Gastronomia bije franczyzowe rekordy. Od maja 2016 do kwietnia 2017 r. przybyło 30 konceptów — podają firma doradcza Profit System i portal Franchising.pl. Ruch jest też w drugą stronę — działalność zakończyło 12 sieci. Nie zmienia to faktu, że to najlepszy rok branży.

— Obecnie w gastronomii działają 204 firmy, które oferują pomysł na biznes, i 3705 jednostek licencyjnych, co oznacza wzrost o prawie 500 względem zeszłego roku. Pozytywnym zjawiskiem jest spadek średniej kwoty inwestycji w placówkę licencyjną w gastronomii — do około 243 tys. zł, z około 246 zł dwa lata temu — mówi Magdalena Kurda, rzecznik Profitu System.
Informuje, że ostatni krzyk mody to lody rzemieślnicze, a także tajskie, które dopiero przebijają się na rynku. Na całym rynku franczyzy działa około 1200 pomysłów biznesowych i prawie 71,5 tys. sklepów i punktów usługowych.
— Rynek cały czas rośnie. Na początku 2017 r. liczba sieci zwiększyła się o 51, przy czym pojawiło się 113 konceptów, a 62 zakończyły działalność. Na koniec bieżącego roku będzie prawdopodobnie 1220 sieci licencyjnych i 74 tys. jednostek franczyzowych — mówi Anna Smolińska, redaktor naczelna portalu Franchising.pl. © Ⓟ
OKIEM FRANCZYZODAWCY
Media a rzeczywistość
MARCIN CIESIELSKI
właściciel Mastergrupy, operatora sieci Stopiątka
Zapanowała moda na posiadanie własnej restauracji, skutecznie nakręcana przez programy telewizyjne. Gastronomia jawi się w nich jako łatwy biznes dający nieźle zarobić, zwłaszcza w porównaniu ze średnim wynagrodzeniem. Rzeczywiście da się tu zarobić, ale to ciężka praca, również w weekendy, i rosnące problemy ze znalezieniem pracowników. My do franczyzy przygotowywaliśmy się długo, zatrudniliśmy odpowiednich ludzi i dużo zainwestowaliśmy w system informatyczny do zarządzania siecią. Dzięki temu mocno rośniemy, nie powiedziałbym jednak, że w skali całego rynku widać duże ożywienie.
Koszt ma znaczenie
WOJCIECH GODUŃSKI
prezes Wojteksu, operatora marek: Crazy Piramid Pizza, Biesiadowo, Rybkodajnia, Western Chicken, Mangatto i Coffeeloffee
Rynek wygląda raczej stabilnie. Najlepiej sprzedają się tanie franczyzy — w naszym przypadku to koncept kawiarni, do którego wystarczy inwestycja 20 tys. zł przy małym lokalu. Wyraźnie widać, że stawka ma znaczenie dla franczyzobiorców. Jest miejsce na nowe koncepty — nam brakuje w portfelu sushi i hamburgerów, więc będziemy nad tym pracować w kolejnych latach. Teraz jednak ruszyliśmy z rozwojem innego biznesu — serwisu do zamawiania jedzenia online. Poprzez zjemy. co można zamawiać nie tylko u naszych franczyzobiorców.
Gorąca branża
PIOTR NIEMIEC
prezes grupy Gastromall, operatora m.in. marek: Olimp, Point Frappe, Lovit i Cesare Ristorante
Tylko w czwartym kwartale uruchomimy 10 placówek franczyzowych. Widzimy bardzo duże ożywienie. Nakręcają je zmieniające się zwyczaje Polaków i coraz częstsza konsumpcja „na mieście”. W tym roku dodaliśmy dwa nowe pomysły gastronomiczne — ostatni to Like Thai, czyli kuchnia azjatycka. Widzimy jeszcze dużo miejsca na nowe koncepty, na rynku brakuje niektórych rodzajów kuchni popularnych na Zachodzie. Przykładem może być meksykańska, która dopiero zdobywa u nas zwolenników. Takie uzupełnianie rynku będzie wywoływać dodatkowe poruszenie.
Wiarygodna historia
MAGDALENA PIRÓG
wiceprezes DaGrasso
Od pół roku widać spore ożywienie na rynku — zdecydowany wzrost przychodów i większe zainteresowanie franczyzą. To m.in. kwestia konsekwentnie realizowanej polityki marketingowej i historii działalności. Nie jesteśmy nowym podmiotem, który nagle pojawił się na rynku w związku z modą na posiadanie własnej restauracji. Działamy 21 lat, co uwiarygadnia nas w oczach potencjalnych franczyzobiorców. Ponadto konsumenci coraz częściej jedzą w lokalach. Wcześniej zdecydowanie dominowała u nas sprzedaż na wynos, teraz zrównoważyła się z konsumpcją na miejscu. Ten wzrost popytu widzą też potencjalni franczyzobiorcy.