obecny w jej życiu. Studiowała prawo na Université Panthéon-Assas Paris II i choć mnóstwo czasu poświęcała na naukę i nie miała dużego budżetu, dwa razy w tygodniu chodziła do kina. — To był dla mnie magiczny czas. Byłam rzucona na głęboką wodę, ale dałam radę. Lubię kino francuskie. Ten głupi dowcip i fantazję. Kino oddające klimat Francji, kawiarenek i spędzanych w nich chwil. Choćby należącą już do klasyki „Amelię” Jean-Pierre'a Jeuneta. Film, który mnie zawsze wciąga, to „Purpurowe rzeki” Mathieu Kassovitza z Jeanem Reno i Vincentem Casselem — przyznaje Katarzyna Kosicka-Polak. W jej ulubionym obrazie „Hrabia Monte Christo” pojawia się motyw zemsty: Katarzyna Kosicka-Polak uważa, że ładnie rozwiązano w nim trudne sprawy, co jest bliskie pracy prawnika. Choćby przeświadczenie, że za dokonanie zbrodni czeka kara. — Reprezentując klientów, jestem nastawiona na efekt. Wszystko mam zaplanowane. Dążę do celu i cierpliwie czekam na finał. Zawsze wizualizuję sobie przebieg sprawy. Widzę wszystkie scenariusze i nastawiam się na najgorsze. Zastanawiam się, co myśli i czuje druga strona sporu? Co ja bym zrobiła? Jakie ruchy bym przedsięwzięła w jej sytuacji? Wchodzę w ich skórę. Staram się roztoczyć parasol nad moim klientem. Dać mu ochronę. Robię wszystko, by mógł się poczuć bezpiecznie.Jednocześnie dążę do tego, by mimo trudnej sytuacji ograniczyć emocje, zachować dystans... Wracając do „Hrabiego”. Filmy kostiumowe sprawiają, że przenoszę się w inny świat, w którym odpoczywam. Szczególnie ekranizacje książek Jane Austen — ujawnia prawniczka. Twórczość największej powieściopisarki epoki Regencji obejmuje najsłynniejsze chyba romanse, m.in. „Dumę i uprzedzenie” i „Rozważną i romantyczną”. Tymczasem Katarzyna Kosicka-Polak słynie w Warszawie z twardej walki sądowej, reprezentując przedstawicieli branży reklamy wielkoformatowej. Jedna z ostatnich wygranych przez nią spraw z miastem toczyła się 10 lat. Dotyczyła reklamowego nośnika LED w centrum stolicy. Kancelaria MKZ Partnerzy obsługuje także kilka projektów filmowych i wspiera prawnie instytucje, zajmujące się promocją kina. — Interesuję się filmem. Dobrze się czuję w tym środowisku. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. To mi daje adrenalinę — twierdzi prawniczka.

Ulubiony Andrzej Wajda

Na własny użytek stworzyła ranking „Najlepsze filmy — dokumentalne, fabularne — w skali od 1-10 na 9 i więcej”. Zaczyna od dokumentalnych. Pierwszy to „Sugar Man” Malika Bendjelloula. Za historię i muzykę. Potem „Most samobójców” i „Ślimaki” w reżyserii Grzegorza Szczepaniaka produkowane przez Wajda Studio. „Ślimaki” w zabawny sposób opowiadają o marzeniach. O tym, co w życiu ważne, wykorzystując historię bohaterów, którzy chcą założyć hodowlę mięczaków. — Moim ulubionym reżyserem filmowym i teatralnym pozostaje Andrzej Wajda. Współpracowałam z nim przez kilka lat jako prawnik w jego szkole. Niezwykła osobowość. Niesamowicie jasny umysł. Był człowiekiem bardzo dowcipnym, a zarazem rzeczowym i konkretnym, znającym swoją wartość. Praca z nim była przyjemnością — wspomina Katarzyna Kosicka-Polak. W kategorii filmów fabularnych w jej osobistym rankingu tuż za „Pulp Fiction” uplasowały się ekranizacje książek J.R.R. Tolkiena. Fascynuje ją motyw drogi i to, że można poświęcić wszystko, zmierzając do celu. Ale także takie efekty specjalne, które w polskim kinie są niemożliwe. Choć ma nadzieję, że to się zmieni, gdy zacznie działać ustawa o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej, wchodząca w życie w połowie lutego 2019 r. Ma zachęcać do organizowania w Polsce wysokobudżetowych, międzynarodowych koprodukcji. Będzie to wyzwanie organizacyjne dla polskich producentów, ale też szansa tworzenia kina komercyjnego na wysokim poziomie.

