Firma windykacyjna Kaczmarski Inkasso zapytała przedsiębiorców o to, czy weryfikują wiarygodność finansową swoich kontrahentów przed realizacją umowy. Twierdząco odpowiedziało aż 71 proc. ankietowanych, ale z tego grona zaledwie 40 proc. bada sytuację finansową wszystkich partnerów biznesowych. Natomiast 41 proc. spółek sprawdza tylko tych, o których nie ma żadnych informacji.
Przy tym swoich kontrahentów weryfikują najczęściej duże firmy i te, które działają w branży produkcyjnej. Aż jedna trzecia przedsiębiorców sprawdza partnerów tylko wtedy, gdy wartość zlecenia jest wysoka.
Jakub Kostecki, prezes Kaczmarski Inkasso, przekonuje, że warto weryfikować wszystkich.
– Z naszego doświadczenia w obsłudze wierzytelności wynika, że stali i dobrze znani klienci też nie płacą i nie jest to rzadkie zjawisko – mówi Jakub Kostecki.
Firmy, które weryfikują wypłacalność partnerów przed rozpoczęciem współpracy, najczęściej (47 proc. wskazań) robią to poprzez sprawdzenie ich w biurach informacji gospodarczej. Popularne jest też analizowanie danych finansowych publikowanych w Krajowym Rejestrze Sądowym (blisko 44 proc.), a także czytanie informacji w internecie, m.in. na forach i giełdzie wierzytelności (ponad jedna trzecia odpowiedzi). Część przedsiębiorców prosi klientów o dostarczenie zaświadczeń o niezaleganiu należności dotyczących ZUS i opłaceniu podatków. Inne, mniej popularne metody, to poszukiwanie informacji w izbach gospodarczych, rozpoznanie prowadzone wśród klientów potencjalnego partnera biznesowego (26 proc.) oraz raport z wywiadowni gospodarczej (18 proc.).
Z badania wynika także, że aż 64 proc. nie zdecydowałoby się na współpracę z firmą, która jest dłużnikiem. Jednak aż 36 procent badanych firm stwierdziło, że nawiązałoby relacje handlowe z taką spółką.
Firmy, które są gotowe przeprowadzić transakcje z dłużnikiem, wskazują, że wymagałyby od takiego klienta zabezpieczeń. Prawie połowa zażądałaby pełnej płatności za towar lub usługę przed realizacją zamówienia, 43 proc. wzięłaby zaliczkę, a 39 proc. zastosowałaby specjalne zapisy w umowie. Tylko 2 proc. firm nie oczekiwałoby żadnych zabezpieczeń.
– Ci, którzy zabezpieczają się pełną płatnością przed sfinalizowaniem transakcji, niczym nie ryzykują. Ale pozostali już tak. Przyjęcie samej zaliczki może oznaczać, że firma sprzeda towar, a zostanie tylko z niewielką kwotą od kontrahenta. Podobnie jest z zapisami w umowie. Łatwo sformułować w niej obostrzenia na wypadek braku zapłaty, ale trudniej je wyegzekwować – ocenia Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy.
Dodaje, że w przypadku firmy, która zalega już komuś z regulowaniem zobowiązań, prawdopodobieństwo braku zapłaty jest bardzo duże. Lepiej więc dmuchać na zimne.