Niemal 30 lat zmian
– To, że znamy naszych franczyzobiorców, jest wpisane w DNA naszej marki. Rozwój sieci to od początku historia wspierania siebie nawzajem i budowania relacji – wskazuje prezes Da Grasso Magdalena Piróg. – Koncept na początku nie był tak dobrze opisany i ujednolicony, jak to jest dzisiaj. To był raczej sukces jednej placówki, który ktoś chciał powtórzyć, a do tego idealnie się nadawała franczyza. Ten model współpracy pozwolił na uruchamianie kolejnych lokali, wpłynął na wzrost rozpoznawalności marki. Już z pierwszą grupą franczyzobiorców decyzje biznesowe były podejmowane wspólnie, później ta droga była kontynuowana, co uważam za ogromny walor naszej sieci.
Pierwsza pizzeria powstała w 1996 r., a później sieć rozwijała Karolina Rozwandowicz. Prezes firmy Magdalena Piróg dołączyła do zespołu 11 lat później.
– Miałam to szczęście, że pracowałam z założycielką firmy, która znała ten biznes od podszewki, od pierwszej pizzerii, dlatego dużo wiem na temat rynku i od założycielki, i od franczyzobiorców – wśród nich też są osoby, które budowały strukturę od początku. Oczywiście jest ich coraz mniej, choćby ze względu na wymianę pokoleniową, chociaż zdarzają się przypadki, że Da Grasso prowadzą całe rodziny. Pamiętam też, jak trudno było zrekrutować do pracy kogoś, kto miał doświadczenie gastronomiczne i potrafił się również zaangażować biznesowo. Dzisiaj rynek także z tej perspektywy jest inny, przybyło ludzi z doświadczeniem – uważa Magdalena Piróg.
Na początku lat dwutysięcznych również konkurencja w branży była zdecydowanie mniejsza. Dziś Polacy częściej jeżdżą za granicę, otwierają się na nowe smaki, są coraz bardziej świadomymi konsumentami, a firmy z branży gastronomicznej muszą też na to reagować.
– Rynek dostaw jedzenia dopiero raczkował – dziś przeważa. Bardzo dużo zmieniła pandemia, to wtedy rozwinął się sektor agregatorów dostaw, zaczęliśmy jako klienci szukać możliwości zamawiania różnych dań w jednym miejscu. W porównaniu z tamtymi latami widać, że dziś mniej gotujemy, chętniej kupujemy, a zamawianie jedzenia i wychodzenie do restauracji stało się elementem naszego stylu życia. Jednak badania rynku wyraźnie pokazują, że nadal jako kraj jesteśmy daleko za państwami południa Europy – w Grecji czy we Włoszech spędzanie czasu z rodziną i znajomymi w restauracji jest normą. Postrzegam to jako ogromny potencjał dla rozwoju branży – uważa specjalistka.
Żaden franczyzobiorca nie jest anonimowy
Wśród franczyzobiorców są tacy, którzy prowadzą jedną pizzerię, 30 proc. franczyzobiorców prowadzi więcej niż jedną restaurację, a najwyższy wynik to 6 pizzerii. Przy rosnącej liczbie lokali wzrastają też potrzeby organizacyjne, aby wszędzie utrzymać ten sam standard.
– Standaryzacja zaczyna się od receptury. Wszystkie są spisane, zebrane i udostępniane partnerom, podobnie jak instruktaże, dokumenty, filmy – wylicza prezes firmy. – Prowadzimy szkolenia, przeprowadzamy regularnie audyty, które weryfikują realizację receptur, posiłkujemy się metodą „tajemniczego klienta”, uważnie słuchamy informacji przekazywanych przez gości pizzerii. Interweniujemy, gdy widzimy powtarzające się negatywne opinie. Wtedy rozpoczynamy pracę z takim partnerem skupiającą się na elementach wymagających poprawy. Mamy niepisaną zasadę, że wykorzystujemy wszelkie możliwe środki, a ewentualne zakończenie współpracy franczyzowej to już radykalny i ostateczny krok, którego chcemy uniknąć. Wychodzimy z założenia, że jeżeli jest wola do stosowania się do standardów, to wspólnie uda się wyjść na prostą, czas i rynek pokazały, że to właśnie te standardy, nasze know-how, jest tym, co maksymalizuje szanse powodzenia w tym biznesie.