Praca, kino i konie

Katarzynę i Adama Ślesickich, z którymi współorganizuje My Way Studio (MWS), poznała, pracując w kancelarii prawnej dla Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy, która przekształciła się w Wajda Studio. Specjalizacja w prawie własności intelektualnej dobrze się sprawdza w branży filmowej. MWS jest ściśle związane z Fundacją Filmową im. Władysława Ślesickiego i Doc Lab Poland, który może się pochwalić sukcesami. W tym roku organizowana jest już piąta edycja tego programu dla profesjonalnych dokumentalistów. Uczestniczyły w nim projekty filmowe, które wygrały niejeden festiwal, np. „Książę i Dybuk” w reżyserii Elwiry Niewiery i Piotra Rosołowskiego. Film nagrodzony na festiwalach w Wenecji, Mińsku, Krakowie i warszawskim Docs Against Gravity. Kolejny to „Miłość bezwarunkowa” Rafała Łysaka. W 2018 r. otrzymał Złotego Lajkonika na Krakowskim Festiwalu Filmowym. „Najbrzydszy samochód świata” Grzegorza Szczepaniaka tą samą nagrodą uhonorowano rok wcześniej, obraz doceniła też publiczność Watch Docs. Prawa Człowieka w Filmie. Na ostatnim Warszawskim Festiwalu Filmowym nagrodę publiczności zdobył „Koncert na dwoje” w reżyserii Tomasza Drozdowicza. Film opowiada o dyrygencie Jerzym Maksymiuku i jego żonie.

— Kiedy znajduję czas, by po pracy w MKZ działać w MWS? To nie wszystko, bo mam jeszcze trzy konie. Jeden jest ze mną już 13 lat. Kocham konie i inne zwierzęta. Mam też dwa psy — mówi Katarzyna Kosicka-Polak. Ulubionym polskim filmem w jej osobistym rankingu jest kryminał „Jeziorak” Michała Otłowskiego. Uważa, że jest niedoceniony. Jedną z przyczyn mogła być klęska urodzaju na 39. Festiwalu Polskich Filmów w Gdyni (2014 r.). To był czas, kiedy z „Jeziorakiem” w konkursie głównym rywalizowali „Bogowie” Łukasza Palkowskiego, „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego, „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego i „Miasto 44” Jana Komasy. Ranking aktorów? Po pierwsze, Andrzej Chyra. Potem Adam Woronowicz i Magdalena Cielecka. Jej grę Katarzyna Kosicka-Polak podziwia w Nowym Teatrze, mieszczącym się po sąsiedzku, tuż przy kancelarii prawnej. Nowy Teatr ceni za jego kreatora, reżysera Krzysztofa Warlikowskiego.

Jest moc

Tak samo jak o tym, co warto zobaczyć na ekranie, godzinami może opowiadać o branżowej kuchni. Ile kosztuje rozkręcenie studia? Kto w Polsce inwestuje w dokument? Skąd fundusze? Jak są pozyskiwane? Pieniądze to głównie dotacje z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, regionalnych komisji filmowych, Mazowieckiego Instytutu Kultury i telewizji jako koproducentów. MWS wkłada know-how. Katarzyna Ślesicka poszukuje interesujących projektów, które warto wesprzeć w pozyskiwaniu funduszy, jest specjalistką od pisania wniosków i organizacji produkcji. Katarzyna Kosicka-Polak zajmuje się natomiast aspektami prawnymi. Wspólnie wybierają historie filmowe, do których są przekonane. Współpracują z ludźmi, których lubią. Prawniczka podkreśla, że choć MWS to hobby, trzeba w nie zainwestować dużo czasu, energii, ciężko pracować.

— Koszt rozkręcenia studia zależy od tego, kto tym rozkręcaniem się zajmuje. W środowisku polskiego dokumentu dominują pasjonaci, dla których bardziej od efektu biznesowego liczy się artystyczny i chęć tworzenia. Decyzja o założeniu wspólnego studia z Katarzyną Ślesicką pojawiła się w sposób naturalny, wpływ na nią miały lata współpracy. My Way Studio jest połączeniem hobby z tym, co przez kilkanaście lat robiłyśmy na co dzień w innych konfiguracjach. Ja przede wszystkim jako prawnik doradzający filmowcom. Dlatego nie musiałyśmy wkładać w to przedsięwzięcie dużych pieniędzy. Oprócz minimalnego kapitału założycielskiego miałyśmy nasz know-how. Katarzyna Ślesicka — cenną umiejętność zarządzania produkcją i pozyskiwania pieniędzy od instytucji, wspierających kino artystyczne, ja — wiedzę prawniczą, wynikającą z analizy umów i znajomość filmowych procedur. Inwestycja w kino jest jak gra w ruletkę: czasem wypali i przyniesie zyski, czasem, mimo dobrych perspektyw, produkcja jest deficytowa — tłumaczy Katarzyna Kosicka-Polak.

