Getaway płaci partnerom udziałami

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2023-04-24 20:00
zaktualizowano: 2023-04-26 20:00

Firma, która oferuje narzędzie do organizacji podróży, pracuje nad technologią, bo gdy pojawia się dużo klientów, nie nadąża z ich obsługą.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakiej wysokości finansowanie zdobyła spółka
  • jakie usługi oferuje
  • jak duże jest zainteresowanie
  • w jaki sposób planuje wyjście za granicę
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Gdy Grzegorz Mikielewicz przez 13 lat zawodowo grał w pokera, zjeździł świat. Często podpowiadał znajomym, jak najlepiej zorganizować wyjazd i w końcu w 2018 r. założył firmę Getaway, która się tym zajmuje.

— Większość firm z branży turystycznej udostępnia możliwość integracji usług, czyli np. lotu, hotelu, transferu, wynajmu samochodu, parkingu, karty eSIM i ubezpieczenia. Nie zawsze są to narzędzia dostępne dla każdego, a poza tym przygotowanie wyjazdu na własną rękę wymaga czasu, wczytania się w temat, a następnie nadzoru. Getaway zrobi to lepiej i taniej, bo mamy dostęp do stawek agencyjnych — mówi Grzegorz Mikielewicz.

Prowizja to 4,8 proc. od ceny wyjazdu lub 4,1 proc., o ile jego plan powstał na podstawie inspiracji firmy.

Dwa pomysły na ekspansję:
Dwa pomysły na ekspansję:
W przyszłości planujemy większą rundę, która pozwoli przetestować rynek zagraniczny. Mamy dwa pomysły: wejście na konkretny rynek z odpowiednią wersją językową, lub wprowadzenie wersji angielskiej, która pozwoli korzystać z naszej aplikacji każdemu człowiekowi na świecie znającemu ten język — mówi Grzegorz Mikielewicz, prezes Getawaya.

W pomysł uwierzyło już kilka osób i firm. W 2021 r. w rundzie inwestycyjnej pre-seed spółka otrzymała 1,5 mln zł od funduszu Aban Fund i dwóch aniołów biznesu: Łukasza Halucha, współzałożyciela platformy edukacyjnej Brainly i aplikacji z kodami zniżkowymi Picodi, oraz Krzysztofa Domagały. W ostatniej rundzie finansowania zakończonej przed Wielkanocą firma zdobyła od aniołów biznesu prawie milion złotych. Podpisała też z partnerami: agencją marketingową Good One i NeonCube, firmą IT, która pracuje nad jej technologią, umowę na przekazanie udziałów za ich usługi.

— Ta runda zapewni nam finansowanie do końca roku. Przyspieszyliśmy prace nad kolejnymi integracjami, automatyzacjami, wdrażaniem algorytmów sztucznej inteligencji (AI), która stopniowo zastępuje pracę ekspertów. Do końca tego roku obsługa wyjazdów będzie w 90 proc. automatyczna, co pozwoli na jeszcze więcej klientów. Na razie niektóre elementy pracy są nadal nadzorowane przez ekspertów, ale wdrażane automatyzacje i AI przejmują kolejne zadania i coraz częściej przygotowują taki wyjazd, jaki zrobilibyśmy sami — mówi prezes Getawaya.

Obecnie firma realizuje kilkanaście wyjazdów miesięcznie.

— W lutym wydaliśmy odrobinę więcej na marketing i dostaliśmy 320 zgłoszeń. Trochę za dużo jak na nasze obecne moce przerobowe, dlatego w marcu na chwilę obniżyliśmy wydatki reklamowe i skupiliśmy się na kolejnych automatyzacjach. Od kiedy działamy w sposób częściowo zautomatyzowany, sprzedaliśmy około 200 wyjazdów. Żeby zacząć osiągać dochody, musimy sprzedawać 70 wyjazdów miesięcznie — mówi Grzegorz Mikielewicz.

Jesienią tego roku planuje przeprowadzenie większej rundy, której celem jest m.in. osiągnięcie pełnej skalowalności w Polsce. Po pieniądze zwróci się do funduszy inwestycyjnych. Stara się też skorzystać ze Ścieżki Smart, programu realizowanego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości.

— Przygotowaliśmy projekt badawczo-rozwojowy, który oprócz automatyzacji i wdrożenia algorytmów AI ma sprawdzić, jak można zoptymalizować nasz system, wykorzystując narzędzia typu chat GPT. Liczymy na uzyskanie kilku milionów złotych — mówi założyciel Getawaya.

Klientów obsługują cztery osoby, a we wszystkich obszarach dla firmy pracuje ich dziewięć.

— Jeśli w kolejnej rundzie uzyskamy finansowanie w kwocie, o którą się staramy, podwoimy liczbę pracowników. Mamy plan działania i listę kilkuset zadań. Gdyby pracowało dla nas 10 informatyków, zamiast wykonać je w rok, zrobilibyśmy to w miesiąc — twierdzi Grzegorz Mikielewicz.