Fotowoltaika już nie grzeje inwestorów

Adam Torchała
opublikowano: 2021-05-16 20:00

Hasło „fotowoltaika” jeszcze kilkanaście miesięcy temu budziło w inwestorach z GPW i NewConnect spore emocje i było przepustką do giełdowych zwyżek. Dziś nastroje się mocno ostudziły, a w notowaniach fotowoltaicznych spółek próżno szukać dawnego entuzjazmu

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jak daleko od szczytów są notowania spółek z branży fotowoltaicznej,
  • jaka jest główna przyczyna przeceny,
  • jakie wyniki w I kwartale osiągnęły spółki z branży,
  • jakie są szanse na odbicie notowań.

W Polsce trwa fotowoltaiczny boom. Według danych z 31 marca 2021 r. moc zainstalowana fotowoltaiki w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym wyniosła 4469,8 MW. Dla porównania na początku tego roku było to 3935,74 MW, czyli o 534 MW mniej. Na początku 2019 r. moc zainstalowana fotowoltaiki sięgała 558 MW. Postęp jest więc ogromny.

Taki boom nie mógł zostać przeoczony przez inwestorów, dlatego akcje spółek fotowoltaicznych już w 2019 r. przyniosły inwestorom kilkusetprocentowe stopy zwrotu. Gorączka była tak wysoka, że jeden z przedstawicieli branży – Columbus Energy – został głosami czytelników pb.pl i bankier.pl wybrany „Mistrzem GPW 2019 roku”. Mimo chwilowej korekty także w I połowie 2020 akcje spółek z powiększającej się branży mocno drożały. W ostatnich miesiącach inwestorzy patrzą jednak na sektor dużo chłodniejszym okiem, przez co czołówka zaliczyła solidną korektę notowań.

Lider w odwrocie

Doskonałym przykładem jest Columbus, czyli największy dostawca rozwiązań fotowoltaicznych w Polsce. Po wzroście o 816 proc. w 2019 r. i o 292 proc. w 2020 r., kurs akcji w 2021 r. jest na 25-procentowym minusie. Licząc od szczytu z sierpnia ubiegłego roku papiery spółki potaniały natomiast o 60 proc.

Lider:
Lider:
Dawid Zieliński kieruje Columbusem Energy, największą giełdową spółką z branży fotowoltaicznej. 17 maja firma przedstawi raport za I kwartał, a jej prezes będzie gościem czatu inwestorskiego w pb.pl.

Inwestujący w farmy fotowoltaiczne Photon Energy, który i w 2019, i w 2020 r. urósł o ponad 150 proc., w tym roku jest 7 proc. pod kreską. Od szczytu z lipca 2020 r. akcje potaniały o ponad połowę.

Podobnie jest z Grodnem, dla którego dostawa rozwiązań fotowoltaicznych jest tylko jednym z segmentów działalności. Po mocnych zwyżkach w 2019 i 2020 r. kurs zawrócił i licząc od początku roku jest na 7-procentowym minusie. Spadek od szczytu to ponad 30 proc. Nie pomógł nawet fakt, że branża elektrotechniczna (Grodno jest także dużym dystrybutorem w tej gałęzi) przeżywała ostatnio boom.

Korektę zaliczył też w drugiej połowie 2020 r. ML System, specjalizujące się w projektowaniu i wdrażaniu zintegrowanych rozwiązań fotowoltaicznych. W tym roku kurs zaczął jednak znów rosnąć, tyle że nie stała za tym fotowoltaika, ale projekt urządzenia Covid Detector do wykrywania zakażenia koronawirusem z wydychanego powietrza. 13 maja spółka pochwaliła się wynikami badania skuteczności urządzenia, co podbiło notowania o 14 proc.

Zaangażowanie w koronawirusowe projekty nie jest jednak przepisem na podniesienie kursów. Przykładem jest 01Cyberaton. W komunikatach tej spółki można było przeczytać m.in. o matach antycovidowych, a Biomass informował, że współpracuje z Cyberatonem przy projekcie szpitali modułowych. Obecnie notowania Cyberatona są o około 40 proc. poniżej szczytu z 2020 r. Podobnie jest z inną spółką fotowoltaiczną, która w zeszłym roku włączyła się w projekt szpitali – Novavisem - którego wycena spadła o 55 proc.

Zmiana sentymentu

Wątek podążania za modą jest jednak bardzo ważny i to być może tutaj należy szukać odpowiedzi na pytanie o fotowoltaiczne spowolnienia na GPW. Fotowoltaika była modna wśród drobnych inwestorów już w 2019 r., podobnie było do mniej więcej trzeciego kwartału 2020 r., ale później temat się zgrał, co czego przyczyniły się obawy o kontynuację programy “Mój prąd” i perspektywa wejścia do obrotu dużych pakietów akcji Columbusa.

Moda przeminęła, ale branża się nie załamała, choć I kwartał nie był łatwy ze względu na pogodę. Jedną ze spółek, która ujawniła już wstępne wyniki, jest Stilo Energy. Przychody giełdowego nowicjusza (21 kwietnia firma zadebiutowała na NewConnect) spadły w tym okresie o 39 proc. do 12,48 mln zł, a strata EBITDA wyniosła 3,5 mln zł, wobec wyniku na poziomie zera przed rokiem. Portfel zamówień na początek okresu spadł o 66 proc. do 3,5 mln zł, natomiast kontraktacja na koniec okresu wyniosła 18,7 mln zł i była o 17 proc. niższa r/r. Spółka zrealizowała w I kwartale montaż łącznie 2,7 tys. MW, o 37 proc. mniej r/r.

17 maja raport kwartalny przedstawi Columbus, a jego prezes Dawid Zieliński będzie tego dnia gościem czatu w pb.pl. Akcje tej spółki stały się ofiarami jej sukcesu, bowiem wysoka dynamika wzrostu wyników stała się w pewnym sensie nie bonusem, ale wymaganą przez niektórych inwestorów koniecznością.

Efekt ten widać na całym rynku NewConnect. NCIndex notowany jest wciąż dwukrotnie wyżej niż na początku 2020 r., ale rok 2021 jest jednak okresem powolnych spadków. Inwestorzy po prostu nieco ochłonęli po gorących wiośnie i lecie 2020 r. Na rynku dużo rzadziej można zaobserwować tak spektakularne zwyżki jak przed rokiem, szczególnie w branżach mających za sobą nieco dłuższy okres hossy niż tylko kilka miesięcy 2020 r. - jak produkcja gier czy właśnie fotowoltaika. Po części to efekt wysokich wycen niektórych spółek, po części efekt „zgranej płyty”.

Poszukiwania szerokości

Kolejna edycja programu „Mój prąd” może zachęcić do montowania nie tylko paneli, ale również np. ładowarek do aut, czy magazynów energii. Spółki już wcześniej rozszerzały ofertę z jednej strony chcąc możliwie najwięcej wycisnąć z fotowoltaicznej gorączki, z drugiej w odpowiedzi na rosnącą konkurencję.

Szersze podejście może się okazać jednak konieczne, by rozwiązać jeden z kluczowych problemów zagrażających fotowoltaicznej hossie. Za szaleńczym tempem montaży paneli nie nadążyła bowiem infrastruktura. W efekcie mikroinstalacje stają się powoli problemem dla sieci i zatrzymanie energii u prosumentów ma temu przynajmniej częściowo zaradzić.

Warto także dodać, że w rządowym projekcie Polityki energetycznej Polski do 2040 r. czytamy iż nastąpi istotny wzrost mocy zainstalowanych w fotowoltaice do: ok. 5-7 GW w 2030 r. i ok. 10-16 GW w 2040 r. Ostatnie n dwa lata przyniosły wzrost o 4 GW. Jeżeli rząd będzie się trzymał tych zapisów, może to oznaczać, że fotowoltaiczną gorączkę w przyszłości czeka raczej spadek niż wzrost, przynajmniej jeśli chodzi o nowe instalacje. Poszerzanie obszaru działalności jest więcej jak najbardziej wskazane.