Jej zdaniem, mało kto poza nielicznymi firmami z dużym kapitałem decyduje się zainwestować z własnej kieszeni nawet w komercyjne fabuły. Coraz popularniejsze są międzynarodowe koprodukcje, choć ich budżet też zależy od kredytów, specjalnie tworzonych funduszy. W Polsce kredyty na preferencyjnych warunkach oferuje Bank Gospodarstwa Krajowego. Producenci nie traktują jednak filmów dokumentalnych jak inwestycji, które przyniosą duży dochód. Liczy się to, że polskie dokumenty zdobywają nagrody na międzynarodowych festiwalach i coraz częściej są pokazywane w kinach.

Choćby „Książę i dybuk” o Michale Waszyńskim (1904-65), polskim reżyserze i producencie filmowym, który zrobił karierę w Hollywood. W kinach wyświetlany był film Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham”, a ostatnio „Wieś pływających krów” Katarzyny Trzaski. Dużą frekwencją cieszą się poświęcone dokumentom festiwale, takie jak Krakowski Festiwal Filmowy, Millennium Docs Against Gravity, Watch Docs. Prawa człowieka w filmie. Nawet Warszawski Festiwal Filmowy ma Konkurs Filmów Dokumentalnych.

— W zeszłym roku miałam przyjemność uczestniczyć w sekcji Industry tego festiwalu i jako prawnik doradzać dokumentalistom. Dużo dobrego dla polskiej produkcji dokumentalnej robi kanał HBO, który współprodukował „K2. Dotknąć nieba” Elizy Kubarskiej, „Królową ciszy” Agnieszki Zwiefki, „Love Express” Kuby Mikurdy czy nagrodzoną Europejską Nagrodą Filmową „Komunię” Anny Zameckiej — wylicza Katarzyna Kosicka-Polak. A kiedy już zrealizuje projekt i czyta na branżowym portalu climb.pl: „K2. Dotknąć nieba”, dokument współprodukowany przez HBO, reż. Eliza Kubarska. Jest moc! — co wtedy czuje?

— Radość i satysfakcję, że robimy coś dobrego. W przypadku „K2” to jak zdobycie jednego ze szczytów na mojej drodze zawodowej — cieszy się Katarzyna Kosicka-Polak.

Kolejna radość? Łukasz Żal, operator filmowy nominowany do Oscara za „Idę”, a w tym roku za „Zimną wojnę” Pawła Pawlikowskiego, robił zdjęcia do nominowanego do Oscara filmu dokumentalnego „Joanna” (2013 r.), przy którym Katarzyna Kosicka-Polak pracowała jako prawnik Wajda Studio. Ze studiem Łukasz Żal współpracował również przy nagradzanym dokumencie „Paparazzi” (2011 r.). Ten projekt przygotowywała od samego początku.

Kobiety! Do filmu!

Na Facebooku MWS można przeczytać: „Tylko 12 proc. pełnometrażowych filmów fabularnych w Polsce jest robionych przez kobiety. Dziewczyny, bierzmy się do roboty!”.

— Wspieramy kobiety. W polskim kinie jest dużo utalentowanych pań. Agnieszka Holland, Kinga Dębska czy Agnieszka Smoczyńska są znane. Ale tak naprawdę podstawę polskiego biznesu filmowego stanowią nieznane organizatorki produkcji. Bez nich nie powstałoby żadne dzieło. Szkoda, że te kobiety rzadko obejmują ważne stanowiska w instytucjach odpowiedzialnych za kształt polskiego kina. Liczę, że kiedyś to się zmieni. Dlatego na zeszłorocznym Festiwalu Filmowym wspierałam inicjatywę Kobiety Filmu — twierdzi Katarzyna Kosicka-Polak.

Zapewnia, że to przypadek, ale projektami, nad którymi teraz pracują w MWS, są dokumenty o kobietach. Pierwszy to „Furia” w reżyserii Krzysztofa Kasiora o Aleksandrze Roli, zawodniczce MMA. Następny — o słynnej śpiewaczce Marcelli Sembrich, pierwszej Polce występującej w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Trzecią produkcją jest film Agnieszki Zwiefki „Wika!” o najstarszej polskiej didżejce.

— W My Way Studio pracujemy głównie nad filmami, których tematy są nam bliskie. Mniej ważny jest dla nas aspekt komercyjny, bardziej artystyczny. I nie zamierzamy od tego odchodzić — zapewnia Katarzyna Kosicka-Polak. &