Bogdan Góralczyk: finansjera ratuje Brazylię i swoje interesy
GROŹBA KRYZYSU: Brazylia pociągnęłaby za sobą niemal wszystkie państwa latynoamerykańskie, a to musiałoby bardzo negatywnie wpłynąć na koniunkturę na całej zachodniej półkuli. fot. Małgorzata Pstrągowska
Międzynarodowy Fundusz Walutowy wyasygnował duże sumy, ale nie uratował Tajlandii, Korei Płd. i Rosji, a Indonezję wręcz pogrążył. Został mocno skrytykowany. Henry Kissinger, Milton Friedman i Jeffrey Sachs niezależnie od siebie ganiąc Fundusz sugerowali, by przywrócić mu pierwotny status — doradczy i opiniotwórczy. Biurokraci przestaliby więc rozdawać ogromne sumy państwom najbardziej potrzebującym.
TAK WIĘC przy kolejnej próbie, jaką jest pomoc pogrążonej w poważnym kryzysie Brazylii, ósmej gospodarki świata, MFW wziął się wreszcie poważniej do pracy. Wstępne rezultaty zdają się przekraczać oczekiwania. Przedstawiony w połowie tego miesiąca pakiet pomocy dla Brazylii opiewa aż na 41 mld dolarów i jest wspólnym przedsięwzięciem MFW i Banku Światowego (po 4,5 mld USD), Unii Europejskiej (7,5 mld), USA (5 mld), a także Japonii, Kanady i być może Szwajcarii. W odwodzie pozostają jeszcze prywatne banki, także gotowe przystąpić do akcji.
Ta determinacja kręgów finansowych zdaje się potwierdzać wcześniejsze obawy, że w ostatnich miesiącach naprawdę groził nam globalny kryzys. Jego zarzewiem mogła stać się Brazylia, z której od września uciekło około 30 mld USD spekulacyjnego, krótkoterminowego kapitału. Bank centralny z determinacją bronił kursu reala, w efekcie czego w niespełna dwa miesiące rezerwy walutowe Brazylii spadły niemal o połowę, do poziomu 40-45 mld USD, co jest stanowczo za mało, jak na gospodarkę tych rozmiarów.
GDYBY W BRAZYLII doszło do krachu, moglibyśmy mieć do czynienia z efektem domina. Brazylia pociągnęłaby za sobą niemal wszystkie państwa latynoamerykańskie, a to musiałoby bardzo negatywnie wpłynąć na koniunkturę na całej zachodniej półkuli, jedynym, obok Unii Europejskiej, regionie na świecie zapewniającym wzrost gospodarczy i stabilność. Tak więc włączenie się USA, Kanady i UE do akcji MFW jest oparte na niezwykle solidnych podstawach, wynika bowiem z dbałości o własne interesy.
WSZYSTKO TO pozwala snuć ostrożnie optymistyczne prognozy, jeśli chodzi o przyszłość Brazylii. Jeśli tamtejsze władze będą postępować odpowiedzialnie, jeśli upłynnią kursy reala, będą odpowiednio sterowały stopą procentową, a przede wszystkim uwolnią się od nadmiernego balastu krótkoterminowego zadłużenia — to Brazylia będzie uratowana.
CZY TO zarazem koniec globalnego kryzysu? Niezupełnie. To tylko interwencja w najbardziej zapalnym punkcie. Jeśli przyniesie spodziewane i pożądane rezultaty, to może odwrócić niekorzystne trendy, ale pozostanie nadal wiele zagrożeń. Japonia, druga co do wielkości gospodarka świata, boryka się z największą recesją po II wojnie światowej. Jej końca nie widać. Gabinet Primakowa w Rosji podjął już niebezpieczną, a być może nawet nieodpowiedzialną decyzję, by wypłacać zaległe pensje i emerytury dodrukowanymi pieniędzmi.
A TURBULENCJE trwają przecież nie tylko w Rosji, ale i na Dalekim Wschodzie. Tajlandia i Korea Płd. jeszcze się nie otrząsnęły, a Indonezja najwyraźniej wchodzi w nową fazę kryzysu, już nie tylko gospodarczego, ale i politycznego.
Nadal wrze w naczyniach połączonych światowej gospodarki. Czy się uspokoi? Bez wyeliminowania przyczyn na pewno nie. A te przyczyny są nadzwyczaj poważne, bowiem chodzi o skostniałe struktury i ludzką mentalność. I to nie tylko w Rosji czy w Indonezji. Także w najważniejszych instytucjach światowego systemu finansowego. Bez zmiany systemu instytucjonalnego światowych finansów, bez zmiany metod ratowania państw pogrążonych w kryzysie, a przede wszystkim bez wypracowania metod kontroli prywatnych funduszy, hasających po światowych rynkach z miliardowymi sumami krótkoterminowych kredytów, świat nie wyjdzie na prostą. Interwencja w Brazylii może uratować jedno zagrożone państwo, ale na chroniczną chorobę cierpi cały system.
Bogdan Góralczyk jest politologiem, ekspertem Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego