Formuła o rozszerzeniu UE budzi kontrowersje

Mirosława Wszelaka
opublikowano: 2000-12-12 00:00

Formuła o rozszerzeniu UE budzi kontrowersje

Szczyt UE w Nicei daje Polsce duże szanse na uzyskanie szybkiego członkostwa, a obiecany na 2004 r. udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest najpóźniejszym terminem naszego wejścia do UE — uważa część polskich dyplomatów. Niektórzy jednak ostrzegają przed pochopną interpretacją unijnych deklaracji.

Połowiczny sukces — tak szczyt UE w Nicei określa większość europejskich polityków. Jednak dla polskich negocjatorów zakończył się on wyjątkowo pomyślnie. Powodem do radości jest ustalenie przez państwa członkowskie formuły, że „UE stworzy warunki zakończenia negocjacji przez najlepiej przygotowaną grupę państw kandydackich w końcu 2002 r. i ma nadzieję, że państwa te wezmą udział w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. ”. Zdaniem premiera Jerzego Buzka, to unijne ustalenie toruje drogę do szybkiego członkostwa naszego kraju w UE.

— Będziemy w Unii najpóźniej w 2004 roku, choć my nadal stawiamy na 2003 rok — dodaje premier.

Właśnie określenie daty na szczycie premier uznał za sukces polityki rządu. Jednak jeszcze nie tak dawno część polskich negocjatorów ostrzegała przed pochopną interpretacją unijnych sformułowań.

Zdaniem Jana Truszczyńskiego, ambasadora Polski przy UE w Brukseli, ta deklaracja wcale nie jest gwarancją i nie przesądza o zamknięciu procesu negocjacji oraz ratyfikacji traktatu akcesyjnego Polski przed 2004 r.

— Formuła, jaką przedstawiły w Nicei państwa „piętnastki”, jest deklaracją, która będzie wiążąca jedynie w politycznym wymiarze — mówi Jan Truszczyński.

W polskich rękach

W Nicei „piętnastka” potwierdziła również wolę zakończenia negocjacji z Polską najpóźniej w 2002 r. oraz dokończenie reformy instytucjonalnej Unii. Zgodnie z harmonogramem, jaki KE przedstawiła w „Strategii rozszerzenia” 8 listopada, najtrudniejsze kwestie — w tym rolnictwo — miałyby być przedmiotem dyskusji dopiero w pierwszej połowie 2002 r., a nie jak zakładali polscy negocjatorzy — w drugiej połowie 2001. Jednak Bruksela zakończenie negocjacji uzależnia od postępów Polski.

Tak jak Hiszpania

W Nicei ustalono też, że w przyszłości w Radzie UE Polska otrzyma 27 głosów, tyle samo co Hiszpania. Jeszcze dwa dni temu nie było to takie pewne. Nieznacznie większą liczbą 29 głosów będą dysponowały Niemcy, Wielka Brytania, Francja i Włochy.

Debata nad reformą instytucji europejskich — jak wcześniej przewidywano — nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Jej dokończenie zapowiedziano na 2004 r. podczas kolejnej Konferencji Międzyrządowej, w której Polska ma szansę uczestniczyć jako pełnoprawny członek.

— Nicea to nieśmiały krok, ale krok do przodu — podsumował szczyt Wim Kok, premier Holandii.