Część firm będzie musiała udowodnić, że ma wystarczające kompetencje, by realizować duże projekty IT. Inne będą miały okazję oczyścić konto, dowodząc, że są w stanie zdobywać wartościowe zamówienia bez praktyk korupcyjnych.Fundusze unijne — tak Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, odpowiada na pytanie, co będzie najważniejsze dla branży IT w 2015 r.

W ostatnich dniach grudnia ruszyły pierwsze konkursy na dotacje w programie Cyfrowa Polska, w którym jest prawie 700 mln EUR, czyli około 3 mld zł, na informatyzację administracji.
— Ruszają pierwsze konkursy dla instytucji publicznych na dotacje na projekty IT. To będzie bardzo ważne rozdanie , bo zdecyduje o tym, jak będą wyglądałynajbliższe trzy — cztery lata na rynku publicznym — podkreśla Wacław Iszkowski.
Jego zdaniem, istotne będzie także to, jak te projekty zostaną przygotowane pod kątem zamówień publicznych. Od wielu lat izba krytykuje sposób wybierania dostawców usług i rozwiązań IT w przetargach. Chodzi głównie o stosowanie kryterium najniższej ceny oraz spychanie na drugi plan jakości i terminowości realizacji. Szansę, jaką jest dla branży IT program Cyfrowa Polska, dostrzegają także inwestorzy giełdowi.
Akcje największych spółek informatycznych od kilku miesięcy drożeją. W porównaniu z końcem 2013 r. walory Asseco Poland czy krakowskiego Comarchu zyskały prawie 20 proc. Podobnie było, gdy uruchamiano poprzednierozdania funduszy unijnych na rządowe IT. Sektor publiczny to największy odbiorca usług firm informatycznych. Dlatego analitycy oceniają, że potężny zastrzyk pieniędzy (cały program Cyfrowa Polska jest wart ponad 9 mld zł) pobudzi branżę, która przez ostatnie dwa lata była pogrążona w marazmie. Według Audytela, w latach 2014-19 polski rynek IT będzie rósł w tempie 9 proc. rocznie, a jego wartość przekroczy próg 50 mld zł.
— Wdrożenie programu Cyfrowa Polska pozytywnie wpłynie na rynek. Będzie to widoczne zwłaszcza w drugiej połowie roku, kiedy na konta przedsiębiorców powinny wpłynąć pieniądze z programów unijnych — mówi Magdalena Urbańska z Atende.
Zwraca uwagę, że nowe rozdanie funduszy unijnych jest dla branży także wyzwaniem. Część firm będzie musiała udowodnić, że ma wystarczające kompetencje, by realizować duże projekty IT. Inne będą miały okazję oczyścić konto, dowodząc, że są w stanie zdobywać wartościowe zamówienia w sektorze publicznym bez praktyk korupcyjnych, jakie wyszły na jaw w trakcie infoafery.
Branża IT nie będzie jednak żyła samymi funduszami unijnymi. Dla Leszka Hołdy, prezesa Integrated Solutions, informatycznego ramienia Orange Polska, największym wyzwaniem technologicznym w tym roku będzie bezpieczeństwo.
— W ciągu ostatniego półrocza nie było miesiąca, w którym nie słyszelibyśmy o kolejnych cyberatakach. Najczęściej dotyczyły one instytucji finansowych, spółek skarbu państwa, banków i rynku e-commerce. To jednak tylko kropla w morzu realnego zagrożenia, jakie kryje się pod hasłami DDoS, phishing czy malware — mówi Leszek Hołda.
Cyberprzestępstwa są nie tylko liczniejsze, ale też bardziej zaawansowane pod względem technicznym. To efekt komercjalizacji segmentu hakerskiego. Za atakami nie stoją już cyberaktywiści, walczący z globalnymi korporacjami czy ideologiami, lecz coraz lepiej zorganizowany ogólnoświatowy biznes, w którym główną rolę odgrywają armie hakerów z takich państw, jak Chiny, Rosja czy Korea Północna.
O tym, jak dużym są zagrożeniem, w listopadzie przekonała się firma Sony, która straciła około 100 terabajtów wrażliwych danych. Amerykańskie FBI oskarżyło o atak Koreę Północną, a niektóre tropy wiodą do Rosji.