Od lat polscy stoczniowcy realizują kontrakty w Norwegii. Tamtejsi przedsiębiorcy coraz częściej myślą jednak o ulokowaniu biznesu w Polsce. Do „PB” dotarły informacje o tym, że Stocznią Gdańsk interesuje się Kleven Verft, norweski producent statków i konstrukcji offshore. Obecnie prawie 75 proc. akcji kolebki Solidarności należy do Gdańsk Shipyard Group (GSG), związanej z ukraińskim biznesmenem Siergiejem Tarutą. Pozostały pakiet jest w rękach Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Być może wkrótce cała stocznia albo część jej majątku przejdzie w ręce norweskiego właściciela.
![Uruchomienie opcji put przez ARP, którą kieruje Wojciech Dąbrowski, to teoretycznie prosta biznesowa decyzja. Politycznie może okazać się niewykonalna. [FOT. TP] Uruchomienie opcji put przez ARP, którą kieruje Wojciech Dąbrowski, to teoretycznie prosta biznesowa decyzja. Politycznie może okazać się niewykonalna. [FOT. TP]](http://images.pb.pl/filtered/971af4d1-bd8d-4ebd-ae9d-e0326862e718/92d0e06b-22ab-5450-9678-52cbf2bfbb38_w_830.jpg)
— Nie komentujemy — ucina Stale Rasmussen, prezes norweskiej firmy. Do komentarzy nie są też skorzy przedstawiciele stoczni. — Rozmowy są na wstępnym etapie, więc na razie trudno wyrokować, jaki przyniosą efekt — mówi Jacek Łęski, rzecznik GSG.
Ostatni tydzień
— Agencja z nadzieją przyjmuje każdą informację o szansach na poprawę sytuacji Stoczni Gdańsk — twierdzi Izabella Dubielczyk z biura prasowego ARP. Obecnie piłka jest właśnie po stronie ARP, która obiecała, że do końca stycznia zaakceptuje lub odrzuci plan restrukturyzacji stoczni na najbliższych kilka lat. Do tego czasu jej przedstawiciele nie wypowiadają się oficjalnie na tematy związane ze stocznią.
Z punktu widzenia ukraińskich właścicieli korzystnym rozwiązaniem byłoby sprzedanie stoczni Norwegom i wydzierżawienie od nich części głównej hali produkcyjnej K1 z nabrzeżem, co pozwoliłoby utrzymać produkcję konstrukcji i elementów wież wiatrowych. Deal nie jest prosty, bo ARP ma zabezpieczenia hipoteczne na hali K1.
Już kilka miesięcy temu Ukraińcy, chcąc zaoferować halę inwestorom, prosili rządową instytucję, by zwolniła hipotekę. W zamian ARP mogła zabezpieczyć roszczenia na nieprodukcyjnych gruntach. Agencja powiedziała „nie”, bo wpisy hipoteczne na K1 są wyceniane na ponad 200 mln zł, a wartość nieprodukcyjnych działek jest kilkakrotnie niższa. Poza tym zabezpieczenia na tych nieruchomościach mają już inni wierzyciele stoczni.
Wstrzymana egzekucja
Według informacji „PB”, Norwegowie mają przeprowadzić due diligence stoczni. Ich decyzja w sprawie zaangażowania w gdańską spółkę spodziewana jest najwcześniej w marcu. Tymczasem do końca stycznia ARP obiecała zdecydować, czy uruchamia wobec Stoczni Gdańsk tzw. opcję put wycenianą na 160 mln zł. Chodzi o pomoc publiczną udzieloną przed laty stoczni, czyli pożyczkę i dokapitalizowanie. Dług powinien być spłacony, a akcje stoczni wykupione od ARP do końca 2013 r.
Obecnie w Gdańsku analizowana jest także możliwość wykupu pakietu ARP przez norweskiego inwestora. Jeśli za kilka dni agencja uruchomi opcję put, stocznia nie uniknie bankructwa, jednak rządowej instytucji mającej wspierać gospodarkę trudno będzie się na to zdecydować. Jeśli Ukraińcom i Norwegom uda się porozumieć z ARP, czekają ich jeszcze trudne rozmowy w Brukseli. Stocznia z powodu kryzysu nie wykonała planu restrukturyzacji, który obowiązywał do końca 2012 r. W tych okolicznościach Komisja Europejska może zażądać zwrotu pomocy publicznej.