Flipperzy stąpają po kruchym lodzie

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2020-06-23 22:00

Inwestowanie w nieruchomości do remontu może być bardzo zyskowne, ale ryzyko rośnie

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zarabiać na handlu nieruchomościami do remontu. 
  • ile zarabia flipper
  • na co powinien uważać inwestując w nieruchomości 
  • czy można zarabiać na mieszkaniach kupowanych od dewelopera 

Flipping to coraz powszechniejszy sposób zarabiania na nieruchomościach. Polega na zakupie mieszkania w złym stanie, wyremontowaniu go i sprzedaży z zyskiem.

WYSOKA POPRZECZKA:
WYSOKA POPRZECZKA:
Flipping wydaje się prosty, jednak diabeł tkwi w szczegółach. Analitycy twierdzą, że trzeba mieć ogromną wiedzę z dziedziny nieruchomości, budowlanki i wykończenia wnętrz, by dobrze sobie radzić na tym rynku.
Fot. AdobeStock

— Zwykle taki proces powinien się zamknąć w sześciu miesiącach. Flipper odzyskuje zainwestowany kapitał i — po odliczeniu kosztów remontu — otrzymuje zysk, a następnie powtarza cały proces — wyjaśnia Aleksander Skirmuntt, pełnomocnik ds. rynku pierwotnego w firmie Maxon Nieruchomości.

Intratny lifting

Mieszkania odnowione przez flipperów łatwo rozpoznać — najczęściej są wyposażone w meble znanych sieciówek i idealnie przygotowane do sprzedaży.

— Mają niewielką powierzchnię z 1-2 pokojami, choć niektórzy specjalizują się w tzw. gotowcach inwestycyjnych. Maksymalnie wykorzystują każdy metr i wydzielają np. dodatkowe pokoje — mówi Marcin Jańczuk, dyrektor marketingu i PR w firmie Metrohouse.

Flipperzy najczęściej kupują za gotówkę. Wchodzą też w spółki z innymi podmiotami.

— Pojawia się inwestor, który kupuje nieruchomość. Z kolei flipper, korzystając ze swojego doświadczenia, wykańcza ją i sprzedaje, a zyskiem dzielą się według ustalonych wcześniej proporcji — tłumaczy Bartłomiej Baranowski, analityk serwisu Domiporta.pl.

Choć flipping kojarzy się często wyłącznie z mieszkaniami używanymi, pośrednicy twierdzą, że łowcy zaczęli rozpuszczać wici także na rynku pierwotnym.

— W tym przypadku flipper „zabiera” od dewelopera gotowe mieszkania, które z różnych względów się nie sprzedały na etapie realizacji inwestycji, przebudowuje je, często zmienia rozkład, wykańcza pod klucz i sprzedaje drożej. Często są to transakcje, w których flipper wpłaca deweloperowi tylko 10 proc. wartości mieszkania i dopłaca po znalezieniu nabywcy — tłumaczy Aleksander Skirmuntt.

Dawniej flipping miał nieco inny charakter i był znany w branży jako cesja, czyli przeniesienie praw do mieszkania na podmiot trzeci.

— Zdarzały się sytuacje, że mieszkania były kupowane na etapie dziury w ziemi, gdy cena jest atrakcyjniejsza. Następnie, w miarę upływu czasu oraz postępu prac budowlanych, wystawiane były oferty cesji, w których cena metra kwadratowego była znacznie wyższa niż w umowie deweloperskiej. Jakiś czas temu podjęliśmy decyzję, by ograniczyć możliwość cesji dotyczącej naszych przedsięwzięć deweloperskich — mówi Zbigniew Juroszek, prezes Atala.

Niepewna przyszłość

Według analityków flipping jednego mieszkania może dać 10-30 tys. zł zysku.

— To kilka procent wartości zakupionej nieruchomości. Pojawiają się też doniesienia o zyskach sięgających nawet 100 proc. Abstrahując od tego, że diabeł może tkwić w szczegółach tej kalkulacji, trzeba pamiętać, że ten biznes nie kręci się sam. Zanim ktoś rzuci pracę i postanowi spieniężyć albo zastawić cały majątek, powinien pamiętać, że nawet 20-30 proc. transakcji się nie udaje i zysku nie ma wcale — ostrzega Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Łowcom okazji nie będzie sprzyjała także obecna niepewna sytuacja gospodarcza.

— Można się spodziewać ograniczenia działalności flipperów. Łatwiej będzie kupić mieszkanie w atrakcyjnej cenie, ale może być problem z jego szybką odsprzedażą. Flipper musi natomiast szybko obracać kapitałem — raczej nie może sobie pozwolić na utknięcie w niesprzedanym mieszkaniu, w które zainwestował kilkasettysięcy złotych — mówi Aleksander Skirmuntt.

O możliwych problemach takich inwestorów mówi także Bartłomiej Baranowski.

— Z jednej strony to dobry czas na poszukiwanie okazji, z drugiej jednak lepiej być flipperem, gdy ceny nieruchomości nieustannie rosną, niż wtedy, gdy stoją w miejscu bądź podlegają korekcie — podkreśla Bartłomiej Baranowski.

OKIEM ANALITYKA

Bez uzasadnienia

JAROSŁAW JĘDRZYŃSKI, ekspert portalu RynekPierwotny.pl

W przypadku nowych mieszkań flipping jest działalnością pozbawioną sensu. Jedną z głównych zalet nabycia lokum od dewelopera jest bowiem możliwość wykończenia go zgodnie z własnym gustem, upodobaniami, preferencjami i w pożądanym standardzie. Po co więc wydawać kilkaset tysięcy złotych na mieszkanie wykończone przez flippera w sposób przypadkowy, a co gorsza zazwyczaj ekonomiczny — z użyciem najtańszych materiałów?