Finansiści idą na zieloną trawkę

Grzegorz Brycki
opublikowano: 1999-01-06 00:00

Finansiści idą na zieloną trawkę

Wielkość zysku coraz częściej decyduje, kogo zwolnić z pracy

Rok 1998 był rekordowy pod względem liczby zwolnionych pracowników w wysoko rozwiniętych krajach. Pojawiło się ciekawe zjawisko — masowe redukcje nie dotykają już tylko słabo wykształconych robotników, ale także doświadczonej kadry renomowanych instytucji finansowych.

Według najnowszych danych, jedynie w USA do końca października firmy zapowiedziały zwolnienie prawie 523 tys. pracowników. Zdaniem Johna Challengera z firmy Challenger Gray & Christmas, w 1998 r. pracę straciło 625 tys. ludzi, o 10 tys. więcej niż w rekordowym pod tym względem roku 1993.

Nie jest jednak najgorzej, skoro na każde 57 likwidowanych stanowisk powstaje 110 nowych, a przeciętne zarobki są wyższe o 6,9 proc. Amerykanie mogą pochwalić się najniższą od lat stopą bezrobocia — w listopadzie roku 1998 wyniosła ona 4,4 proc. i po raz pierwszy w historii była niższe niż w Japonii.

Bez sentymentów

Analitycy podkreślają, że dawniej — z powodu automatyzacji — zwalniano przede wszystkim niewykwalifikowanych robotników. Teraz pracę może stracić każdy, jeśli tylko zarząd zatrudniającej go firmy dojdzie do wniosku, że dalsze utrzymywanie stanowiska jest ekonomicznym nonsensem.

Dla inwestorów duże fluktuacje na rynku pracy świadczą jedynie o zdrowych podstawach gospodarki, w której jedne sektory upadają, a inne się rodzą.

Bezpiecznie nie mogą się czuć nawet pracownicy zatrudnieni w sektorze high-tech. Kryzys na rynku półprzewodników sprawił przykładowo, że jedynie w USA w branży elektronicznej zlikwidowano w ubiegłym roku ponad 125 tys. miejsc pracy.

Wojna cenowa na niemieckim rynku telekomunikacyjnym spowoduje do 2000 r. utratę pracy 20 tys. spośród 184 tys. ludzi zatrudnionych przez Deutsche Telekom. Mimo wzrostu sprzedaży o połowę, szwedzki producent telefonów komórkowych Ericsson zamierza wkrótce zwolnić 10 tys. pracowników.

Na litość nie mają co liczyć pracownicy sektora surowcowego przeżywającego dotkliwy spadek cen. Masowe zwolnienia ogłosiły już niektóre kompanie naftowe oraz producenci metali kolorowych.

Rzeź niewiniątek

Zamieszanie na giełdach, objawy spowolnienia światowej gospodarki, fuzje i przejęcia oraz wzrost konkurencji sprawiły, że do skóry dobrano się także pracownikom sektora finansowego w największych centrach kapitału — Nowym Jorku i Londynie. Jedynie w USA pracę w finansach straciło ponad 50 tys. ludzi.

Kryzys w Azji i Rosji spowodował spadek popytu na usługi banków organizujących emisje obligacji dla rynków wschodzących. Przed kryzysem emisją obligacji dla emerging markets zajmowało się w samym tylko Londynie ponad 25 instytucji. Tymczasem na rynku jest miejsce dla mniej niż 10.

Analitycy uważają, że w ciągu kilku lat na europejskim rynku obligacji pozostanie jedynie pięć lub sześć banków inwestycyjnych plasujących nowe obligacje. Rok 1998 pokazał, że szansę na przeżycie mają tylko największe instytucje, które powiększyły swój udział w rynku kosztem mniejszych konkurentów. Gwoździem do trumny małych firm stanie się prawdopodobnie wprowadzenie euro.

Czystki w londyńskim City dopełniła giełda terminowa LIFFE, która zamierza zwolnić wkrótce aż 600 spośród 1000 zatrudnionych. Zdaniem zarządu LIFFE, gdyby nie redukcje, rynek dalej traciłby klientów na rzecz szwajcarsko-niemieckiej giełdy Eurex.

Zamiast nagrody

Odchudzają się też amerykańskie banki. Citigroup, powstały w wyniku fuzji Citicorp i Travelers, zamierza poprawić swoje fatalne wyniki finansowe wysyłając na zieloną trawkę ponad 10 tys. pracowników. Do końca roku Me- rrill Lynch zamierza zwolnić ponad trzy tysiące pracowników, tj. pięć procent ogółu zatrudnionych. W ślad za Merrill poszedł też JP Morgan, który chce odchudzić personel o pięć proc. Racjonalizacja zatrudnienia po przejęciu Bankers Trust przez Deutsche Bank to redukcja 5,5 tys. miejsc pracy, głównie w Nowym Jorku i Frankfurcie.

Menedżerowie z Wall Street z rozrzewnieniem wspominają ubiegły rok, kiedy zamiast wymówień otrzymywali wysokie świąteczno-noworoczne bonusy.