Z koronawirusem zmagamy się już ponad rok, ale dopiero teraz widać realny wpływ pandemii na sytuację finansową przedsiębiorstw. Zdecydowanie rośnie liczba niewypłacalnych podmiotów. W pierwszych trzech miesiącach 2021 r. było ich aż 515, o 122 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2020 r. – wynika z analizy firmy Coface.

Uproszczona restrukturyzacja
Zdaniem Grzegorza Sielewicza, głównego ekonomisty Coface w Europie Centralnej, sytuacja płynnościowa biznesu odzwierciedla trudności, których doświadczały przedsiębiorstwa na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Widać to dopiero teraz, bo działania pomocowe ograniczyły wpływ pandemii na firmy w pierwszych miesiącach zawirowań.
Ponadto na wzrost liczby niewypłacalności duży wpływ miało wprowadzenie tzw. uproszczonej restrukturyzacji, którą przewidziała tarcza antykryzysowa 4.0. To postępowanie cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem firm. W pierwszych trzech miesiącach tego roku 161 przypadków niewypłacalności ogłosiły sądy, a 354 – podmioty gospodarcze w ramach uproszczonej restrukturyzacji. Takie postępowania stanowiły aż 69 proc. wszystkich niewypłacalności.
– Uproszczona restrukturyzacja to skuteczne narzędzie pozwalające wyjść na prostą. Dłużnik objęty nią może skupić się na wdrażaniu rozwiązań restrukturyzacyjnych, a wierzyciele nie mogą zatrzymać jego działania operacyjnego wszczęciem egzekucji – mówi Grzegorz Sielewicz.
Wśród postępowań sądowych najwięcej ogłoszono upadłości likwidacyjnych – 93. Jednak ich liczba spadła w ciągu roku aż o jedną trzecią. Jednym z powodów może być fakt, że praca sądów w marcu była utrudniona ze względu na trzecią falę pandemii i nieobecności pracowników. Kolejny powód to wsparcie kierowane do poszkodowanych firm.
– Podobną tendencję obserwujemy także w większości innych krajów. Wprowadzone działania pomocowe przyczyniły się do spadku liczby upadłości, które powinny znacznie wzrosnąć w przypadku tak rozległego kryzysu. Jednak wsparcie nie będzie generowane w nieskończoność, a część firm nie utrzyma się na rynku bez instrumentów pomocowych – uważa Grzegorz Sielewicz.
Jego zdaniem tempo ożywienia gospodarczego w dużej mierze będzie zależało od sytuacji pandemicznej. W przypadku rosnącej lub utrzymującej się na wysokim poziomie liczby zachorowań na COVID-19 i powolnego tempa szczepień utrzymanie ograniczeń będzie konieczne. Pomimo wsparcia i elastycznego podejścia biznesu do prowadzenia działalności w trakcie pandemii liczba niewypłacalności będzie rosła.
Jakie branże ucierpiały
Wzrost liczby niewypłacalności w pierwszym kwartale tego roku można było zaobserwować we wszystkich branżach.
– Jego skala odzwierciedla sytuację związaną z obostrzeniami i kolejnymi lockdownami, które w różny sposób dotykały poszczególnych sektorów gospodarki – mówi Barbara Kamińska, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface.
Najlepiej radzi sobie produkcja, w przypadku której liczba niewypłacalności wzrosła o 34 proc. Niewielki wzrost to efekt tego, że w czasie kolejnych fal pandemii fabryki nie były masowo zamykane.
– To zasługa z jednej strony wypracowanych procedur sanitarnych, z drugiej dobrego popytu wewnętrznego i stabilnego zapotrzebowania na polskie produkty u największych importerów, m.in. w Niemczech – mówi Barbara Kamińska.
Największy wzrost liczby przypadków niewypłacalności zanotował transport - aż o 236 proc. Dalej są usługi (220 proc.), handel (135 proc.) i budownictwo (77 proc.).
Warto dodać, że to przedsiębiorstwa usługowe zostały przez pandemię na całym świecie najmocniej dotknięte. Problemy ma hotelarstwo, gastronomia, branża eventowa i doradczo-szkoleniowa.
– Usługodawcy stanowili 30 proc. ogółu wszystkich bankructw lub restrukturyzacji. Niechlubne wzrosty zarejestrowano praktycznie we wszystkich kategoriach usług – mówi Barbara Kamińska.
Natomiast działalność handlowa była w minionym kwartale źródłem 20 proc. wszystkich niewypłacalności. Kolejne zamknięcia centrów handlowych, ograniczenia w przemieszczaniu się czy odwołany sezon narciarski stanowiły spore obciążenie dla podmiotów aktywnych w handlu, mimo wciąż dużego zakresu pomocy publicznej. Natomiast branża budowlana boryka się obecnie ze znacznie zmniejszonymi inwestycjami sektorów prywatnego i samorządowego. Wobec niedostatecznego popytu zwiększa się presja na ceny, co może być szczególnie trudne do udźwignięcia przez drobniejszych podwykonawców.
Kryzys dotknął też rolnictwo. Liczba niewypłacalności wzrosła w przypadku tego sektora o 150 proc.