Niewiele polskich firm może pochwalić się 20-proc. udziałem w rynku światowym. Tak jak poznański Galmar.
Uziomy pomiedziowane, urządzenia o nieco egzotycznej nazwie, ale ważne w ochronie odgromowej, dały poznańskiemu Galmarowi miejsce wśród światowych potentatów. Na razie w pierwszej trójce, ale właściciele zapowiadają walkę o pozycję lidera (jest nim amerykańskie Erico, liczy się też Inteli z Brazylii).
— Technologicznie jesteśmy przygotowani — mówi Robert Marciniak, dyrektor generalny i współwłaściciel Galmaru.
Firma jako jedna z pięciu na świecie wykorzystuje zaawansowaną technologię galwaniczną.
Dobra koniunktura
— Po uruchomieniu produkcji uziomów pomiedziowanych w 1992 r., naszymi pierwszymi odbiorcami byli klienci z USA, potem W. Brytanii i innych krajów. W Polsce sprzedajemy nasz produkt od 1995 r. — mówi Robert Marciniak.
Galmar ma około 85-proc. udział w sprzedaży tego asortymentu w Polsce. Większą część przychodów przynosi jednak eksport.
— W 2003 r. poprawiła się koniunktura na świecie. Mogliśmy skorygować prognozę przychodów ze sprzedaży. Zamiast 13 mln zł powinny one przekroczyć 15 mln zł — mówi Robert Marciniak.
Według niego, obiecujące perspektywy otwierają się w Chinach (Galmar ma przedstawicielstwo w Szanghaju). Spółka liczy także na przetargi w Arabii Saudyjskiej.
Głównymi odbiorcami Galmaru są energetyka i telekomunikacja. Firma przygotowuje produkcję ograniczników przepięciowych, które chronią instalacje przed skutkami nagłych zmian napięcia.
— Negocjujemy umowy licencyjne. Zakładam, że produkcja nowego asortymentu ruszy w 2004 r. — mówi dyrektor Marciniak.
Ma to pozwolić w perspektywie dwóch lat zwiększyć sprzedaż minimum o 20 proc.
Przedsiębiorca naukowiec
Oryginalną technologię produkcji uziomów pomiedziowanych Robert Marciniak opracował na początku lat 90. Po opatentowaniu przedsiębiorca przesłał partię uziomów do USA do Underwriters Laboratories Inc., nadających atest upoważniający do sprzedaży w Stanach, akceptowany na większości rynków.
Bardzo pozytywnie o osiągnięciach Galmaru wypowiada się prof. Zdobysław Flisowski, szef Katedry Wysokich Napięć na Politechnice Warszawskiej, światowy autorytet.
— To dowód, że polska myśl inżynieryjna może z powodzeniem konkurować na światowych rynkach — podkreśla prof. Flisowski.
Galmar utrzymuje ścisłe kontakty z naukowcami z Politechniki Warszawskiej i Poznańskiej.
— Wymieniamy doświadczenia od kilku lat. Bez współpracy ze środowiskiem naukowym, trudno liczyć na sukces w branży — mówi Robert Marciniak.
Galmar od powstania w 1969 r. kontroluje rodzina Marciniaków.