Nie mniej ważnym elementem jest budowanie relacji z partnerami biznesowymi.
– Dziś pełnię funkcję prezesa zarządu, ale swoją drogę w firmie zaczynałam od współpracy z franczyzobiorcami – wspomina Magdalena Piróg. – Z wieloma z nich jesteśmy na „ty”, spotykamy się zarówno podczas ogólnopolskich zjazdów, jak i w ramach rad franczyzowych. Rozmawiamy tam o sprawach kluczowych dla biznesu, ale zawsze znajdujemy też czas na integrację i wspólną zabawę. Dzięki temu dobrze się znamy i darzymy wzajemnym szacunkiem. Każdy franczyzobiorca jest inny – ma swoją historię i własne motywacje. Jedni budują biznes głównie z myślą o sukcesie finansowym, inni wkładają w niego ogromne serce i osobiste zaangażowanie. Zespół, który ma kontakt z franczyzobiorcami, też budujemy tak, by umiał współpracować z różnymi osobowościami.
Prezeska firmy uważa, że potencjał rynku i sieci Da Grasso jest taki, że można planować podwojenie liczby placówek, a co za tym idzie: przyjąć do sieci adekwatną liczbę franczyzobiorców.
– Obecnie w naszej organizacji pracuje już ponad 90 osób, które są na pokładzie Da Grasso wyłącznie po to, żeby obsługiwać franczyzobiorców i dostarczać im to, czego potrzebują do prowadzenia biznesu: materiały reklamowe, instrukcje, szkolenia. Mamy też zespół koordynatorów, którzy pracują w terenie bezpośrednio z franczyzobiorcami. Nieważne, czy ktoś ma placówkę w Świnoujściu, Rzeszowie, czy w Zielonej Górze, koordynatorzy są dostępni. Dzięki temu, że mamy też dostęp do takich zasobów jak np. radcowie prawni, doradcy podatkowi, możemy udzielać fachowego wsparcia w różnych dziedzinach – tłumaczy specjalistka.
W 2022 r. norweska grupa Orkla stałą się właścicielką 74 proc. akcji firmy, rozpoczynając nowy rozdział w historii rozwoju sieci.
– Dołączyliśmy do grupy, w której działają także sieci pizzerii – koncepty bardzo podobne do naszych. Wcześniej mieliśmy poczucie, że nasza historia jest wyjątkowa, tymczasem okazało się, że podobne przypadki występują również na innych rynkach, m.in. w Holandii, Belgii czy Niemczech. Możemy wymieniać się doświadczeniami i wiedzą, korzystać z wiedzy ekspertów finansowych, zakupowych. Widzimy, jak różnią się rynki, klienci. W Skandynawii ogromną wagę przykłada się do odpowiedzialności biznesu i ekologii. Tamtejsze sieci przetestowały już wiele rozwiązań technologicznych, które wkrótce wdrożymy także u siebie – zapowiada. My z kolei stanowimy dla nich inspirację w zakresie relacji franczyzowych i jesteśmy podziwiani za potencjał polskiego rynku.
Pizza dla każdego
Prezeska firmy uważa, że sukces Da Grasso opiera się na relacji z franczyzobiorcami, a relacja została niejako narzucona przez... pizzę.
– To produkt, który daje wolność: sos może być czosnkowy, ale też pomidorowy, pizza może być z ananasem lub bez, można jeść ją rękoma, nożem i widelcem, można siedzieć przy stole lub spożywać ją prosto z kartonu. Każda forma dla nas jest dopuszczalna i mile widziana. Wiemy, że tradycjonaliści postrzegają to jako zbrodnię wobec tradycyjnej kuchni włoskiej, ale nasz koncept opiera się na tym, że nasza pizza jest po prostu dla każdego. To nasz produkt, którym wcelowaliśmy w smak Polaków. A że pizza jest produktem socjalnym, który sprzyja wspólnemu spędzaniu czasu i dzieleniu się, to naturalnie przekłada się również na relacje franczyzowe i biznesowe – podsumowuje Magdalena Piróg.
Partnerem publikacji jest Da Grasso