Nadarza się okazja do kupienia kultowych marek napojów
Syndyk masy upadłościowej firmy Krynica Zdrój wyprzedaje jej majątek w częściach. Kto powie: no to Frugo?
Bijąca niegdyś rekordy popularności kultowa marka napojów Frugo czeka na nowego właściciela, a z nią — inne rozpoznawalne brandy: Smakuś i Krynica Zdrój. Po tym, jak nie powiodła się próba sprzedaży w całości majątku upadłej firmy Krynica Zdrój, syndyk ogłosił przetarg na poszczególne jego składniki.
Łatwiej na części
Majątek Krynicy Zdrój, na który składają się m.in. nieruchomości oraz marki wód i napojów, wyceniony został na 7,3 mln zł, z czego większość przypada na grunty i budynki.
— Moim zdaniem, jest wart dużo więcej, niż wskazuje ta wycena. Spodziewam się dużego zainteresowania potencjalnych kupców nowym przetargiem — mówi Ewa Potoczek, syndyk masy upadłościowej Krynicy Zdrój.
Oferty można składać do 5 października. Lista potencjalnych kupców z branży napojowej i deweloperskiej jest długa, trudno więc obstawiać, kto i co może kupić.
— Wystawione na sprzedaż marki kiedyś liczyły się na rynku napojów. Myślę, że w niektórych nadal tkwi potencjał, który może kogoś skusić do okazyjnego zakupu. Do ich reaktywacji na tak konkurencyjnym rynku potrzebna byłaby jednak intensywna promocja — ocenia Wojciech Rutkowski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Rozlewniczy.
— Jedyną szansę na przetrwanie marek takich jak Frugo czy Smakuś stwarzają dziś tylko duzi gracze. Tylko im taka inwestycja może się opłacać. Dołączenie tych marek do rynkowej czołówki byłoby jednak niezwykle trudne (szczególnie w przypadku Smakusia, którego znajomość jest prawdopodobnie znacznie słabsza niż Frugo) i wymagałoby ogromnych nakładów marketingowych — mówi Joanna Bancerowska, rzecznik Agros Nova, i dodaje, że firma nie jest zainteresowana przetargiem.
Uzdrowiciel marek
Przykład giełdowej Jutrzenki, która niedawno zdecydowała się na zakup i reaktywację gasnącej marki Hellena, pokazuje, że takie projekty mogą zakończyć się rynkowym sukcesem. Firma jednak nie rzuci koła ratunkowego Frugo.
— Marki Frugo, Smakuś i Krynica Zdrój z pewnością mają potencjał rynkowy, ale my po zakupie Helleny nie potrzebujemy na razie kolejnych marek w segmencie napojów — mówi Jan Kolański, prezes Jutrzenki.
Woli skupić się na Hellenie, która — jego zdaniem — ma jeszcze duży potencjał rozwoju.
— Po zdobyciu z tą marką pierwszego miejsca na rynku oranżady teraz rozwijamy ofertę napojów niegazowanych i wód smakowych. Z dużym powodzeniem. W dalszej perspektywie nie wykluczamy oczywiście wejścia w nowe segmenty rynku napojów czy wód mineralnych, jednak nie spieszymy się, zwłaszcza że już wiele firm połamało sobie na tym zęby. Na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa na rynku napojów bezalkoholowych, wartym kilkanaście miliardów złotych — dodaje tajemniczo Jan Kolański.
Do zakupów nie pali się też Zbyszko.
— Firmy w naszej branży optymalizują obecnie portfele swoich marek i raczej ograniczają ich liczbę — mówi Dariusz Sieczak, dyrektor marketingu Zbyszka.
Zainteresowanych zakupami nie powinno jednak zabraknąć. Chęć ekspansji w Polsce od dawna deklaruje np. firma Refresco, która kiedyś przymierzała się do przejęcia Helleny i Sokpolu.
— Rozglądamy się za okazjami do wzmocnienia biznesu w Europie. Nie ujawniamy jednak szczegółów dotyczących przyszłych akwizycji — mówi Ronald Poos, reprezentujący Refresco Poland.
Warto przypomnieć, że pod koniec lat 90. sprzedaż napojów Frugo wynosiła blisko 100 mln zł rocznie.
Wiktor
Szczepaniak